
Jeśli nad miejscem może ciążyć architektoniczne fatum, to w Kaliszu takim fragmentem jest bez wątpienia popularny Złoty Róg. Tezę potwierdza nie tylko obecny wygląd skweru, ale również historia ze złamaną karierą projektanta w tle
Wytyczając około 1800 r.
szeroką aleję (dziś Wolności), władze pruskie rozpoczęły tworzenie jednego z najbardziej reprezentacyjnych fragmentów miasta. Początek nowej arterii (obecnie Złoty Róg) zbiegał się z ważnym dla rozwoju Kalisza traktem wrocławskim. W 1807 r. (lub według innych źródeł 1804 r.) teren ten staje się własnością przybyłego z południowej Francji (z miasteczka Montbeliard) kapitana gwardii municypalnej Ludwika Eberharda Woelffla. Wzniesiony przez niego zajazd o francuskiej nazwie Hotel de Pologne gościł m.in. generała Henryka Dąbrowskiego, a swoje występy daje tu trupa Wojciecha Bogusławskiego. Budynek niestety najczęściej kojarzymy z dobitnym opisem adiutanta Napoleona Franciszka Gajewskiego: Kalisz słynny ze szczurów była to nędzna mieścina, (…) nie mająca prócz rynku i hotelu Woelffla, murowanych domów.
Po 1815 r. nieoczekiwanie wzrosło znaczenie traktu, przy którym znajdował się zajazd. Wrocławskie Przedmieście w nadgranicznym mieście odgrywało rolę drogi łączącej Kalisz (a tym samym całe Królestwo Polskie) z resztą Europy. Nic dziwnego, że oberżysta postanawia wybudować hotel z prawdziwego zdarzenia. Czas dla przedsiębiorczych jest bardzo dobry, bo władze państwowe, zainteresowane rozwojem miasta, chętnie udzielają korzystnych pożyczek. Przedstawiony przez architekta Sylwestra Szpilowskiego projekt szacuje koszt budowy na 93. 241 zł. W czerwcu 1819 r. Woelffel zwraca się do Funduszu Pożyczkowego o udzielenie brakujących mu na budowę 30 tys. zł. Po trzech miesiącach stoją już przykryte dachem mury. Zawrotne tempo związane jest z „biznesowymi” planami właściciela. W budynku z największą w mieście salą balowo-koncertową można urządzać płatne przyjęcia, a karnawał w 1820 r. zapowiada się imponująco. Woelffel to zresztą człowiek niezwykle obrotny. Z 1818 r. pochodzi informacja zamieszczona w „Gazecie Wielkiego Księstwa Poznańskiego”, że zainteresowani mogą u niego kupić dzieło muzykalne (…) pt. „Śmierć generała Kościuszki”. Interesującą opinię pozostawią też sami goście: hotel jego albowiem był w owym czasie jedynym w Kaliszu. Sprzedawał trunki i obiady cztery razy drożej niż po innych miastach (…)”.
Złamana kariera
Początki kariery projektanta budynku, Sylwestra Szpilowskiego, syna wziętego warszawskiego architekta Hilarego, zapowiadały się znakomicie. W 1814 r. dwudziestoczterolatek jest już autorem pożytecznej książki o materiałach budowlanych. Być może to dziełko sprawia, że uzdolniony młodzieniec dwa lata później zostaje skierowany do Kalisza, gdzie z zastępcy budowniczego departamentu szybko awansuje na naczelnego architekta nowo kreowanego województwa. Młody człowiek ma więc decydujący wpływ na wygląd prężnie rozwijającego się miasta. Projekt hotelu jest jednym z wielu prac architekta. Zgodnie z planem budynek zostaje oddany do użytku pod koniec 1819 r., a już 6 stycznia 1820 r. w wielkiej sali na piętrze odbywa się pierwszy bal. Tak jak przewidział Woelffel, karnawał staje się korowodem rautów i obiadów. Przez budynek przewijają się setki rozbawionych osób. Niestety, wtedy też okazuje się, że wybrzuszają się ściany wielkiego salonu, a obiekt posiada liczne zagrażające gościom usterki. Zrozpaczony właściciel dochodzi z pomocą specjalistów, że gmach należy rozebrać do parteru i postawić od nowa. Przybyły na początku 1821 r. budowniczy generalny Groffe stwierdza zarysowanie i odchylenie od pionu murów. Winni zaniedbaniom okazali się murarz Rutsch i cieśla Baumert. Śledztwo wykazuje, że nie tylko przychodzili do pracy pijani, ale również samowolnie zmienili projekt. Na nieszczęście dla Szpilowskiego, trzy miesiące wcześniej w „Dzienniku Urzędowym Województwa Kaliskiego” ukazuje się przepis, że obowiązkiem budowniczego jest sprawowanie nadzoru nad pracami. Architekt, właśnie kończący gmach kaliskiego sądu, zostaje karnie odwołany przez namiestnika Józefa Zajączka do prowincjonalnych Siedlec. Afera z hotelem będzie się kłaść cieniem na karierze Szpilowskiego aż do jego śmierci w 1832 r.
Teatralne tradycje
Nieoczekiwanie najlepiej na sprawie wychodzi sam właściciel, który na przerobienie budynku uzyskuje pożyczkę w wysokości 20 tys. zł. Być może pozwoli mu ona również poprawić jakość usług. W najwygodniejszym sposobie założony, w niczem zagranicznym nieustępujący, a osobliwie czystością, Restauratorem i dobrą usługą zalecony, iest przytem iednym z naypięknieyszych gmachów Miasta, i ma wielkie i obszerne sale, w których Reduty, Kassyna i Bale zwykle dawne bywaią: do innych tego hotelu przyiemności nie można opuścić i wygodnych łazienek, które tenże w swoim obrębie ku wygodzie publiczności mieści – napisze w 1821 r. Józef Wawrzyniec Krasiński w swoim sławnym „Przewodnik dla podróżujących w Polsce i Rzeczypospolitej Krakowskiej” . Wspomniane łazienki znajdowały się zapewne na pobliskiej odnodze Prosny, tj. późniejszym kanale rypinkowskim. Rok później w poczytnym „Kurierze Warszawskim” (nr 119) Ludwik Woelffel daje ogłoszenie: Maiąc zamiar poświęcenia moich usług iedynie dla Gości w moim hotelu Polskim stawaiących, ku ich lepszej wygodzie postanowiłem, Bilard i kuchnią moią w tymże Hotelu od 1 Czerwca (…) dobremu i znanemu Kucharzowi wypuścić w dzierżawę. Życzący, onę dzierżawić, zechce i się (…) zgłosić.
Niezależnie od skuteczności anonsu miłośnicy teatru mogli zawsze liczyć na prawdziwe „uczty” w salach hotelu. Jak już wspomniano, swoje przedstawienia dawał tu m.in. Wojciech Bogusławski, skądinąd winny Woelffelowi znaczną sumę za roczne korzystanie z wnętrz. Ostatni spektakl z udziałem mistrza zaprezentowano w 1823 r. Tradycje sztuki scenicznej były kontynuowane również w następnych latach. Z 1859 r. pochodzi interesująca wzmianka: pomieszczenie na resursę od dawna istnieje w Hotelu (…) w tymże jest sala kilkaset osób mieścić mogąca, w której tylko jednej wszelkie spektakle, bale, reduty i inne zabawy odbywają się i odbywać mogą. W tejże Sali kosztem właściciela urządzony jest kompletny teatr rozbierany (…). Co ciekawe, teatralne zainteresowania będzie przejawiać wnuk właściciela hotelu – Teodor Hertz (1822 – 1884 r.), syn prezydenta miasta Augusta Hertza i Ludwiki z Woelfflów. Był on nie tylko dość utalentowanym muzykiem, ale również tłumaczem sztuk związanym z warszawskim teatrem Rozmaitości. Czyżby pasja narodziła się właśnie w hotelu dziadka?
Reklamy i ogłoszenia
Nie wszyscy byli jednak zadowoleni z gościny w kaliskim hotelu. Bardzo złą cenzurkę przybytkowi wystawił podróżujący po Polsce hanowerczyk Paul Harro Harring: Polecono nam Hotel de Pologne, jest to bowiem jedyny hotel pierwszej kategorii. Zasługuje na tę nazwę, zwłaszcza jeśli przysłowiowe powiedzonko „polska gospodarka” powiążemy z pojęciem niedbalstwa. Przybysza zirytowała zarówno niedbała służąca, jak i panujący w pokojach… brud.
W 1840 r. stan zdrowia Ludwika pogarsza się tak, że zarząd przejmuje jego syn Henryk. W styczniu tego roku nowy właściciel umieszcza ogłoszenie w „Dzienniku Urzędowym Guberni Kaliskiej”: Odebrawszy od dnia pierwszego stycznia (…) pod mój zarząd po Ojcu na siłach osłabionym Hotel de Pologne w Mieście tutejszym położony, mam zaszczyt zawiadomić JJWW i W.W Obywateli oraz Szanowna Publiczność z prośbą: ażeby mnie również obecnością swoją i zaufaniem zaszczycić raczyli, zapewniając z mojej strony dołożyć najusilniejsze starania, iżby wygoda, bezpieczeństwo, należny we wszystkim porządek i czystość największa, ciągle było zachowane (…). Czy prowadzenie rodzinnego interesu przerasta możliwości Henryka, czy też przerywa je śmierć, pozostaje dotychczas niewyjaśnione. W 1856 r. hotel posiada już nowych, nieznanych z nazwiska właścicieli. Świadczy o tym zamieszczona w „Kurierze Warszawskim” (nr 281) notka: Przejeżdżając przez miasto Kalisz, stanąłem w hotelu Polskim, dawniej pod firmą Woelffla, do którego przez lat parę nie zajeżdżałem, z powodu, że później przez śmierć właściciela zaniedbanym został. Teraz zadziwiłem się, iż z wszelkiemi wygodami hotel ten na nowo jest urządzony w zupełnym porządku, a nadewszystko ceny umiarkowane. Mogę więc z wszelkiem zapewnieniem hotel ten rekomendować, który w niczem nie ustępuje pierwszym w kraju naszym. Mimo tych zapewnień (czyżby kryptoreklama?), miejsce traci swoją renomę. Część pomieszczeń do 1871 r. wynajmuje magistrat (rozważana jest również przebudowa podupadającego gmachu na ratusz). W tym samym roku lekcji gry na fortepianie udziela tu znany muzyk Henryk Melcer. W latach 1873 – 98 w pomieszczeniach gospodarczych Arnold Fibiger prowadzi pracownię naprawy fortepianów. Budynek, coraz bardziej oszpecany reklamami i przypadkowymi napisami, spłonie w sierpniu 1914 r.
Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie