
Mateusz Halak
Swoją formą przypomina sekreterę okresu empire i biedermeier – mebel gabinetowy o trapezoidalnej formie. Dzwonnica przy kościele józefowym w Kaliszu – Sanktuarium NMP, jest przykładem jak popularne trendy danej epoki przenikają zarówno do architektury jak i wnętrz. Ten położony nieco na uboczu gwarnej Kolegialnej, acz bardzo rasowy przykład klasycyzmu w Kaliszu, czerpie pełnymi garściami z najlepszych form sztuki antycznej. Wiele spośród form budynków którymi szczyci się nasze miasto – także wspomnianej kampanili – inaczej dzwonnicy, spotkać można zarówno w kraju jak i za jego granicami. W Dębnie w centralnej Wielkopolsce ujrzymy wierną kopię dzwonnicy kaliskiego sanktuarium Św. Józefa. Dwustuletni kaliski zabytek to także część przemyślanego projektu urbanistycznego – osi widokowej ulic: Kolegialnej i Sukienniczej, zamkniętej z jednej strony przez majestatyczny sąd, a z drugiej właśnie przez dzwonnicę „przy Józefie”.
Rys historyczny
Dzwonnicę przy kościele NMP w Kaliszu datuje się na rok 1820. Określając styl obiektu, zazwyczaj podaje się klasycyzm. W formie dzwonnicy można także się dopatrzeć zapożyczeń ze stylistyki empirowej. W „Kronice Miasta Kalisza”, autor, Władysław Kościelniak, podaje że autorem projektu dzwonnicy był Sylwester Szpilowski, co w toku rozważań nad zabudową klasycystyczną Kalisza, potwierdziła w pozycji „Architektura Kalisza w dobie Królestwa Kongresowego” – jej autorka – Iwona Barańska.
Widok dzwonnicy znajdujemy w dwóch najważniejszych źródłach ikonograficznych prezentujących Kalisz w XIX stuleciu, tj. zarówno na litografii Ehrentrauta jak i w Albumie Kaliskim. W obu przypadkach widnieje ona niejako w głębi, obok kolegiaty, która jest głównym akcentem portretów tej części miasta. Zasadniczą różnicą pomiędzy obydwoma rycinami, a stanem obecnym, jest znajdujące się nad wejściem – zwieńczenie w kształcie fragmentu gzymsu. Warto dodać (posiłkując się pozycją Barańskiej), że poważny remont, dzwonnica przeszła w roku 1924, czego pamiątką może być wzmiankowany gzyms. Rok w którym przeprowadzono kompleksową naprawę budynku, prawdopodobnie też pozbawił górną część dzwonnicy charakterystycznego boniowania. Przywrócono je podczas ostatnich prac konserwatorskich w roku 2008.
Tak nam Kalisz zbudowano
Dostępne źródła na temat dzwonnicy, sugerują przynajmniej kilka powodów, dla których podjęto decyzję o jej budowie. Ruch budowlany w pierwszym dwudziestoleciu XIX wieku, sprzyjał projektom które miały uczynić Kalisz – miastem wizytówką Imperium Rosyjskiego. Zjawiskiem tym określimy zarówno budowę wielu reprezentacyjnych gmachów, jak i ruch urbanistyczny, czego finałem było uporządkowanie i nowe rozplanowanie placu Św. Józefa. Nowa dzwonnica miała zastąpić starą, drewnianą, która nie pasowała do wyglądu kościoła oraz do tzw. „budynku dla księży”.
Mimo pośpiechu przy budowie dzwonnicy, wynikającym z tak samo szybko wpływającymi do kasy, co wychodzącymi z niej funduszami, za kwotę ówczesnych 8.000 Złotych Polskich, wzniesiono jeden z najlepszych przykładów budowli klasycystycznych w Kaliszu. Plac Św. Józefa – również zaprojektowany przez Sylwestra Szpilowskiego, w dwa lata po założeniu (w roku 1818), bardzo skutecznie doganiał ówczesne „trendy” w budownictwie tak świeckim jak i sakralnym.
Architekt, któremu zawdzięczamy uporządkowanie jednego z głównych miejskich placów, urodził się w roku 1790 jako syn Marianny i Hilarego Szpilowskich. Hilary także był budowlańcem, specjalizującym się w budownictwie mieszkalnym. I jak to bywało w historii wielokrotnie, syn „odziedziczył” fach ojca, kształcąc się wpierw w Warszawie, uzyskując w końcu w roku 1812 dyplom architekta. Tymczasem Kalisz, od września 1815 r. pozostawał bez urzędowego budowniczego. Ze stanowiskiem tym pożegnał się niejaki Herman. Na głównego kandydata do objęcia tej zaszczytnej funkcji wytypowano Szpilowskiego. Zgodnie z przepisami władze powinny były spośród trzech kandydatów – na zasadzie konkursu – wyłonić jednego, ale ponieważ nie znaleziono nikogo równie uznanego i doświadczonego, młody Szpilowski, będąc w przedbiegach tego konkursu, już miał praktycznie zagwarantowaną wygraną. Tak też się stało. W 1816 roku, mając zaledwie 26 lat, Sylwester Szpilowski otrzymał poważne stanowisko urzędowe w jednym z największych polskich miast, torując sobie drogę do błyskotliwej kariery. 17 marca tegoż roku w pełnym uniżenia piśmie podziękował za awans, „za ten dowód ufności Rządu”.
Do Kalisza, Szpilowski jednak przyjechał dopiero w maju roku 1816, po dwóch miesiącach od nominacji, która podobno nie zadowalała zarówno Sylwestra, jak i Hilarego Szpilowskich. Ojciec bowiem liczył na podobną posadę dla swojego syna w Warszawie. Wszelka działalność architektoniczna i urbanistyczna, jaka od tej pory miała miejsce w naszym mieście była związana z osobą Sylwestra, aż do czasu gdy ostatecznie Kalisz opuścił. Na jego miejsce, w roku 1821 powołano Franciszka Reinsteina. Spod ręki Szpilowskiego wyszły dla Kalisza projekty I Liceum im. Adama Asnyka, Hotelu Polskiego Woelffla (na Złotym Rogu) oraz Sądu Okręgowego w Alei Wolności.
O tym że Szpilowski projektował nie tylko dla Warszawy i Kalisza, przekonują różne źródła. W materiałach archiwalnych odnotować można informację o tym że w 1814 r., Szpilowski był budowniczym obwodu Szadkowskiego. Jest to jedyna zachowana informacja, że architekt ten pracował w tej nieodległej miejscowości. Skromnych rozmiarów projekty, zrealizował również w Sandomierzu oraz w Siedlcach. Pozostawiając po sobie wiele pamiątek, wypełnił sentencje mistrza Horacego „Non omnis moriar” – Nie wszystek umrę. Do miejsc, w których natrafimy na ślady po Szpilowskim, należy dodać również położone nad Wartą – Dębno. Stojąca przy tamtejszym kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, dzwonnica, powtarza kaliski projekt niemal w zupełności. Oba obiekty różnią niuanse. Są nimi detale rzeźbiarskie, których dzwonnica w Dębnie posiada więcej.
I choć w literaturze dotyczącej architektury zespołu katedry w Dębnie, nie przewija się nazwisko Szpilowskiego, to należy z dużym prawdopodobieństwem uznać, że zarówno dzwonnica w Kaliszu, jak i ta w Dębnie, to jeden i ten sam projekt uznanego architekta.
Murowane deja vu!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.