Reklama

Woziłem wielu prezydentów Kalisza

31/01/2019 00:00
Stasiu, jak mówią o nim dziś pracownicy Urzędu Miejskiego w Kaliszu, jest skromny, skryty, dystyngowany, a przede wszystkim zawsze bardzo elegancki. Wykonywany przez niego zawód jest szczególny, bowiem wymaga dobrej znajomości przepisów ruchu drogowego, całkowitej dyspozycyjności, punktualności oraz nienagannej dyskrecji

Dokument prawa jazdy otrzymał w 1961 r. Dwa lata później rozpoczął pracę w Wistilu na stanowisku kierowcy. Po przerwie na obowiązkową służbę wojskową wrócił do Kalisza. Już wtedy mógł pochwalić się bardzo dobrą znajomością techniki jazdy. Zatrudniono go więc na stanowisku kierowcy w Wydziale Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej Urzędu Miejskiego w Kaliszu. Szeptano, że jest jednym z najsumienniejszych pracowników w firmie. Trzy lata później dostał pod opiekę samochody w Zakładzie Budownictwa Komunalnego przy Obozowej.
– Pewnego dnia otrzymałem kurs służbowy po mieście z  kierownikiem gospodarki komunalnej. Dowiedziałem się od niego, że będę wozić samego szefa Alfreda Kaczmarka. Złapał mnie straszny stres. Przy rozruchu auta zgrzytnęła mi skrzynia biegów, a kierownik krzyknął: ,,Co wy mi za kierowcę daliście?!’’. Tę uwagę wziąłem sobie głęboko do serca, postanawiając doskonalić moją technikę jazdy – opowiada Stanisław Stefaniak.
 Z roku na rok zdobywał nowe specjalności uprawniające do prowadzenia pojazdów. Dziś na jego dokumencie widnieje pozwolenie na prowadzenie pojazdów w kat: A, B, C, D, BE, CE, DE.
–  Kiedy wybrano Kaczmarka na prezydenta miasta, otrzymałem propozycję jeżdżenia w urzędzie.  W latach 70. wykwalifikowany kierowca miał przed sobą wspaniałą przyszłość zawodową, dlatego postawiłem wszystko na jedną kartę.

Małe kryzysy
w pracy
Stanisław Stefaniak rozpoczynając w czerwcu 1975 r. swój pierwszy dzień pracy za kierownicą ratuszowej warszawy ,,garbusa’’, był pełen obaw oraz wewnętrznych sprzeczności. Nowe środowisko, nowe stanowisko oraz nowe ubranie. Garnitur. Ten strój bardzo go krępował. Nie był przyzwyczajony do takiej elegancji.
– Wymagano ode mnie punktualności, dobrej znajomości przepisów drogowych, znajomości ulic miejskich. Przede wszystkim jednak musiałem zachować szczególną dyskrecję. Nawet w domu nie wolno mi było mówić o tym, co usłyszałem podczas mojego zwykłego dnia pracy. Moja żona robiła się troszkę zazdrosna – uśmiecha się tajemniczo pan Stanisław.
Z czasem jednak z łatwością dostosowywał się do wymogów, jakie przed nim stawiano. Ten fakt zadecydował o tym, że ludzie na stanowisku prezydenta miasta zmieniali się, ale ,,Stasiu’’ zachowywał swoją pracę.
– Z końcem każdej kadencji otrzymywałem dobre referencje. Po dwunastu latach pracy byłem już tak związany z urzędem, że zacząłem zastanawiać się nad tym, co bym robił, gdybym nie woził panów prezydentów.
Na taki moment nie trzeba było długo czekać. Kilka lat później ze względu na niskie wynagrodzenie pan Stanisław rozważał przejście na stanowisko kierowcy autobusu do PTTK w Kaliszu.
– Miałem dylemat. Moja rodzina powiększyła się o dwie córy. Potrzebowałem pieniędzy. W PTTK kierowcy z moimi uprawnieniami zarabiali trzy razy więcej. Zbiegiem okoliczności w tym samym czasie dostałem zaproszenie do odwiedzenia dalekiej rodziny we Francji. Skorzystałem z niego i  dobrze się stało. Parę miesięcy później stawki w urzędzie zmieniły się, a ja cieszyłem się, że nadal mogę robić to, co najbardziej lubię.
 
Anegdoty
o prezydentach
 – Prezydent Kaczmarek nie lubił szybkiej jazdy, ale zawsze wymagał, żebym na miejsce dotarł punktualnie. Pasowało mi to, bo sam nie lubiłem szaleć na drodze.
Z Andrzejem Spychalskim odwiedzał wszystkie ówczesne place budów. Nie było takiego dnia, w którym prezydencki samochód ominąłby jakąś robotę.
– Ten prezydent był jak strażak. Tam, gdzie działo się coś ważnego, od razu się zjawiał. Ciekawostką jest, że jako jedyny woził w samochodzie gumowce. Kiedy było trzeba, zdejmował eleganckie buty, wskakiwał w kalosze i biegł na spotkanie w terenie.
Wojciech Bachor jako pierwszy z prezydentów w karierze pana Stasia kazał przycisnąć pedał gazu.
– Pan Wojtek był bardzo zajętym człowiekiem. Kiedy planowałem z nim wyjazd, musiałem nadłożyć sobie pół godzinki na drogę. Jeździłem wówczas na polonezie. Pewnego dnia jechaliśmy na  wywiad do wrocławskiej telewizji. Wyszedł z biura późno i to pół godziny już dawno minęło. Pozwolił więc pędzić mi na trasie. W studio byliśmy punktualnie.
 Zbigniew Włodarek zapisał się w pamięci pana Stanisława jako spokojna dusza. Zawsze uśmiechnięty, na wszystko miał czas, do życia podchodził z dystansem.
– Często mówił: ,,Panie Stasiu, zdążymy. Wystarczy, że pan będzie punktualny, a ja się dostosuję”.   
Janusz Pęcherz, obecny prezydent, zawsze zgodnie z grafikiem pojawia się na parkingu przed ratuszem. Ze Stasiem bardzo się zaprzyjaźnił. Tylko czasami pozwala sobie na krytyczne uwagi.
– Gdy dzwoni mój telefon komórkowy, w tylnym lusterku widzę już, że prezydent szykuje się, żeby zwrócić mi uwagę: ,,Panie Stasiu, bardzo proszę nie rozmawiać przez telefon podczas jazdy’’...  

Jeszcze cztery miesiące pracy
W swojej karierze jeździł  dobrej klasy samochodami. W 1975 r. warszawa ,,garbus’’ robiła wrażenie, bo mało kto mógł pozwolić sobie na takie auto. Fiata 125p uznawano za sportowe cudo techniki. Przed czarną wołgą ludzie stawali na baczność. Włoskiego  fiata 132 zazdrościł prezydentowi niejeden mieszkaniec miasta. W latach 80. na topie był polonez FSO 1500, tak więc i w urzędzie nie mogło go zabraknąć. Dopiero w latach 90. prezydenckie auta przestały zwracać uwagę mieszkańców. Mało kto wiedział, że prezydent jeździł renault laguną czy obecnie  oplem vectrą.
W maju Stanisław Stefaniak odchodzi na zasłużoną emeryturę. Jak sam mówi, będzie mu żal tej pracy oraz ludzi, ale cieszy go fakt, że w jeździe samochodem znajdzie wyłącznie prywatą przyjemność.
– Nie jestem w stanie powiedzieć, ile godzin wyjeździłem. W latach 80. pracowałem nawet po 18 godzin. Kiedy zaczynałem jako 33-letni chłopak, drogi były inne. Kierowców obowiązywała kultura jazdy. Teraz aż strach jeździć, więc moje miejsce powinien zająć ktoś młodszy.

Marzena Grygielska


 
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do