
W sierpniu 1914 r. na czele oddziału zwiadowczego dotarł do Chełmc pruski podporucznik Manfred von Richtofen. Urodzony w 1892 r. we Wrocławiu, wybuch I wojny zastaje go w przygranicznym garnizonie w Ostrowie Wielkopolskim. Podczas gdy jego rodacy burzą Kalisz, jego oddział otrzymuje zadanie zbadania sytuacji w najbliższej okolicy niszczonego miasta. Chełmce (które we wspomnieniach nazwał… Kiełcze) leżą na sporym wzniesieniu, z którego sporo można zobaczyć. A jeszcze więcej – z kościelnej wieży, na którą każe się zaprowadzić miejscowemu księdzu Józefowi Łopacińskiemu. A tam wykazuje się „specyficznym” poczuciem humoru i zamyka w wieży wielebnego. Nie pozwala przez dwa dni miejscowym zbliżyć się do kościoła i dopiero wtedy chłopi uwalniają półżywego księdza.
Późniejsze wyczyny Richtofena ugruntowały jego sławę jako najlepszego w czasie I wojny pilota myśliwca. Z wynikiem 80 oficjalnie zaliczonych zwycięstw był zdecydowanym rekordzistą. Anglicy zorganizowali nawet specjalną antyrichthofenowską eskadrę. Myśliwiec Jasta 11, na którym walczył była pomalowany na czerwono i stąd pochodzi stosowany zwłaszcza przez Anglików przydomek von Richthofena: Czerwony Baron. Ale i on popełnił w końcu błąd - zginął, zestrzelony nad Francją, w kwietniu 1918 r.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.