
Trzy lata temu, 14 kwietnia 2013 r., odszedł Wiesław Andrzej Oźmina. Artysta plastyk i jedyny profesjonalny kaliski rzeźbiarz. W najstarszym mieście zostało po nim nie tylko wiele prac i wspomnień. Została także pracownia, w której powstawały słynne na całą Polskę rzeźby. Na drzwiach prowadzących do niej ciągle wisi kartka z napisem „Zaraz wracam”. Czy jest szansa, by tak się stało? Symbolicznie – z pewnością. Córka artysty marzy, by miejsce, w którym przez kilkadziesiąt lat pracował jej ojciec, stało się galerią sztuki. I galerią wspomnień po wielkim kaliszaninie.
Spacerując po Kaliszu, co rusz natykamy się na prace Wiesława Oźminy – tablica ku czci dzieci germanizowanych na Rogatce, pomnik katyński, obelisk obrońców Westerplatte, medaliony z podobiznami Marii Dąbrowskiej, Adama Asnyka, Marii Konopnickiej i Stefana Szolc-Rogozińskiego. Dzieła rzeźbiarza obejrzeć możemy także prawie we wszystkich kaliskich kościołach. Jedną z najsłynniejszych prac jest wykonana w 2000 roku statua Chrystusa na Golgocie, która znajduje się w Sadowcu u oo. Pasjonatów. Nawet jeśli ktoś nie słyszał o samym artyście, to na rzeczy przez niego stworzone, bardzo charakterystyczne zresztą, natyka się praktycznie każdego dnia. Prace kaliszanina znajdują się w zbiorach polskich, włoskich, hiszpańskich, niemieckich, angielskich, izraelskich, austriackich, kanadyjskich i amerykańskich muzeów i instytucji, jak również w rękach prywatnych kolekcjonerów. Oźmina był prekursorem sztuki medalierskiej w Kaliszu i jej niedoścignionym Mistrzem.
Gdzie pracował Mistrz?
Centrum miasta. Jedna z wielu kamienic. Niedaleko stoi kościół, z którego od czasu do czasu dochodzą głosy pieśni albo dźwięki dzwonów. Żeby dostać się do pracowni, schodzimy kilka stopni w dół. Czuć chłód, ale w przeciwieństwie do zwyczajnych piwnic w tej, dzięki oknom, jest też dużo światła. Bardziej przypomina więc ona suterenę. Ogromne, masywne drzwi kryją świat, do którego mało kto miał i ma dostęp. Widnieje na nich kartka: „Zaraz wracam”. Tkwi tu od trzech lat. Pomieszczenie, do którego wchodzimy, jest odzwierciedleniem wyobrażeń o miejscu, w którym tworzy się sztukę. Ogromna powierzchnia i ogrom rzeczy. Ze wszystkich półek, zakamarków i kątów zerkają na nas postaci uwiecznione na popiersiach, płaskorzeźbach, odlewach, jakby sprawdzając, czy ktoś w końcu je dokończy. Przez okna sączy się popołudniowe światło, dzięki któremu widać każdy pyłek kurzu unoszący się w powietrzu. Urzeka nastrój, cisza. Uderza czyjaś nieobecność.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie