Reklama

1939-1945 – Brzeziny w mroku wojny

14/11/2014 11:38

O historii Brzezin – raz jeszcze. Na podkaliską miejscowość czas drugiej wojny światowej zapadł jak ciemna kotara. Tu metafora ponurych czasów zawiera też historyczną prawdę, o której nieco później. Mija rok od kiedy przedstawiłem się państwu z artykułem na temat ostatnich dziedziców brzezińskiego majątku. Dziś powracam do dziejów tych okolic z nowymi faktami i wspomnieniami osób pamiętających okupację hitlerowską. Żyło się wtedy przy nadziei, że we własnym domu nawet ściany spieszą człowiekowi z pomocą 

Zaciemnienie
Wojska hitlerowskich Niemiec wkroczyły do Brzezin 3 września 1939 roku. Były to oddziały szturmowe 24. Dywizji gen. Olbrichta. Jeszcze w niedzielę (2 września) wysadzono dwa główne mosty na południu – w Grabowie i tuż przy dworze Schloesserów – odcinając drogę w kierunku północnym. Wspomina Anna Jarych: – Niemcy narzucili na nas (mieszkańców okolic Brzezin – przyp. red.) nakaz codziennego zasłaniania okien ciemnymi materiałami po nastaniu zmroku. Miało nie być widać z zewnątrz, że żyją i mieszkają tu ludzie. Ta osobliwość niemieckiej okupacji, podobnie jak inne, miała swoje konkretne uzasadnienie. Niemcy skutecznie w ten sposób utrudniali lotnictwu nieprzyjaciela odnajdywanie pozycji do ataku. Do zaciemniania okien przed nalotami używano także specjalnie produkowanego papieru, o którym wspomina kilkoro mieszkańców Brzezin. Produkowała go między innymi papiernia w Łapinie (woj. pomorskie). 

Z pamiętnika właściciela Arbeitsbuch
Niedługo po wejściu Wehrmachtu do Brzezin dokonano pierwszego masowego mordu na ludności cywilnej, zabijając na tym terenie 17 osób. Wspomina o tym Leon Skulimowski w pozycji „Gromada Brzeziny w powiecie kaliskim”. Przypomina o tym również granitowy obelisk przy kasztanowej alei, z nazwiskami wszystkich straconych. Od początku okupacji zlikwidowano w Brzezinach szereg instytucji, a duża część budynków zupełnie zmieniła swoje przeznaczenie. Kościół wybudowany dwie dekady wcześniej zmieniono na magazyn oraz garaż dla pojazdów wojskowych. Plebanię zaś przemianowano na komisariat, z którym łączą się zapadłe w pamięć wielu mieszkańców Brzezin nazwiska znienawidzonych żandarmów – Lentza, Donki, Scheibera. Żandarmeria oczekiwała bardzo wymownego oddawania jej respektu. Niewykonanie gestu wzniesienia prawej ręki w najlepszym przypadku groziło grzywną. Nierzadko jednak więziono, a nawet torturowano Polaków, którzy nie salutowali swoim okupantom. Mieszkańcy najbliższej okolicy, chcąc uczęszczać na nabożeństwa, byli zmuszeni – za pozwoleniem komendanta – uzyskać przepustkę na wyjazd do Kalisza, do najbliższego czynnego kościoła, czyli kościoła św. Gotarda na Rypinku. Z krajobrazu wsi znikały także krzyże i kapliczki. Została jedna, tuż przy wylocie szosy od strony Opatówka. To jednak nie przypadek, a opieka tutejszego właściciela folwarku uchroniły ją przed zagładą. 
Na mieszkańców Brzezin władze okupacyjne narzuciły także szereg obowiązków, o których wspomina Aniela Szuleta: – Latem żądano od nas porządku przed posesją i kazano usuwać zbędne rośliny utrudniające wjazd, zaś zimą z nakazu tego samego żandarma usypywano kubiki żwiru przed domami i obligowano do codziennego odśnieżania terenu przy gospodarstwie oraz dbania o główną drogę poprzez rozsypywanie warstwy kruszywa. Wojna podobno bardziej łączy niż pokój. Jak mawiała Maria Dąbrowska „Rozgrywany spór więcej brata niż stęchła zgoda”. Kolejne wspomnienie tamtych dni potwierdza tę opinię. Ignacy Foch, zatrudniony w folwarku Schloesserów, miał, jak opowiada jego córka  Aniela Szuleta, zostać wskazany do grupy transportu pracowników w głąb Rzeszy. Od przymusowych robót uratowała go jednak nieciesząca się sympatią wśród mieszkańców Brzezin dziedziczka – Zofia Schloessereowa. Ojciec nie przyjechał we wskazane przez żandarmerię miejsce, prosząc w tym czasie o pomoc swoich pracodawców. Mając na uwadze zasługi i zdolności budowlane ojca, Schloesserowa zdecydowała się obejść nakaz władz poprzez zarejestrowanie go jako stałego pracownika majątku. Przez trzy kolejne noce od niespełnienia rozkazu nie kładliśmy się z całą rodziną spać, naszykowani na najgorszą ewentualność – wywóz. O antagonizmach obecnych wśród wielokulturowej społeczności Brzezin przed 1939 rokiem słychać od wielu osób. Chciałbym jednak zatrzymać państwa uwagę przy widocznych znakach przeobrażeń tych relacji podczas okupacji. Zaprzestania nieszanowania się i nietolerancji. Tu przykład z miejscowości Wrząca, gdzie mieszkający pracownik Schloesserów, również z ich pomocą, uniknął zarekwirowania ostatnich zapasów ziarna i mąki. 
Oblicze wojny zmieniało się wraz z upływem czasu. Przemiany te doprowadziły w końcu do sytuacji, w której tutejsza społeczność pomagała tym, którzy do niedawna spoglądali na nich jak na gorszą kategorię ludzi. Zaprogramowani, by wzbudzać lęk i niepokój, żołnierze niemieccy w końcu nie wytrzymali tej presji tożsamości. Chęć życia zwyciężyła rolę, którą odgrywali od 1939 roku, udając często kogoś, kim nie byli. „Czym że oni zawinili?”– to słowa, które padły z ust jednego z żołnierzy najpierw grożącego, że wysadzi dom, wrzucając granat do pieca, jeśli nie zostaną wydane zapasy jedzenia. Przeszłość dogoniła również innego żołnierza SS. Wykonując wyraźnie wbrew swoim zasadom rewizję mieszkania, rzec miał po polsku: „Czy ja tu rzeczywiście jestem potrzebny w tej Polsce?. Daleko od rodziny, nie widząc i nie mogąc porozmawiać z żoną i moją piękną córką (…)”. Nie ulega wątpliwości fakt, że w przededniu wkroczenia do Brzezin wojsk radzieckich Wehrmacht potrzebował pomocy i zachowania tajemnicy o ukryciu. 

Zdarzeń zamęt
Dziedzicowi i jego małżonce uciekającym przed czerwonoarmistami w stronę Grabowa 19 stycznia 1945 roku towarzyszyły najbardziej oddane osoby w ich majątku ziemskim. Pośród nich Stolarek, Wieczorek i Kuświk. Prócz najbardziej wartościowych rzeczy, pamiątek, kolekcji porcelany i biżuterii, zdążono spakować pieniądze, dokumenty, akty własności i polecenia wypłat z kont bankowych, które zamierzano zrealizować we Wrocławiu. Ucieczka z miejsca długoletniego zamieszkania i przyczyna, która poprowadziła do tej okoliczności, najwyraźniej odsłoniła stare rany w psychice Ernesta Schloessera. Doświadczony w przeszłości przez wojska rosyjskie, będąc już na terytorium Rzeszy, odebrał sobie życie w odosobnieniu. Na docelowe miejsce do miejscowości Sundern zaprzęg dotarł po kilku tygodniach. Tymczasem w Brzezinach w niedługim czasie po wkroczeniu Sowietów, w myśl idei „wyzwoleńczych”, przystąpiono do zacierania śladów obecności wrogiego systemu. Pierwszą jej ofiarą stał się dwór Schloesserów – spłonął w pierwszych dniach radzieckiej okupacji, trawiony był ogniem jeszcze kilkakrotnie. „To german, niech się pali!” – słyszano dookoła. Majątek rozparcelowano dekretem PKWN z 6 września 1944. Nowych właścicieli znalazło ponad 3100 hektarów. Zajęto kuźnie, stajnie, obory, chlewy, spichrze, stodoły, oranżerię. Co ciekawe – mimo wypalonych ścian i zapadłego dachu, dwór byłych dziedziców w świetle zasobów Archiwum Państwowego w Kaliszu był w dobrym stanie. Informację o planach ulokowania tam siedziby nadleśnictwa z inicjatywy Piotra Schreidera przekazuje Czesław Błaszczyk. Zakazano jednak użytkować budynek. Nowa władza przesądziła o jego losie. Dziś pamiątek po tym czasie chyba, na szczęście, już nie ma. No, może poza jedną, ukrytą pod mostem na Pokrzywnicy. Wciąż znaleźć tam można otwory na materiał wybuchowy – na wypadek wojny i konieczności wysadzenia w powietrze przeprawy. Oby nigdy ich nie wykorzystano.
Serdecznie dziękuję za wywiady, których udzielili mi: ś.p. Stefania Jamnicka, ś.p. Kundegunda Marciniak, Stefania Maciejewska, Stanisława Baraniecka, Aniela Szuleta, Teresa Paprocka, Czesław Błaszczyk, Eugeniusz Sip oraz Anna Jarych. To także okazja, by podziękować za ostatni rok wszystkim z Państwa sięgającym po felietony mojego autorstwa. Nagrodą dla mnie jest krytyka z Państwa strony i, mam nadzieję, rosnąca świadomość lokalnego dziedzictwa. 

Mateusz Halak

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do