
Rozmowa z dr Justyną Leszką, terapeutą dzieci z zaburzeniami rozwoju, adiunktem na Wydziale Pedagogiczno-Artystycznym UAM w Kaliszu, dyrektorem Ośrodka Diagnozy i Terapii Fundacji „NOWA NADZIEJA”
– Wiele publikacji w mediach wskazuje na ogromny wzrost liczby chorób, zaburzeń psychicznych i psychologicznych u dzieci i młodzieży. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z takim zjawiskiem?
– Niestety tak. Wiele problemów z którymi spotykamy się w naszej pracy trudno kwalifikować jako chorobę psychiczną, natomiast z całą pewnością możemy mówić o ogromnym wzroście zaburzeń zachowania i nastroju. To taki poziom natężenia trudności, który utrudnia a nieraz wręcz uniemożliwia funkcjonowanie w środowisku rówieśniczym czy rodzinnym. W fundacji prowadzimy działalność diagnostyczną, ośrodek diagnozy i terapii dla dzieci z zaburzeniami rozwoju. Ośrodek powstał z taką intencją, że będziemy diagnozować dzieci z autyzmem, zespołem Aspegera, zaburzeniami rozwoju. Oczywiście robimy to cały czas natomiast okazało się, że odsetek diagnoz całościowych zaburzeń rozwoju to około 50%. Natomiast drugą połowę przypadków stanowią dzieci z innymi trudnościami, zwłaszcza z trudnościami związanymi z funkcjonowaniem społecznym, z zaburzeniami zachowania, nastroju. To dzieci, które nie odnajdują się w realiach szkolnych oraz takie, które przejawiają zachowania agresywne.
– Pojawia się pytanie o przyczyny tych zjawisk. Skąd to się bierze?
– Dobre pytanie na które nie ma prostej odpowiedzi. Powiem tak – czynnik środowiskowy na który nakłada się pewna nieporadność nas, dorosłych ponieważ my też coraz gorzej radzimy sobie w realiach nagłych zmian, zagrożeń czy niepewności. My dorośli, jesteśmy coraz mniej pewni, jako rodzice a to przekłada się na dzieci. Kolejny czynnik, to coś co genialny neurobiolog Manfred Spitzer zdefiniował jako „zanieczyszczenie przemocą”. Rzeczywistość, w której żyją nasze dzieci jest zanieczyszczona przemocą. I nie mam tu na myśli krwawych filmów Quentina Tarantino, które wydają się banalne wobec rzeczywistości. Przykłady są prozaiczne – język debaty politycznej, serwisy informacyjne, lub nawet sposób, w jaki my dorośli odnosimy się do siebie. A do tego dochodzi sfera, której dorośli bardzo często nie kontrolują, o której istnieniu nie mają pojęcia czyli treści, jakie pojawiają się w internecie. Czasami, kiedy prowadzę rozmowy z rodzicami i pada pytanie o to ile czasu dziecko spędza przed komputerem, rodzice często tłumaczą, że nie gra tak dużo a jedynie ogląda sobie filmiki na Youtuubie. Polecam im wtedy, żeby zapoznali się ze zjawiskiem patostreamerów – kim są i czym się zajmują.
– A czym się zajmują?
– Nagrywaniem i udostępnianiem widzom, czyli również dzieciom, zachowań które są najogólniej mówiąc dewiacjami społecznymi – wulgaryzmy, libacje alkoholowe czy przemoc domową. Dla kogoś, kto się z tym nie spotkał, to przerażające doświadczenie. Podczas szkoleń, które prowadzę, rodzice reagują szokiem, kiedy dowiadują się co oglądają ich dzieci i za co płacą.
– Na przykład za co?
– Na przykład za scenę jak ktoś sadza psa na rozgrzanej patelni.
– Chce pani powiedzieć, że rodzice często dowiadują się tego od pani?
– Dokładnie. Nie interesują się, nie kontrolują. W dużej mierze wynika to pewnie z nieświadomości a potem z bezsilności. Odnoszę wrażenie, że część rodziców zwalnia się z obowiązku wychowania dziecka. Owszem – żywią, ubierają, zapewniają zajęcia dodatkowe natomiast wychowanie przerzucają na szkołę i inne placówki wychowawcze. Tymczasem wychowanie nie sprowadza się do pytania „jak było w szkole” i zrobienia kanapek. To również monitorowanie i stawianie granic. Można to porównać do jazdy we mgle. Jeżeli nie wytyczamy dziecku ścieżki wychowania, to ono błądzi we mgle. To wymaga od rodzica świadomości, odpowiedzialności i tego, czego my dorośli też nie lubimy czyli konsekwencji, wobec siebie i dziecka.
– Co powinno zaniepokoić rodzica w zachowaniu dziecka?
– To zależy na jakim etapie wiekowym jest dziecko. W przypadku dzieci w wieku przedszkolnym to wszelkie agresywne zachowania, próby przekraczania granic, wymuszanie, stawianie na swoim, zachowania opozycyjne. Przy czym należy podkreślić, że nie można obudować dziecka samymi murami i trzeba pamiętać o tym, że dzieci różnią się temperamentami. Jeżeli jednak dostrzegamy świadome działania „na przekór”, zachowania opozycyjne to może to być sygnał, że warto pójść do specjalisty. Broń Boże nie mówimy o farmakoterapii, która jest ostatecznością. Ważne, żeby działać przy pierwszych symptomach bo jeśli one się utrwalą i przejdą w stały wzorzec zachowania, to będzie już bardzo trudno.
– Mówimy o problemach, z którymi zapewne mogą nie radzić sobie nie tylko rodzice ale także placówki szkolne i wychowawcze...
– Rodzic nie musi się na tym znać, nie jest profesjonalistą. Wystarczy, że dostrzeże pierwsze symptomy i trafi do specjalisty. Z kolei w przypadku placówek oświatowych, dzieci z autyzmem czy zespołem Aspergera, mogą z powodzeniem funkcjonować, ponieważ symptomy ich zaburzeń nie są nasilone. Gorzej jest w sytuacji cięższych przypadków, kiedy dzieci nie radzą sobie w szkołach. Tu z kolei można dostrzec zjawisko wypychania takich dzieci z placówek, pozbywania się problemów. To nowa kategoria niepełnosprawności, definiowana jako „niepełnosprawność społeczna” kiedy dziecko, młodzieniec czy osoba dorosła nie jest w stanie dostosować się do wymogów życia społecznego.
– Jak to może skutkować?
– Temu się przyglądamy, bo to nowe zjawisko ale może to być na przykład niedostosowanie do wymogów rynku pracy, życia społecznego i przyszłego życia rodzinnego. Nie wygląda to dobrze.
– Osobna kategoria problemów z psychiką młodych ludzi to samobójstwa i próby samobójcze. Z danych za ostatnie 5 lat wynika, że w tym czasie ilość takich prób wzrosła o ponad 100 procent. Wielu specjalistów odpowiedzialnością obarcza także pandemiczną izolację dzieci i młodzieży.
– Statystyki nie kłamią, przy czym zaskakujące jest to, że w tym czasie wszyscy byliśmy w domach, w rodzinach. Czy może oznaczać to, że w ten sposób ujawniła się pustka życia rodzinnego? Można tłumaczyć to w ten sposób, że na co dzień funkcjonujemy w pędzie, zadaniowości i w ten sposób nie dostrzegamy pustki naszego życia rodzinnego i dopiero pandemiczna izolacją ją ujawniła. Dodajmy do tego funkcjonowanie w cyberświecie i przez to zaniedbywanie tych rzeczywistych relacji rodzinnych, ich powierzchowność. Pandemia pokazała nam, że zgubiliśmy pokolenie naszych dzieci.
– Wspomniała pani o zagrożeniach jakie stwarza świat cyfrowy. Świat, który daje mnóstwo korzyści ale stwarza także zagrożenia.
– Z pewnością nie możemy walczyć z cyfryzacją bo od tego odejść się nie da. Ja sama nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez telefonu komórkowego czy internetu. To dobrodziejstwo ale trzeba sobie uświadomić, że dla dziecka na poszczególnych etapach rozwoju świat cyfrowy może być ogromnym zagrożeniem. W przypadku bardzo małych dzieci, karmionych, przewijanych i usypianych przed tabletami, w mózgu dochodzi do zjawiska tzw. przestymulowania prawopółkulowego. Przestymulowania obrazem, dlatego nie rozwijają się typowe funkcje, jak mowa czy relacje społeczne. Coraz częściej zaczyna mówić się o autyzmie cywilizacyjnym. Małe dzieci wychowywane przed ekranami zaczynają wykazywać objawy charakterystyczne dla zaburzeń autystycznych. Jeśli dziecko większość czasu przesypia a czas czuwania spędza przed ekranem to nie ma jak się rozwijać i nie nabywa odpowiednich wzorców. Kolejny problem w tego typu przypadkach to typowe uzależnienie. Dziecko uczy się, że przyjemność płynie z ekranu. Kształtują się szlaki dopaminergiczne i dziecko uczy się skąd płynie przyjemność. Nie z jazdy rowerem, obcowania z rówieśnikami, wchodzenia na drzewa, etc. ale... z ekranu. W związku z tym nie potrzeba poszukiwać innych przyjemności. Coś daje ulgę i radość więc nic innego nie potrzebuję. Irytujące mogą być tu uwagi rodziców pod adresem 10-latków typu „poszedłbyś na boisko do kolegów a nie tylko siedzisz przed komputerem”. Owszem, gdyby nie dostał tableta na roczek to nauczyłby się, że zabawa z kolegami czy poczytanie książki jest przyjemne. Tymczasem dzieci nie doświadczają innych przyjemności więc ich nie poszukują. Z czasem, w starszym wieku, przekłada się to na rozkład relacji rówieśniczych, które sprowadzają się do kontaktów przez ekran i komunikatory.
– Innymi słowy, bardzo ważne dla rozwoju psychicznego dziecka są pierwsze lata życia, kiedy jego podświadomość w pewnym sensie jest programowana przez środowisko a zachowania, wzorce przeradzają się w nawyki. I tu, zdaniem Pani, rodzic powinien mieć szczególną kontrolę nad dzieckiem.
– Dokładnie tak. Do naszego ośrodka zgłaszają się rodzice dzieci z takim problemami ale w dużej części przypadków jest po prostu za późno. Przykład? Młodzieniec odmawia pójścia do szkoły. Powód? Nie ma powodu,... bo tak. I rodzic stwierdza, że nic nie jest w stanie z tym zrobić. W takiej sytuacji pozostaje ośrodek wychowawczy, wkracza sąd rodzinny...
– Jaka jest granica wieku dziecka, kiedy można próbować cokolwiek zmienić?
– To zależy od natężenia problemów. Spotkałam się na przykład z przypadkiem 5-letniego chłopca, którego rodzice przyznali szczerze: „My się go boimy”. Wtedy jest najwyższy czas na interwencję medyczną. Generalnie, im wcześniej zareagujemy, tym pomoc będzie skuteczniejsza. Jeśli pojawiają się jakiekolwiek wątpliwości, niepokój wywołany zachowaniem dziecka zapraszamy na konsultacje. Choćby tylko po to aby się uspokoić, nie dopuścić do sytuacji, którą określam żartobliwie „syndromem słonia w salonie”. Kiedy ten słoń jest w salonie zawsze, to uczymy się na niego nie wpadać. Z czasem staje się to normalne a później w ogóle przestajemy go zauważać. Podobnie może być z nietypowym zachowaniem dziecka, które z czasem powszednieje i staje się normą. W ten sposób obchodzimy problem, który w miarę dorastania dziecka stanie się szerszym problemem społecznym, na przykład problemem szkoły.
Dlatego wszystkich rodziców, których niepokoi zachowanie dziecka zapraszam do naszych ośrodków. Jesteśmy jedną z nielicznych, jeśli nie jedyną w Polsce placówką, która tego typu konsultacje oferuje bezpłatnie. Zapraszamy przez cały rok, we wtorki i czwartki.
– Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Piotr Piorun
Fundacja NOWA NADZIEJA, Kalisz, ul. Bażancia 7A, w celu umówienia się na konsultacje, bądź diagnozę tel. 693 887 884
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Pisałem, że lockdown to lekarstwo gorsze od choroby. Tylko pogłębił problem. Ludzie bali się własnych dzieci i wnuków, choć choroby były zawsze.
tak , to prawda !!---zgubiliśmy nie tylko własne dzieci , ale i młodzież polską . Będzie to bardzo trudne do nadrobienia . W większości , niestety wina leży po stronie dorosłych i głównie po stronie rodziców bo , jak w porzekadle ---- Czym skorupka za młodu nasiąknie , tym na starość trąci . O zachowaniu dzieci , młodzieży , świadczy wychowanie z domu !!!! i nikt tego nie zmieni .