
– Jakim prawem państwo zmusza mnie do szczepienia mojego dziecka? To rodzice, a nie państwo odpowiadają za zdrowie i życie swoich dzieci. Czy państwo weźmie odpowiedzialność, jeśli pojawią się komplikacje? Oczywiście nie. W takich przypadkach rodz
– Do 14. miesiąca życia szczepiliśmy Monikę na wszystko, zgodnie z kalendarzem. Jednak każde szczepienie córka źle znosiła. Długo gorączkowała, była niespokojna, bardzo często chorowała i ogólnie źle się rozwijała. Po szczepionce WZW typu B niemal leciała nam przez ręce – wspomina pani Anna.
Z początku rodzice nie łączyli stanu zdrowia córki ze szczepionkami. Lekarz rodzinny uspokajał, że nieraz się tak dzieje i nie ma powodu do niepokoju, że to normalne. Jednak zbyt często i zbyt regularnie pojawiające się objawy w końcu zmusiły rodziców do refleksji. Zaczęli zgłębiać temat, czytać, głównie publikacje internetowe. Związek dolegliwości dziecka z podanymi wcześniej szczepionkami stał się zbyt oczywisty. Postanowili, że jako odpowiedzialni rodzice nie mogą dłużej ryzykować zdrowia Moniki. Na wezwania z przychodni na kolejne szczepienia już nie zareagowali. Duży wpływ na decyzję miała również opinia, o dziwo, znanego kaliskiego pediatry.
– Nie pomogę pani w podjęciu decyzji: „szczepić czy nie”. To pani odpowiada za jej zdrowie, a nie państwo.
– A co pan, panie doktorze, zrobiłby na moim miejscu?
– Powiem pani tak: moje wnuki nie są szczepione – spuentował rozmowę w sposób tak oczywisty, że nie mieli już wątpliwości.
Przestali szczepić. Ku ich zaskoczeniu, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, zmiany były niemal natychmiastowe i tak widoczne, że nie mieli wątpliwości, że zrobili dobrze.
– Monika przestała chorować. A jeśli już pojawiały się jakieś symptomy choroby, to krótkotrwałe i mało dolegliwe. Lekko podwyższona temperatura, niewielki katar. Takie jednodniówki – śmieje się rozmówczyni i dodaje, że od momentu kiedy przestała szczepić córkę, czyli od ok. 3 lat, w przychodni była raptem 3 razy. – W tym raz na bilansie – wyjaśnia.
Na decyzję rodziców o odmowie kolejnych szczepień lekarz rodzinny zareagował niemal oburzeniem. Pani doktor przestała być miła. – Zadałam jej wtedy pytanie, czy może na piśmie dać zapewnienie, że weźmie pełną odpowiedzialność za ewentualne konsekwencje podania szczepionki? Jeśli po szczepieniu okaże się, że moje dziecko zachoruje, np. na autyzm, to co? Wzruszycie ramionami, a ja do końca życia zostanę z problemem.Oczywiście nie zgodziła się – dodaje kaliszanka.
Dziś Monika ma 4,5 roku, chodzi do przedszkola. Na tle swoich rówieśników z grupy jest okazem zdrowia. Jest odporna.
– Kiedyś bawiła się na przyjęciu w bajkolandzie. Po czasie okazało się, że wśród dzieci było jedno zarażone ospą. I wiele dzieci zachorowało, a moja córka nie – opowiada matka. – Ktoś powie, że to przypadek, a ja jestem pewna, że to konsekwencja naszych decyzji.
Karać, karać
i jeszcze raz karać
Jednak dla systemu stan zdrowia dziecka nie ma znaczenia. Ważniejsze są procedury. Na odmowę szczepienia najpierw zareagował sanepid, a następnie wojewoda wielkopolski. Na małżeństwo została nałożona grzywna w wysokości 460 złotych na każdego, czyli łącznie 920 złotych.
– Zapłaciłabym te pieniądze, gdybym otrzymała zapewnienie, że oznacza to koniec represji. Że „opiekuńcze” państwo, mówiąc kolokwialnie, odczepi się od mojego dziecka. Jego zdrowie jest dla mnie wartością bezcenną, jest warte znacznie więcej niż tysiąc złotych. Okazało się jednak, że byłam naiwna, oczekując, że państwo da mi spokój. Pani w Urzędzie Marszałkowskim w Poznaniu poinformowała mnie, że po odmowie kolejnych szczepień będą nakładane kolejne, większe grzywny – mówi pani Anna.
18 sierpnia tego roku małżeństwo otrzymało postanowienie wojewody wielkopolskiego o nałożeniu grzywny. W decyzji powołano się m.in. na Ustawę o postępowaniu egzekucyjnym w administracji z 1966 roku (!) oraz Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 2011 r. o obowiązkowych szczepieniach ochronnych.
W odpowiedzi małżeństwo wystąpiło z pozwem przeciwko Państwowemu Powiatowemu Inspektorowi Sanitarnemu w Kaliszu o „pozbawienie wykonalności tytułów wykonawczych” wystawionych przez wojewodę wielkopolskiego oraz zawieszenie na czas trwania procesu postępowania egzekucyjnego. Uzasadniając pozew, powołali się m.in. na art. 48 ust. 1 Konstytucji, który stanowi: „Rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”.
Co prawda art. 48 ust. 2 stanowi, że „ograniczenie lub pozbawienie praw rodzicielskich może nastąpić tylko w przypadkach określonych w ustawie i tylko na podstawie prawomocnego orzeczenia sądu”, ale pani Anna i jej mąż zwrócili uwagę na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego w Łodzi z 2003 roku, który jasno stwierdził, że w razie wystąpienia sprzeczności między ustawą a Konstytucją sędzia powinien stosować akt wyższej rangi, czyli Konstytucję. „Zatem dopuszczalna jest odmowa stosowania przez sąd przepisów ustawy, która jest sprzeczna z Konstytucją” – napisali w pozwie.
Bez względu jednak na przepisy i to, jakim wyrokiem zakończy się sprawa, dla Anny i jej męża najważniejsze jest zdrowie ich dziecka.
– Żadna ewentualna kara nie jest w stanie zmusić nas do zmiany decyzji. Poza tym uważamy, że nikt poza rodzicami nie ma prawa decydować o tak ważnych sprawach dotyczących dzieci. Ciśnie się też na usta pytanie, dlaczego w wielu krajach obywatele mają wolny wybór w tej kwestii, a w Polsce nie – dopytuje i dodaje, że mimo wszystko wierzy w sprawiedliwy wyrok.
Rodzina, mama i siostry pani Anny, nie mają wątpliwości, że decyzja rezygnacji ze szczepień była słuszna. Dowody są zbyt oczywiste.
– Jedna z moich koleżanek również zastanawia się bardzo poważnie nad tym, czy nie zrezygnować ze szczepień. Jej dziecko po podaniu jednej ze szczepionek przed dwoma laty niemal zatrzymało się w rozwoju fizycznym i umysłowym, a przy tym nieustannie choruje – dodaje pani Anna.
Na rozprawie, która miała miejsce w ubiegły czwartek, doszło do porozumienia między reprezentującym interesy małżeństwa mecenasem Rafałem Michalakiem a radcą prawnym kaliskiego sanepidu. – Porozumienie polega na tym, że sąd zawiesił postępowanie na dwa miesiące. W tym czasie wystąpię do Rzecznika Praw Obywatelskich z zapytaniem, czy podejmował interwencje mające na celu ochronę rodziców dzieci, które nie zostały poddane szczepieniu. Po tym czasie sąd podejmie sprawę i będzie procedował dalej. Jeśli wyrok będzie niekorzystny, będę występował ze skargą konstytucyjną do Trybunału Konstytucyjnego – mówi Rafał Michalak.
Rodzice się buntują
Obecny rząd, wbrew oczekiwaniom środowisk antyszczepionkowych (zdroworozsądkowych), pozostaje głuchy na postulaty dostosowania polskiego prawa do europejskich standardów. Przypomnijmy – w zdecydowanej większości krajów członkowskich Unii Europejskiej nie istnieje przymus szczepień. To rodzice decydują, czy, czym i kiedy zaszczepić dziecko. W III RP przeciwnie – planowane jest rozszerzenie obowiązku szczepień. Nadzieja w tym, że gwałtownie rośnie świadomość społeczeństwa. „W Polsce co roku wzrasta liczba rodziców, którzy odmawiają zaszczepienia swoich dzieci. W 2009 r. odnotowano 3 tys. odmów, a w zeszłym było ich już 17 tys.” – pisze, a właściwie ubolewa „Gazeta Wyborcza”.
PS. Imiona bohaterów artykułu zostały zmienione.
Piotr Piorun
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Durni są Ci co myślą, że szczepienie przeciw gruźlicy ustrzeże ich przed chorobą . Wszyscy obecnie dorośli byli szczepieni. To skąd grużlica? Przez noworodki które nie są szczepione? Na głupotę, chciwość lekarzy i firm farmaceutycznych nie ma szczepionki.
Pozostawmy rodzicom prawo wyboru decyzji o szczepieniu swoich dzieci, gdyz to oni ponoszą odpowiedzialnosc za ich zdrowie. Lekarze nie szczepia swoich dzieci i wnukow, zdajac sobie w pełni sprawe z konsekwencji NOP-ow /niepożądanych odczynow poszczepiennych/. Rtec, aluminium, formaldehyd itp substancje, znajdujace sie w szczepionkach i znacznie przekraczajace obowiazujace normy, na pewno nie przyczyniaja sie do prawidlowego rozwoju naszych dzieci i ich zdrowia.
Szkoda, że szczepienia wprowadzono zbyt wcześnie. Gdyby przeciw ospie (czarnej, nie wietrznej) nie szczepiono jeszcze jakiś czas, to najpierw wymarliby "zdroworozsądkowi" antyszczepionkowcy, a dopiero potem ospa. Ta przemądrzała pani nie może być pewna, choć tak sobie imaginuje, że jej córka uodporniła się na wietrzną ospę, która w późniejszym wieku ma zwykle ciężki przebieg, a czasem fatalne skutki. Nie mam słów na durni chcących roznosić gruźlicę.