W tym roku kaliszanie znów wydadzą półtora miliona złotych na przeciwdziałanie alkoholizmowi. Na sam alkohol wydadzą dużo więcej, ale to już będzie wynikało z indywidualnej decyzji każdego kupującego. Nikt nie musi kupować alkoholu, natomiast wszyscy musimy płacić na tak zwaną walkę z alkoholizmem
Pisaliśmy o tym nieraz, bo problem jest nienowy. Ustawa, która stanowi tu podstawę prawną, pochodzi z 1982 r. Programy antyalkoholowe finansowane są z kapslowego, czyli z opłat wnoszonych do miejskiej kasy przez właścicieli sklepów i lokali gastronomicznych. W zamian Miasto pozwala płacącym na sprzedaż napojów wyskokowych. Ogólne zasady podziału pieniędzy pozostają niezmienne od lat. Pokrywa się z nich koszty funkcjonowania izby wytrzeźwień, pomocy dla alkoholików i ich rodzin, promocji zdrowego stylu życia itp. W 2007 r. z kapslowego w Kaliszu zebrano 1 mln 450 tys. zł. Prawie połowę – 656 tys. zł pochłoną dotacje dla stowarzyszeń i organizacji prowadzących działalność z zakresu profilaktyki i zwalczania skutków alkoholizmu. Chodzi tu m.in. o prowadzenie klubów abstynenckich, obozów terapeutycznych, pomoc uzależnionym i współuzależnionym. Na realizację tych zadań co roku organizowane są konkursy ofert. Wynagrodzenia pielęgniarek zatrudnionych w izbie wytrzeźwień to – według ostatnich szacunków – 118 tys. zł, lekarzy – 148 tys. zł, specjalnego zespołu Centrum Interwencji Kryzysowej – 145 tys. zł. Na pozostałe koszty składają się m.in. pomoc prawna dla ofiar przemocy, zakup wyposażenia, wspólne interwencje domowe policji i MOPS, szkolenia itd., itp. W latach poprzednich sporo kontrowersji wywoływały stawki wynagrodzeń dla osób prowadzących edukację antyalkoholową. Dziś jest to ok. 25 tys. zł rocznie, a stawka podstawowa za godzinę zajęć wynosi 30-40 zł. Rujnująca dla budżetu nie jest również działalność miejskiej komisji przeciwalkoholowej, która w 2008 r. kosztować ma 44 tys. zł. Miesięczne wynagrodzenie przewodniczącego to ok. 150 zł, a członka tej komisji – ok. 100 zł. Krytykowanie tych stawek jako zbyt wysokich byłoby nieporozumieniem. Nikt nie dorobił się na nich majątku. Chodzi natomiast o samą zasadę. Co roku wydajemy półtora miliona złotych na cel, którego nie możemy osiągnąć. Robimy to dlatego, że musimy, bo narzuca nam to ustawa. Nie możemy nawet wprowadzić nowych zasad podziału pieniędzy, bo w tym przypadku kaganiec nakładają nam wytyczne Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. A przecież pieniądze z kapslowego moglibyśmy wydać na coś zupełnie innego…
Ale dobrze. Zgódźmy się, że wydajemy je na walkę z alkoholizmem. I co otrzymujemy w zamian? W 2005 r. w Szpitalu Zespolonym przy ul. Poznańskiej było 14 przyjęć pacjentów leczonych na marskość i przewlekłe zapalenie wątroby. Rok później tych przyjęć było już 40, a do końca października 2007 r. – 65. Z powodu zatrucia alkoholem w 2005 r. przyjęto 14 osób, w 2005 r. – 23, a w ciągu dziesięciu miesięcy 2007 r. – 37. Z powodu psychozy alkoholowej w 2005 r. do szpitala trafiło 57 osób, w 2006 r. – 27, ale w 2007 r. znów nastąpił wzrost i do końca października przyjęto 58 osób. (kord)
Komentarze opinie