
Dekretem Kapituły Bazyliki Katedralnej we Włocławku z dnia 29 września 1952 roku utworzono na obszarze Kalisza nowe probostwo, zawierzone zgromadzeniu księży Orionistów. Niespełna dwie dekady później,
w 1970 roku, miejsce, w którym wciąż trwała budowa świątyni Opatrzności Bożej, odwiedziły najważniejsze nazwiska polskiego kościoła. Swoją obecnością zaszczycili Kalisz w tym czasie prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński oraz metropolita krakowski Karol Wojtyła. O randze nowej kaliskiej świątyni poświadcza fakt obecności równie dostojnych gości podczas innej ceremonii – poświęcenia dolnego kościoła
12 września 1971 roku. Biskup Jan Zaręba, celebrujący wówczas mszę, otworzył nową kartę historii dla powołanej przed dwudziestoma latami parafii, przenosząc posługę księży Orionistów z ulicy Kościuszki do nowego Domu Bożego przy Polnej 8
Kościół powstał w oparciu o projekt Władysława Pieńkowskiego oraz na podstawie opracowań technicznych Konstantego Jankowskiego. „Ojców” tego skomplikowanego przedsięwzięcia – jak wspomina udzielający mi wywiadu Romuald Zaręba – było więcej. Odpowiedzialnym za budowę z ramienia Orionistów był ks. proboszcz Józef Kołaciński oraz księża Stanisław Drajczyk i Leszek Wojtyś. Stanowisko kierownika budowy powierzono Władysławowi Matuszczakowi, zaś o obsługę geodezyjną poproszono Jana Czeplinę. Żelbetowa konstrukcja była dziełem osób trudniących się wieloma zawodami. Rzemiosło artystyczne, choć mało dostrzegalne wewnątrz budowli, to przez swoją oryginalność zasługuje na uwagę. Krzyż ze sceną Męki Pańskiej nad ołtarzem głównym, który niczym soczewka skupia wzrok wiernych, to dzieło Marii Hiszpańskiej-Neumann. Artystka sięgnęła przy projektowaniu krucyfiksu prawdopodobnie po wzorce ze sztuki wczesnochrześcijańskiej. Podobne, liczące sobie setki lat, malowane krzyże odnajdziemy w najstarszych świątyniach w zachodniej i południowej Europie. W modernistycznym wnętrzu kościoła Opatrzności Bożej znajdziemy inne przykłady tradycyjnych elementów wnętrza chrześcijańskiej świątyni. Projekty ołtarza, ławek, rzeźb, tabernakulum, a nawet kazalnicy, to dzieła projektanta gmachu Pieńkowskiego. Zatwierdzony przez miejskiego architekta Tadeusza Frątczaka projekt dwupoziomowego kościoła to wysiłek znacznie większej ilości osób, których nie sposób tutaj wymienić.
Ulubione przypadki
władzy ludowej
Postępujące prace przy kościele nie pozostawały bez reakcji ówczesnej władzy. Na wielu wspominanych tutaj osobach kontakt z Urzędem Bezpieczeństwa był wymuszany. Wezwania na noszącą wówczas złą opinię ulicę Jasną wspomina mój rozmówca, któremu wielokrotnie proponowano, by donosił o szczegółach z placu budowy. Szukano odpowiedzi na pytania: kto?, co?, komu? i z kim? Ksiądz proboszcz Józef Kołaciński był w tych chwilach podnoszącym na duchu i co równie ważne – pomagającym wierzyć w słuszność idei budowy Domu Bożego.
– Jego zapewnienia o naszym bezpieczeństwie, modlitwa za nas, a także odpowiedzialność popychały tę budowę do coraz bliższego zakończenia – wspomina Zaręba. Za budowę kościoła Bożej Opatrzności odpowiadał również Henryk Kinastowski, będący wówczas dyrektorem Kaliskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego. Co warte uwagi, jego firma kierowała pracami przy innych znanych kaliszanom budynkach, m.in. Domu Technika, o którym od dłuższego czasu nieco głośniej w opinii publicznej. Powracając jednak do głównego wątku, odnotujmy, iż również na Kinastowskim władza wymusiła działania. Niestety, na szkodę jego podwładnych.
Styl „Pieńkowski”
Kościół Bożej Opatrzności w Kaliszu powinien być chroniony przed pseudomodernizacjami i kolorystycznymi eksperymentami. Przed gospodarzami jednej z największych kaliskich świątyń (20.000 m3 objętości), dość trudne zadanie. A właściwie – obowiązek. By podczas nieuniknionego remontu obiektu, nie zatrzeć jego stylu. Urodzony w roku 1907 na Wołyniu Władysław Pieńkowski to architekt kształcony na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej, którą ukończył w 1935 roku. To także spełniony artysta, choćby przez to, że dzieła jego są na tyle charakterystycznymi, że natychmiast można poznać, kto był ich twórcą. Pieńkowski tworzył głównie w stolicy, projektując kościoły, biurowce oraz bloki mieszkalne. Warszawski kościół św. Dominika na Służewcu to jedna z ostatnich realizacji architekta. Jest kopią (większych rozmiarów) kaliskiej świątyni oo. Orionistów. Obydwie budowle łączy wiele cech wspólnych: betonowe okna i ich podział, kształt dachu czy brutalnie odkryta konstrukcja. Ślady po szalunkach, widoczne wewnątrz i zewnątrz gmachu, to nie przypadek, lecz trend w projektowaniu. Taki wygląd, sprawiający wrażenie niedopracowanego budynku, to cecha tzw. brutalizmu. Obydwa projekty zawierają jeszcze jeden charakterystyczny element. To tzw. „wsteczne” okno nad ołtarzem, przez które wpadające światło z pewnością u niejednego obserwatora sprawia wrażenie obecności sacrum.
Świadectwo wiary i pracy
Kościół przy Polnej 8 oddano do użytku w dniu 15 października 1972 roku.
„W przeddzień zostały umieszczone w bocznej nawie relikwie polskich świętych męczenników, ofiarowane tej świątyni przez pasterza diecezji, bp. Jana Zarębę. Podczas konsekracji ołtarza, który został wykonany z białego piaskowca, biskup dokonał wmurowania relikwii w mensę ołtarzową. Są to relikwie świętych: Benedykta, Jana, Mateusza, Izaaka i Krystyna” – dowiadujemy się z archiwaliów parafii oo. Orionistów. Świątynia stanowi (również przez swoją konstrukcję) o czasach, w których powstała. W dolnym kościele, w miejscu zaplanowanym na kaplicę, znalazły się sale katechetyczne do nauczania religii. Zmian względem pierwotnych projektów było więcej. Parafia, mimo funduszy z zagranicy, nie była w stanie utrzymać kosztownego ogrzewania podłogowego. Pozbawiony zaś chóru w początkach istnienia, kościół rozbrzmiewał dźwiękiem skromnych organów elektrycznych (później wymienionych na piszczałkowe).
Świątynia w swoim kształcie jest interpretacją doskonałości i nieskończoności Opatrzności Bożej. Początek i koniec wszystkiego – tytułowa alfa i omega – zawarte są w projekcie fasady w kształcie litery alfa oraz w planie kościoła na rzucie w kształcie omegi. Spoglądając na kościół oo. Orionistów, wypada docenić ten – jak go nazywają kaliszanie – „namiot”, a to z kilku powodów. Nowatorski w panoramie miasta wygląd budowli to nie tylko zasługa architekta, którego dziedzictwo w Polsce jest coraz bardziej dostrzegane i cenione. To również finał starań i determinacji osób, które wymienia ten artykuł, a które przysłużyły się budowie kościoła. Tym bardziej że działania te miały miejsce w czasach wyjątkowo trudnych.
Dziękuję serdecznie panu Romualdowi Zarębie, który zechciał podzielić się ze mną wspomnieniami z czasu budowy kościoła oraz przekazać na cel niniejszego artykułu zdjęcia dokumentujące jego powstawanie.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie