Reklama

Zawsze wolałem wiersze od rocka

17/03/2010 15:02

Z Robertem Janowskim, prowadzącym program ,,Jaka to Melodia?’’, laureatem Telekamery, aktorem, poetą, autorem tekstów do piosenek oraz znanym muzykiem rozmawia Marzena Grygielska

ŻK: – Pierwszy raz śpiewałeś dla tylu kobiet?
R.J.: – Tak. To wspaniale, że ktoś miał taki pomysł, żeby te wersje piosenek zaprezentować właśnie z okazji Dnia Kobiet, a nie piosenki znane współcześnie z pierwszych miejsc list przebojów. Bardzo się cieszę z tego koncertu w Kaliszu, bo rzadko go gramy…

– …A te żarty w przerwach pomiędzy sentymentalnymi piosenkami z lat 20.-30. XX wieku… Czy nie masz wrażenia, że troszkę naruszyły klimat?
– Wiesz, to są dwie niezależne sprawy: repertuar i moja osobowość. Jestem człowiekiem bardzo otwartymi  i robię wiele rzeczy bez tzw. ściemniania. Nie chciałem tutaj robić jakiejś sztucznej, przedwojennej atmosfery, bo pewnie wszyscy by mi zasnęli. To jest z założenia koncert rozrywkowy, dlatego rzucam żarcik nieśmiały, lub bardziej śmiały…

– Często podkreślasz w wywiadach, że nie jesteś rockandrollowcem i nigdy w zasadzie nim nie byłeś. Zapytam zatem, czy zawsze byłeś poetą, tekściarzem, kompozytorem?
– Chyba tak, że względu na teksty, jakie piszę do piosenek i moje wiersze tworzone od niepamiętnych czasów. Chociaż, kiedy zadałaś to pytanie, zacząłem się  zastanawiać, czy jednak dobrze odpowiadam, bo przecież Jim Morisson też był wokalistą, poetą i autorem tekstów, i chociaż wszyscy widzieli go jako gwiazdora rocka, to jednak do końca nie wiadomo, czy był nim naprawdę. Mnie z rock and rollem  łączyło to, że miałem długie włosy i czułem tzw. ,,power’’. Zresztą wtedy był taki okres, że zagrałem również w kilku charakterystycznych rolach, nie tylko muzycznych.

– Zawsze wolałeś wiersz, co widać w muzyce  do tekstów Jonasza Kofty…
– Ta przyjaźń z Jonaszem trwa mimo tego, że jego już wśród nas nie ma. To był człowiek, który zaufał mi jako pierwszy i do dziś dziwię się temu spotkaniu bardzo. Ja miałem 22 lata i ćwiczyłem z zespołem na zapleczu jednego z klubów. On przychodził tam wypić koniaczek i pewnego dnia zapytał, czy napiszę muzykę do jego tekstu – zresztą wielkiego tekstu – wiesz co mam na myśli.  Ja dopiero po 25 latach zdaję sobie sprawę z powagi sytuacji, że miałem niesamowity fart w życiu, że spotkałem Jonasza.

– Robercie, ale  nie chciałeś się bratać z muzyką jako młody człowiek…
– Byłem i jestem nadal zbyt leniwy, żeby być muzykiem z wykształcenia. Na piątym roku rzuciłem szkołę muzyczną tuż przed dyplomem, bo mi się odechciało i uznałem, że to jest nudne. Zresztą z lenistwa zamieniłem fortepian na nudny fagot. 

– ...I teraz nie grywasz na fagocie…
– Nie no wiesz… Proszę cię… Takie pum, pum…

– Czy twoje dzieci doświadczyły szkoły muzycznej?
– Uwrażliwiam je na muzykę. Chciałbym, aby był taki system edukacji w Polsce, że każde dziecko kończy szkołę muzyczną w zakresie I stopnia. Jeśli nie w pełnym wymiarze, to chociaż w jakiejś części.  (mag)

Więcej w Życiu Kalisza
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do