
Damian Z. mieszkał u Waldemara W. od jakiegoś czasu. Przychodzili koledzy i Ewa. Pili razem. Jednego wieczoru Waldemar powiedział, że Damian powinien już opuścić jego mieszkanie, a reszcie, która była u nich na libacji, że też mają sobie iść. Wtedy Damian miał mu odpowiedzieć, że „przyszli do niego goście, więc ma się nie wpi…lać”. Po kilku godzinach mężczyzna już nie żył. Przyczyną śmierci był uraz klatki piersiowej, który powstał w wyniku zmiażdżenia... telewizorem.
Podczas pierwszej rozprawy Jacek P. przyznał, że był w mieszkaniu podczas libacji, w trakcie której doszło do zdarzenia. Do zarzucanego mu czynu, czyli pobicia ze skutkiem śmiertelnym, nie przyznał się, stwierdził, że nie uczestniczył w samym pobiciu.
Zaczęło się od libacji
Zeznał, że innego podejrzanego Damiana Z. spotkał dwa tygodnie wcześniej. Wtedy po raz pierwszy poszli do Waldemara W. Pili razem alkohol. Zgadali się, że Waldemar chciałby znaleźć jakąś pracę. Jacek zaoferował, że jak ten da mu swój dowód osobisty, to on mu ją załatwi, bo zna takiego jednego. Niestety, do rozmowy o pracę nie doszło, bo na drugi dzień Jacka zatrzymała policja. Trafił do aresztu na 10 dni. Funkcjonariusze znaleźli przy nim dowód Waldemara. Po wyjściu z aresztu Jacek poszedł do Waldemara i Damiana, który czasowo pomieszkiwał u W. Chciał się upewnić, czy właściciel mieszkania odzyskał dowód, a między nimi nie ma urazy.
„Trzepnął go telewizorem”
Tego feralnego dnia mieli co najmniej półtora litra wódki. Byli Jacek, Damian, Waldemar i Ewa. Ok. 17:00 przyszedł Marek P. Wywiązała się awantura.
– Nie jest tak, jak Damian Z. powiedział, że ja zrobiłem awanturę o dowód. Piliśmy i wywiązała się awantura między Damianem a Waldemarem – zeznawał Jacek P. – Na początku o byle co, chyba, że Damian dostaje jakieś jedzenie z opieki. Z. poleciał i popchnął Waldemara na łóżko, skoczył na niego i zaczął bić. Przestał, znowu usiadł i piliśmy dalej. Zrobiło się późno. W. powiedział, żeby wszyscy wyszli. Damian powiedział do niego, że goście do niego przyszli i ma się nie wp…lać. (…) Piliśmy dalej. Nagle Damian doleciał do niego, jak Waldemar już leżał na ziemi, i zaczął go kopać. Do tego doleciał Marek P. Zapytałem, co oni robią najlepszego, bo ten też go zaczął kopać. Pamiętam, że Damian stał nad jego głową, w ręce miał coś z ceramiki, może wazon, i go nim trzepnął w głowę. Jak oni skończyli go kopać, to wtedy my wszyscy już dalej go biliśmy. Marek szukał czegoś w szafach, zrzucał rzeczy, w pewnym momencie wziął telewizor i trzepnął w tego człowieka, jeszcze się potknął i spadła na podłogę stacja dysków. Telewizor uderzył W. w klatkę piersiową. Ja i Ewa wyszliśmy stamtąd. Jacek P. przyznał, że do mieszkania wrócili na drugi dzień. Był tam Damian, a Waldemar nadal leżał na podłodze. Jacka to zbytnio nie zainteresowało.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie