
Rozmowa z Krystianem Kinastowskim, prezydentem – elektem Kalisza
– Zacznijmy od krótkiej prezentacji.
– Bardzo proszę. Rocznik 1979, czyli 39 lat, kaliszanin od pokoleń. Swoją edukację zacząłem w SP nr 8, kontynuowałem w klasie sportowej SP nr 18, jestem absolwentem „Kopernika”, a studiowałem architekturę na Politechnice Poznańskiej. Po studiach wróciłem do Kalisza, przez pewien czas pracowałem razem z ojcem, a później na własny rachunek, jako architekt. W międzyczasie ukończyłem podyplomowe Międzynarodowe Studium Gospodarki Przestrzennej na Politechnice Poznańskiej oraz studium doktoranckie na Uniwersytecie Ekonomicznym.
Podjąłem również współpracę z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Kaliszu, gdzie prowadzę zajęcia z projektowania. Tak w telegraficznym skrócie wygląda moja ścieżka zawodowa.
Jeśli natomiast chodzi o moje pozazawodowe zainteresowania, to przez dwie kadencje byłem wiceprezesem Kaliskiego Towarzystwa Tenisowego, interesuję się żeglarstwem, jestem wychowankiem klubu „Szturwał”, pływam na desce, jeżdżę na nartach (swego czasu byłem mistrzem Kalisza), jestem instruktorem narciarstwa i windsurfingu.
Żona Marta, jest przedsiębiorcą, projektuje i sprzedaje odzież, córka Berenika ma osiem lat, jest uczennicą szkoły podstawowej. Mieszkam na osiedlu Zagorzynek.
– A jak Pan spędza wolny czas?
– Najczęściej z rodziną, a w sezonie nad wodą oddając się żeglarstwu i pływaniu na desce. Moim ulubionym miejscem jest Półwysep Helski, gdzie są idealne warunki do uprawiania tych sportów. Generalnie staram się aktywnie spędzać czas wolny.
– Jak Pan wspomniał wcześniej, po studiach wrócił Pan do Kalisza, natomiast większość młodych kaliszan w takiej sytuacji nie wraca. Dlaczego Pan zdecydował się zostać?
– Po studiach mogłem zostać w dużym mieście, otrzymywałem propozycje pracy, ale zawsze widziałem swoją przyszłość tutaj. Może dlatego, że jestem bardzo emocjonalnie związany z Kaliszem, czułem ogromny sentyment do tego miasta. Inna sprawa, że nie musiałem wszystkiego zaczynać od nowa, mogłem, w sensie zawodowym, liczyć na swojego ojca.
Abstrahując jednak od kwestii rodzinnych i zawodowych uważam, że Kalisz jest idealnym miastem do życia. Jest na tyle duży, że ma dość atrakcyjną ofertę kulturalną, edukacyjną i sportową, i na tyle mały, że nie są problemem odległości. Z analiz wynika, że takie 100-tysięczniki są idealnym miejscem do życia. Ja staram się, na ile to możliwe, przemieszczać się pieszo, i nie jest to problemem.
Może trochę gorzej wygląda oferta w przypadku życia towarzyskiego. Tu rzeczywiście Kalisz stracił, ale zyskał natomiast w przypadku oferty sportowej czy edukacyjnej. Tu nie mamy się czego wstydzić. Możemy w przyszłość patrzeć z dużym optymizmem.
Zawsze uważałem, że Kalisz jest pięknym miastem, ze Starówką, rzekami. To ogromny potencjał miasta. Niekoniecznie w znaczeniu turystycznym, ale dla samych mieszkańców.
– Porzuca Pan dość stabilną sytuację – atrakcyjny zawód, względny spokój i decyduje się na działalność polityczną. Dlaczego?
– Nie traktuję tego, jako wejście do polityki, ale raczej jako misję, pracę dla Kalisza. Zawsze chciałem dla tego miasta coś dać od siebie. Dlatego wybrałem zawód architekta. Bo architekt to osoba, której naturalnym środowiskiem jest miasto. Wpajano nam na studiach, że jeśli nawet projektuje się mały budynek, to myśli się o całym mieście. To w pewnym sensie zawód służebny wobec mieszkańców miasta i tak również postrzegam swoją rolę, jako prezydent Kalisza. Nie polityka, ale gospodarza, który zarządza miastem, i architekta, który je tworzy. Nie w znaczeniu dosłownym przez projektowanie budynków, ale przez tworzenie miejscowych planów i koncepcji.
Uważam, że podstawowym zadaniem miasta jest przede wszystkim tworzenie infrastruktury tak, aby ułatwiać mieszkańcom korzystanie z tego miasta – mieszkanie, inwestowanie, spędzanie wolnego czasu.
Chciałbym, aby po pięciu latach mojej kadencji Kalisz sprawiał wrażenie, że jest zarządzany w sposób nowoczesny.
– Wróćmy jeszcze do kampanii wyborczej. Nieprzypadkowo wspomniałem o stabilizacji i spokoju, bo dość szybko przekonał się Pan, z czym wiąże się wejście do polityki, kiedy na Pana i rodzinę wylano „kubły” internetowego hejtu.
– Podszedłem do tego w miarę spokojnie, bo nigdy nie miałem nic do ukrycia i nigdy nie musiałem się niczego wstydzić. Poza tym były to ataki anonimowe, nikt nie był w stanie mi niczego udowodnić, nigdy nikogo nie oszukałem, mam szczęśliwą rodzinę. Ktoś chciał mi zaszkodzić, ale, jak wskazują wyniki wyborów, niewiele to dało, kaliszanie w to nie uwierzyli.
Przed wyborami ostrzegano mnie, że może to być brudna kampania, ale, powtarzam, ja nie musiałem się niczego obawiać.
– Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że kandydatem Samorządnego Kalisza na prezydenta będzie pan Janusz Pęcherz. Wybrano jednak Pana.
– Nie potrafię odpowiedzieć, dlaczego pan Janusz zrezygnował. Oba ugrupowania postawiły na mnie i okazało się, że to była dobra decyzja, co widać po wynikach wyborów. Można tu mówić o takiej pokoleniowej zmianie.
– Liczył Pan na tak dobry wynik w drugiej turze?
– Wierzyłem, że jeśli wejdziemy do drugiej tury, to będziemy w stanie wygrać niezależnie od tego, kto będzie kontrkandydatem. Największe ryzyko było w pierwszej turze, bo było wielu kandydatów z nazwiskami, ze strukturami, z zapleczem. Wspomnę Karolinę Pawliczak czy Zbigniewa Maja, który dla nas był największą zagadką z uwagi na ogólnopolską rozpoznawalność.
Obawialiśmy się o to, czy przy takim rozdrobnieniu uda nam się wejść do drugiej tury. Wyszło jednak bardzo dobrze, a to m.in. efekt dobrze prowadzonej kampanii. Co prawda spotykałem się z opiniami, że głos oddany na mnie może być głosem straconym, ale faktem jest, że po pierwszej turze moja rozpoznawalość znacznie wzrosła. Staraliśmy się o większy kontakt z ludźmi i po reakcjach widać było, że to dobry kierunek. Czułem wsparcie mieszkańców, wzrost zainteresowania w mediach społecznościowych. To dawało mi pewien spokój.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Mam nadzieję, że nowy prezydent, architekt, popracuje nad estetyką miasta.
GRATULUJĘ WYGRANEJ !!!!!!!!!!!! LICZYMY NA PANA NOWY PANIE PREZYDENCIE , NA PANSKIE WYCZUCIE NASZEGO PIĘKNEGO KALISZA !