
Czyli o patologiach systemu świadczeń socjalnych
Program rządowy 500+ spowodował, że ponad 40 proc. dzieci przestało żyć w ubóstwie. Jednak słychać głosy, że projekt należy uszczelnić i zmodyfikować, wzmocnić funkcję kontrolną, by pomoc trafiała do rodzin, które rzeczywiście jej potrzebują. Nie do tych, którzy otrzymane 500 czy 1000 zł przeznaczają np. na waciki kosmetyczne, manicure i kolejną wizytę u fryzjera. Niewłaściwe kryteria i nieszczelny system przyznawania świadczeń doprowadziły do sytuacji, że obrotne osoby – korzystając z pomocy państwowej i organizacji charytatywnych – żyją na poziomie wyższym od rodzin, które utrzymują się z pracy zarobkowej.
Od kilkunastu lat wielokrotnie miałem okazję przyglądać się, jak gminne ośrodki pomocy społecznej powiatu kaliskiego wydają swoim podopiecznym produkty żywnościowe. W dniach tzw. „wydawek” parkingi i tereny przylegające do miejsca wydawania paczek zapełniały się i zapełniają nie rowerami i wózkami z dziećmi, ale samochodami osobowymi. W wielu przypadkach nie były to auta dożywające swojej starości w naszym kraju, lecz samochody młodych roczników.
K…a, znowu olej,
mleko i puszki
Któregoś razu niewiele brakowało, abym złośliwie skomentował zachowanie mężczyzny, który dźwigając do auta karton żywności, na pytanie oczekującej żony, co tam dzisiaj dali, odpowiedział, że k….a, znowu olej, mleko i puszki. Nie znając kryteriów przyznawania pomocy, dziwiłem się, gdy wśród odbierających paczki widziałem dorosłe osoby – dzieci rodziców prowadzących duże gospodarstwa rolne, z hektarami. – Młodzi oficjalnie nie pracują, stąd wystarczy, że złożą takie oświadczenie i mają prawo do świadczeń socjalnych. W rzeczywistości pracują w gospodarstwach i firmach rodziców. Bywa, że pobierający świadczenia nie podają dochodów, jakie mąż czy żona osiąga pracując za granicą, a także na „czarno” w kraju – tłumaczył mi jeden z pracowników gminnego ośrodka pomocy społecznej z terenu powiatu kaliskiego.
16 lat wyłącznie
na socjalu
Słuchałem radiowego reportażu o Brytyjce, która w wieku 16 lat urodziła córeczkę. Wychowywała ją sama. Przez kolejne16 lat nie pracowała ani dnia. Źródłem utrzymania były zasiłki i wszelkie możliwe świadczenia socjalne. W tym czasie trzykrotnie zmieniała na większe mieszkanie, przez wszystkie te lata poruszała się samochodem. Inny przykład to dwa brytyjskie małżeństwa mające po pięcioro dzieci. Jedni rodzice żyli wyłącznie z zasiłków. Natomiast ojciec drugiej rodziny wolał pracować. Przy kiepskich kwalifikacjach imał się każdej pracy. Gdy porównano ich dochody, okazało się, że pracujący miał zaledwie o 43 funty więcej od niepracującego. – Media w Londynie podały szokujące statystyki: 70 tys. brytyjskich dzieci nigdy nie widziało, by ich rodzice kiedykolwiek pracowali (Monika Rębala, Newsweek 21.02.2010).
Skoro państwo głupie,
to dlaczego nie korzystać?
To nie jedyny kraj o tak rozbudowanym systemie pomocy socjalnej. Przed laty we Francji furorę zrobiła książka „Ja, Thierry F., bezrobotny profesjonalista”. – Autor opisał, jak przez 22 lata żerował na rozmaitych zasiłkach. Dzięki pieniądzom z kasy państwowej udało mu się zaoszczędzić na samochód i kupić mieszkanie. Stał się niemal narodowym bohaterem. Znalazł też wielu zwolenników i naśladowców, którzy tłumaczyli, że skoro państwo jest tak głupie, dlaczego z tego nie korzystać? Tylko nieliczni dostrzegali, że coś jest nie tak (tamże).
W Polsce też jest coś nie tak
Wydaje się, że coś nie tak jest także w naszym kraju. Oczywiście uwzględniając różnice w poziomie życia. Dlatego tym bardziej ważne powinno być uszczelnienie systemu świadczeń, a tym samym racjonalne wydatkowanie środków przeznaczonych na ten cel. Wbrew powszechnie panującej opinii świadczeń jest bardzo dużo i przy niskiej minimalnej płacy mogą stanowić znaczącą część dochodów danej rodziny. W efekcie łączne dochody pozwalają podobnie jak w Wielkiej Brytanii, Francji czy Szwecji żyć na poziomie o wiele wyższym niż rodziny, w których dochód na członka rodziny przekroczony o symboliczną złotówkę pozbawia ją prawa do świadczeń. W sytuacji o wiele korzystniejszej są mieszkańcy wsi, ale o tym później.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Uważam ten artykuł na bardzo stronniczy i pisany pod z góry ustawioną tezę.Byłam jakiś czas pracownikiem socjalnym GOPS w sąsiednim powiecie i naprawdę 95% moich podopiecznych to byli ludzie niezaradni życiowo i schorowani oraz bez żadnych kwalifikacji zawodowych.Tym ludziom należała się pomoc,bo bez niej zaczęli by kraść i koszty społeczne byłby wyższe niż wypłacenie tych groszowych zasiłków.W każdej populacji znajdzie się garstka cwaniaczków i nie wrzucajmy wszystkich do 1 worka.
Trzeba więcej pieniędzy dawać pijaczką na alkohol
socjalizm nigdzie się nie sprawdził ale na siłę wszędzie się go w Europie wciska.Ludzie potrzebują "wędki" a nie ryby.Teraz będzie trzeba uruchomić maszynę urzędniczą do kontroli, za państwowe pieniądze. Dodatkowym efektem jest produkcja biednych-ci ludzie pokoleniowo skazani będą na niebyt.Nigdy nie kupią mieszkań bo nigdy nie pracowali.PRzykładów w całej UE jest na pęczki.Ja sie cieszę że dostałem lekcję w wieku 18-19 lat wkraczając na polski rynek pracy.
Dlaczego ludzie w Polsce nie pracują?Odpowiedź jest prosta:Z braku nadziei.W Kaliszu realne wynagrodzenie dla osób bez kwalifikacji /bo chyba w artykule nie mówimy o urzędniczkach,nauczycielach ,lekarzach/wynosi 1400 zł na rękę.Za te pieniądze nie kupi się auta,nie pojedzie nawet na najtańsze wakacje ,nie mówiąc o wzięciu mieszkania na kredyt.Wiec może jedyne racjonalne działania takich osób jest faktycznie brać zasiłek,wypić piwo za 1,79 i leżeć do góry brzuchem,bo chociaż coś się ma z życia