
– Wielu byłych dyrektorów wspomina, że po odejściu ze stanowiska przeżyli zmianę zachowania znajomych. Wcześniej napotkani na ulicy znajomi zawsze ochoczo się witali, uśmiechali i byli chętni, by dłużej porozmawiać. Gdy dyrektor przestaje piastować tę funkcję, ci sami ludzie spotkani przypadkowo po krótkim „cześć” nie mają już czasu na chwilę rozmowy. Czy zauważył pan takie zjawisko?
– Nie. Gdy pokażę się na ulicy, to prawie wszyscy się uśmiechają. Witamy się, często rozmawiamy. Nawet niedawno spotkałem nieznajomego, który tak mnie przywitał: „Witam pana prezydenta. Panie prezydencie, są takie grupy, które czekają na pana, żeby pan wrócił jak najszybciej”.
„Co to za grupy” – spytałem.
„Na przykład cykliści” – usłyszałem.
„To jestem bardzo zdziwiony – odpowiedziałem – bo cykliści byli tymi, którzy bardzo mnie krytykowali”.
– Pewno krytykowało pana kilku zapalonych rowerzystów, którzy jako jedyni teraz, zimą, jeżdżą po nieużywanych, kompletnie pustych ścieżkach rowerowych. Ale padało stwierdzenie o powrocie. Czy wróci pan do polityki samorządowej?
– Jest takie powiedzenie: nigdy nie mów nigdy. Powtarzam to również na moich wykładach z chemii, bo fakt, że jakieś reakcje zachodzą zawsze, nie oznacza, że nie zdarzają się wyjątki. Myślę jednak, że nie wchodzi się do tej samej rzeki dwa razy.
– To czy wejdzie pan w nową rzekę – politykę krajową?
– Obserwując to, co się dzieje „ do góry”, nie mam na to ochoty. Myślałem, że coś się zacznie zmieniać. Jak długo możemy, jako Polacy, cały czas się „boksować”. Opozycja nie słucha tego, co mówi koalicja. Koalicja w ogóle nie słucha opozycji. Zresztą – ja się nie nadaję do bycia w opozycji. Nie byłbym w stanie być radnym opozycyjnym i mówić „nie, bo nie” dla wszystkich działań koalicji, mimo że logika pokazuje, że powinienem zachować się inaczej.
– Co uważa pan za największe plusy, a co za minusy swojej kadencji.
– Gdy startuje się w wyborach, to ma się pewną wizję. Przede wszystkim stworzyliśmy lepsze warunki do nauczania w szkołach. Gdyby ktoś chciał policzyć, ile zaoszczędziliśmy przez długie lata dzięki termomodernizacji tych obiektów, to z pewnością byłyby to ogromne kwoty. Wymieniono kaloryfery, ocieplono ściany, strychy i dachy, no i wykonano elewacje. Zbudowaliśmy nowe Gimnazjum nr 9 im. Jana Pawła II oraz Szkołę Podstawową nr 13. Stworzyliśmy zupełnie nowe warunki nauczania dla młodzieży z ul. Żwirki i Wigury, ul. Wąskiej i ul. Handlowej, a także wybudowaliśmy kilka sal sportowych i wiele boisk, nie licząc „orlików”. Nie wymieniam świadomie sztucznego lodowiska i Kaliskiego Parku Wodnego, bo te obiekty służą nie tylko dzieciom i młodzieży szkolnej.
Po drugie, to czego nie widać, bo znajduje się pod ziemią, to jest uporządkowanie systemu kanalizacji sanitarnej i deszczowej w mieście. Na to wydano ogromne pieniądze, prawie 100 mln zł. Gdybyśmy tego nie zrobili, to dzisiaj płacilibyśmy gigantyczne kary w wysokości 500% opłat za korzystanie ze środowiska. Podobnie byłoby z odpadami komunalnymi. Dlatego mieliśmy spory udział w budowie zakładu utylizacji odpadów w Prażuchach, oczywiście przy wsparciu Unii Europejskiej dla obu tych inwestycji.
Ponadto oddaliśmy dla mieszkańców prawie 700 lokali mieszkalnych. Zbudowaliśmy też mnóstwo dróg w mieście. Ponad 100 zostało wybudowanych w ramach programu dróg osiedlowych, powstała nowa, bardzo ważna dla odciążenia alei Wojska Polskiego ul. Piłsudskiego, a przede wszystkim – dwa odcinki Trasy Bursztynowej, bez których trudno wyobrazić sobie dzisiaj poruszanie się po Kaliszu. Wyremontowane zostały bardzo ważne dla układu komunikacyjnego miasta ulice: Poznańska, Górnośląska, Wrocławska, część ul. Łódzkiej wraz z mostem, część ul. Stawiszyńskiej i inne.
– O ile pamiętam, Trasę Bursztynową zaczęli poprzednicy.
– Gdy objąłem urząd, stały tylko dwa mosty w polu, a w budżecie opracowanym przez moich poprzedników nie przewidziano pieniędzy na tę inwestycję. My zaproponowaliśmy nowy instrument finansowy (na tamte czasy), tzw. faktoring, czyli „zbuduj za swoje pieniądze, a my będziemy ci spłacać w ratach” – mówię o firmie, która wygrała przetarg.
– Skoro jesteśmy przy Trasie Bursztynowej – nie uważa pan, że błędem było włączenie jej w ul. Górnośląską. Może trzeba było puścić ją prosto między dworcem a galerią Amber, zakręcić w prawo, by włączyć wprost w ul. Podmiejską? Obecna trasa wytwarza notoryczne korki na skrzyżowaniu łączącym ją z ul. Górnośląską.
– Wariant z ul. Podmiejską też nie rozwiązałby problemu. Znam ten projekt, ale dzisiaj już nawet dokładnie nie pamiętam, dlaczego z niego zrezygnowano. Z pewnością z uwagi na konieczność wykupu terenów należących do wielu podmiotów, długotrwałe procesy regulacyjne i brakujący czas, co mogło skutkować niewykorzystaniem pieniędzy unijnych. Gdyby Kalisz miał więcej wolnych terenów, to łatwiej byłoby poprowadzić nowe szlaki komunikacyjne.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Naprawili kaloryfery, droge itd... a miastu potrzebny jest przemysł i nowe technologie, żeby zatrzymac odpływ siły roboczej.To jest główny problem.Gdyby ludzie dobrze zarabiali to sami mogliby naprawiac kaloryfery itp.
Pana Pęcherza trochę poniosło. Na trasie Bursztynowej stały dwa mosty i był wyłoniony wykonawca na odcinek od Częstochowskiej do Łódzkiej, oczywiście z zabezpieczeniem finansowania robót. Równolegle w opracowaniu była dokumentacja na odcinek od Częstochowskiej do Podmiejskiej z zabezpieczeniem zarezerwowanych terenów pod budowę. A tak na marginesie, gdyby tych mostów nie było to jak wyglądałaby dzisiaj trasa Bursztynowa?
Mam do tego prezydenta większy szacunek niż do aktualnego. Przegrał bo miał złych ludzi dookoła siebie. Strzał w stopę to była koalicja z PO no i jeden z "przybocznych". Przez te 11 lat coś powstało w Kaliszu; aktualnie nic się nie dzieje i to już widzi większość mieszkańców. Jakby to napisać... "Janusz, wróć, tęsknie"
Chyba lekka przesada ze strony Pęcherza z tymi serdecznościami, może spotyka tych co tęsknią za nim i starymi układami. Nie tęsknię za jego rządami i tanią propagandą. Każde otwarcie kawałka ulicy z nową nawierzchnią i zaraz feta, przemówienia i ognie sztuczne. Szczególnym "osiągnięciem" było zablokowanie miasta przez nieprzemyślane remonty kilku ulic naraz.
Miastem kierowała osoba inteligentna ,a teraz b.. bezradny!