Reklama

Zanim odejdą świadkowie wojny

20/08/2009 08:30

10 lat temu Stowarzyszenie Polaków Poszkodowanych przez III Rzeszę liczyło prawie 800 tys. członków. Dziś pozostało niecałe 100 tys. W Kaliszu i byłym województwie kaliskim z 32 tys. pozostały 3 tys. Dziś chcą stworzyć bazę danych na temat wojennych ofiar. Chcą również, aby Niemcy wypłacili godziwe odszkodowania tym, którzy jeszcze żyją

– Niemcy płacili, ale za okres pracy przymusowej nie dłuższy niż 20 miesięcy. A jeśli ktoś pracował przez pięć lat? Fundacja Polsko–Niemieckie Pojednanie fundowała turnusy w sanatoriach, czasem były też wózki inwalidzkie, pieniądze na leki albo opał. Państwo polskie wypłaca po 173 zł miesięcznie robotnikom przymusowym i deportowanym, ale nie tym, którzy byli wywiezieni do pracy jako dzieci. Od lat występujemy do różnych instytucji państwowych, do parlamentu, rzecznika praw obywatelskich, do poszczególnych parlamentarzystów. W sejmie powstają kolejne projekty ustaw i upadają, z braku większości. Wszyscy odpowiadają nam, że nie ma pieniędzy – mówi Stanisław Kościelniak, prezes Zarządu Terenowego SPP w Kaliszu. Podaje przykład starszego człowieka mieszkającego dziś w Stawiszynie. Urodzony w 1938 r., miał pięć lat, gdy Niemcy wywieźli go wraz z  rodzicami jako robotnika przymusowego do pracy w tartaku. Otrzymał nawet arbeitskartę, jak dorosły. I rzeczywiście pracował, wynosząc trociny. Dziś nie ma z tego nic. – Możemy pomóc wypełnić wniosek, porozmawiać, poradzić, poszukać dodatkowych informacji, nawet iść na pocztę i samemu wysłać pismo w czyjejś sprawie. Ale to już wszystko, co możemy. A takich ludzi z każdym dniem jest coraz mniej – dodaje S. Kościelniak. Dla stowarzyszenia utrzymującego się ze składek ma to całkiem wymierny efekt w postaci topniejącej puli pieniędzy na działalność. Sześć oddziałów terenowych już zlikwidowano – właśnie z tego powodu. Tu pojawia się kamyczek do ogródka władz Kalisza: – Dostaliśmy od Miasta lokal na drugim piętrze w starej kamienicy, której stan techniczny jest taki, że grozi katastrofą budowlaną. Przychodzą do nas 90–latkowie. Niektórych sami musimy wnosić i znosić po schodach. I jeszcze musimy za ten lokal płacić czynsz i świadczenia. Miasto Konin daje tamtejszemu oddziałowi lokal za darmo plus biuro z wyposażeniem. Gdy ktoś im wybije szybę, telefonują do Miasta, żeby im tę szybę wstawiło. Tak jest w wielu miejscach w Polsce. Tylko nie w Kaliszu – ubolewa prezes i pokazuje lokal przy ul. Śródmiejskiej 24 w Kaliszu (z wejściem od ul. Fabrycznej). Jego stan jest faktycznie opłakany. (kord)

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do