
Kolejne, duże zmiany w „Prawie o ruchu drogowym”. Jednak w odróżnieniu od dotychczasowych, oczekiwane i idące we właściwym kierunku
Po 21 września wchodzą w życie przepisy wprowadzające pojęcie „przejścia sugerowanego”. Wielu ekspertów ocenia, że choć spóźniony, jest to krok we właściwym kierunku a media już trąbią o rewolucji na polskich drogach.
Zmiany, to pokłosie nowelizacji Prawa o ruchu drogowym z czerwca ubiegłego roku, kiedy piesi zyskali bezwzględne pierwszeństwo na przejściach dla pieszych przed nadjeżdżającymi pojazdami. Przypomnijmy, wcześniej pieszy miał pierwszeństwo na przejściu dopiero wtedy, kiedy – ujmując kolokwialnie – postawił stopę na jezdni.
Większa troska o niechronionych uczestników ruchu drogowego wydawała się postulatem słusznym ale, jak wykazywało wielu ekspertów od ruchu drogowego, tudzież kierowców, infrastruktura polskich dróg nie była przygotowana na tak radykalne rozwiązanie. Już w dyskusjach przed wprowadzeniem zmian w 2021 roku eksperci wykazywali, że zmiana przepisów musi być połączona z weryfikacją czyli likwidacją wielu przejść dla pieszych. Podkreślano np. to, że zatrzymywanie co chwilę pojazdów działa na kierowców niezwykle deprymująco. Piesi z kolei, co obserwujemy na codzień na polskich ulicach, nadużywają przywilejów, doprowadzając swym zachowaniem niejednokrotnie do niebezpiecznych sytuacji. Co zresztą potwierdzają policyjne statystyki, z których wynika, że od czerwca 2021 roku liczba wypadków z udziałem pieszych na przejściach nie zmalała a wzrosła.
Zdaniem portalu interia.pl „uspokajanie ruchu” to jedna z patologii polskich ulic a ubiegłoroczne zmiany w przepisach dotyczące przejść jedynie je pogłębiły.
Równolegle z wprowadzeniem zmian w przepisach konieczne było ograniczenie liczby oznakowanych przejść dla pieszych na rzecz „przejść sugerowanych” dających pieszym prawo do przejścia przez jezdnię ale bez szczególnej ochrony. Interia.pl podaje tu przykład Niemiec, gdzie zlikwidowano bardzo dużo oznakowanych przejść dla pieszych. W ten sposób, oprócz poprawy bezpieczeństwa na przejściach, Niemcom udało się utrzymać na dobrym poziomie przepustowość ulic, które są przecież „krwioobiegiem współczesnych miast”. Nie tylko Niemcom, bo podobne rozwiązania są powszechnie stosowane w innych, europejskich krajach.
Czym jest zatem „przejście sugerowane”? Upraszczając, jest to miejsce technicznie przystosowane do bezpiecznego przekraczania ulicy, drogi dla rowerów czy torowiska ale nie oznakowane „zebrą” i znakami, nie dające pieszym pierwszeństwa przed nadjeżdżającymi pojazdami. Są to najczęściej miejsca o mniejszym natężeniu ruchu, prowadzące np. do przystanków komunikacji miejskiej, etc. spełniające warunki techniczne w postaci obniżeń krawężników czy usytuowane w okolicy wysepek na jezdni. „Klasyczne”, oznakowane przejścia natomiast zarezerwowane są dla miejsc o dużym ruchu pieszych – w okolicach szkół, przedszkoli czy centrów handlowych.
We wspomnianych Niemczech przejścia, na których piesi nie korzystają z prawa pierwszeństwa określane są jako „śluzy” i są oznaczone na jezdni dwoma prostopadłymi liniami. Są na tyle powszechne, że Emil Rau, bloger znany zmotoryzowanym jako „Emil łowca fotoradarów”, chcąc zilustrować zjawisko zażartował, że w niemieckim mieście „zebrę” najszybciej można znaleźć w... ZOO.
Co zyskujemy?
Zmiana statusu części „zebr” na „przejścia sugerowane” i tym samym pozbawienie bezwzględnego pierwszeństwa pieszych podczas pokonywania jezdni z pewnością wpłynie na poprawę przepustowości polskich ulic, ale nie tylko. Druga, a w zasadzie pierwsza, istotna korzyść to poprawa bezpieczeństwa. Z policyjnych statystyk wynika bowiem, że ubiegłoroczna nowelizacja nie wpłynęła na zmniejszenie ilości wypadków na przejściach, co było (rzekomo) najistotniejszą przesłanką do zmiany przepisów. Piesi (i również rowerzyści) zyskali bowiem przywileje, które często egzekwują niezwykle bezwzględnie. Nie bacząc na okoliczności, wchodzą czy wjeżdżają pod nadjeżdżające pojazdy w przekonaniu, że cała odpowiedzialność za ewentualne zdarzenia spada na kierowców. Oczywiście zdarzają się nieodpowiedzialne zachowania na drodze ze strony tych ostatnich, i to dość często, ale pieszy zawsze musi mieć na uwadze, że „czynnik ludzki” czy maszyna też może zawieść. Nie trzeba do tego wielkiej wyobraźni.
Dlatego inicjatywa, a w konsekwencji nowelizacja prawa w postaci „przejścia sugerowanego”, zmuszająca pieszych do większej uwagi na drogach jest z pewnością krokiem w dobrym kierunku. Pieszy przechodzący przez jezdnię w miejscu nieoznaczonym zachowuje się zdecydowanie bardziej odpowiedzialnie. Poza „zebrami” instynkt samozachowawczy, o dziwo, działa!
Warto jeszcze dodać, że zmiana ma także pozytywny wymiar ekologiczny. Ponieważ większa przepustowość ulic oznacza również mniejsze zużycie paliwa, klocków hamulcowych i ogólnie niższe koszty.
Przejścia dla pieszych do likwidacji?
Jak pokazują niemieckie doświadczenia, warunkiem koniecznym do tego, aby zmiany przyniosły oczekiwane rezultaty jest likwidacja czy zmiana statusu niektórych przejść dla pieszych. Już krótki rekonesans po kaliskich ulicach pokazuje, że „kandydatów” do likwidacji nie braknie. Jak do tego pomysłu, czy raczej konieczności wynikającej z ustawy, odniesie się kaliski Zarząd Dróg Miejskich?
Krzysztof Gałka, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Kaliszu:
– To bardzo dobre rozwiązanie, odwołujące się do zdrowego rozsądku i logicznego myślenia użytkowników dróg, zarówno kierowców jak i pieszych, bo przecież wcale nie jest powiedziane, że musimy być stale „prowadzeni za rączkę” przez przepisy. A w tym przypadku mówimy o rozwiązaniu, które z powodzeniem funkcjonuje w wielu krajach, m.in. Niemczech, Francji czy Stanach Zjednoczonych. Zatem „przejście sugerowane” nie jest jakimś ryzykownym eksperymentem. W Kaliszu jest wiele takich miejsc – o dużym natężeniu ruchu pojazdów i małym ruchu pieszych, gdzie z powodzeniem można zastąpić „zebry”, takim przejściem. Jestem przekonany, że dzięki temu poprawi się przepustowość ruchu ale również, a może – przede wszystkim – bezpieczeństwo – ocenia szef kaliskich drogowców, który również zauważył, że ubiegłoroczne zmiany w przepisach istotnie wpłynęły na negatywne zachowania pieszych użytkowników dróg.
– Z pewnością zmiana będzie dużym wyzwaniem dla drogowców oraz Policji, dlatego w przyszłym tygodniu planujemy posiedzenie Zespołu ds. Organizacji Ruchu, na którym temat będzie dyskutowany. Mam nadzieję, że do tego czasu pojawią się już jakieś wytyczne co do wyznaczania takich miejsc – dodaje Krzysztof Gałka. (pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie