
Rozmowa z Andrzejem Kuświkiem, przedsiębiorcą, kaliskim liderem partii Nowa Nadzieja, kandydatem Konfederacji w wyborach do Sejmu
– Wszystkie krajowe sondażownie od dłuższego czasu wskazują na stały wzrost poparcia dla Konfederacji. Wynosi on obecnie ok. 10, 11%, co jest trzecim wynikiem, za PiS-em i Koalicją Obywatelską. Ile miejsc w parlamencie taki wynik daje?
– Celem prowadzonej od kilku lat polityki Konfederacji jest osiągnięcie takiego wyniku, który da nam wpływ na decyzje parlamentu. Obecnie, po odejściu trójki posłów w listopadzie ub. roku, mamy 10 posłów, którzy co najwyżej mogą zajmować się działalnością propagandową. Natomiast wynik 10-procentowy da nam ok. 40 mandatów a jeśli bliższe rzeczywistości na temat tego poparcia są nasze wewnętrzne sondaże, dające nam 15 procent to może okazać się, że w przyszłym sejmie zasiądzie nawet 60 deputowanych Konfederacji. Byłaby to realna siła, która umożliwiłaby blokowane złych decyzji parlamentu.
– W mediach nie brak spekulacji na temat możliwych scenariuszy powyborczych na „prawej” stronie sceny politycznej w sytuacji, kiedy sondaże nie dają partii rządzącej wyniku gwarantującego samodzielne rządy. Dla wielu publicystów i obserwatorów krajowej polityki takim, wydawałoby naturalnym koalicjantem dla PiS jest Konfederacja. Czy w koalicji, którą Pan reprezentuje, były na ten temat jakiekolwiek dyskusje?
– Wypowiadał się na ten temat prezes Nowej Nadziei, Sławomir Mentzen. Ujmując odpowiedź nieco żartobliwie, na przykładach innych, wcześniejszych koalicjantów Prawa i Sprawiedliwości – nikt z nas nie ma zamiaru znaleźć się na ich miejscu. Jeden z wicepremierów popełnił samobójstwo, drugi chowa się przed prokuraturą, inny leczy się psychicznie a jeszcze inny chodzi z bronią z obawy o własne życie.
– W ocenie wielu osób sympatyzujących z Wami, taka perspektywa dałaby Konfederacji realny wpływ na władzę czyli szansę na realizację przynajmniej niektórych postulatów wyborczych.
– Nasze stanowisko w tej kwestii dość dosadnie wyartykułował Sławek Mentzen pytany o perspektywę koalicji z PiS. „Idziemy do tych wyborów nie po to, żeby usiąść z wami do stolika, tylko żeby wam ten stolik wywrócić. I my wam ten stolik wywrócimy. I żadne wasze kłamstwa, piski, jęki i manipulacje nam nie przeszkodzą”. Reasumując – Konfederacja nie jest zainteresowana ani współpracą z PiS ani z PO.
– Skupy się zatem na programie Konfederacji. PIT – 0%, dobrowolny ZUS, tanie paliwo. Czy to możliwe, np. dobrowolny ZUS?
– Oczywiście. Żeby daleko nie szukać, takie rozwiązanie funkcjonuje w Niemczech i jak widać jakoś ta gospodarka niemiecka się trzyma (śmiech). Więc nie widzę powodu, żeby nie mogło to udać się w Polsce, tym bardziej, że już obecnie wiele osób znajduje kruczki prawne aby tej daniny nie płacić.
Równie stanowczo będziemy działać na rzecz likwidacji podatku dochodowego, który jest niezwykle demoralizującą formą opodatkowania ponieważ im więcej wysiłku włożymy w naszą pracę tym więcej podatku zapłacimy. Zwłaszcza progresja podatkowa sprawia, że ludziom odechciewa się pracować. Dlatego podatek dochodowy powinien być zlikwidowany, oczywiście nie od razu.
– Ale, cytując klasyka, podatki to jedna z dwóch pewnych rzeczy na tym świecie. Jakie zatem podatki proponuje Konfederacja?
– Niskie i proste. Obecnie mamy taki stan rzeczy, że państwo produkuje tyle aktów prawnych, że nikt tego nawet nie czyta, nie kontroluje. Mamy ogromny chaos, czego przykładem choćby bałagan związany z importem ukraińskiego zboża. Są ministerstwa, służby ale nikt nad tym nie panuje. Podobnie jest z podatkami. Według różnych badań i ocen, mamy w Polsce jeden z najbardziej nieprzejrzystych, skomplikowanych systemów podatkowych na świecie, dlatego musi on być uporządkowany i uproszczony. Naszym marzeniem jest, jak wspomniałem, likwidacja podatku dochodowego natomiast w tym pierwszym okresie, dobrym, w miarę sprawiedliwym rozwiązaniem, byłby podatek liniowy.
– Konfederacja zakłada też reformę edukacji. Nie jest tajemnicą, że reforma edukacji to stan permanentny – od kilkudziesięciu lat kolejne rządy reformują edukację, a rezultaty są takie, że z tą edukacja jest coraz gorzej. Co zatem proponuje Konfederacja?
– Nasz pomysł to bon edukacyjny. Idea bonu sprowadza się do tego, że pieniądze, jakie trafiają do systemu oświaty, dzielimy na liczbę dzieci – uczniów i to rodzic ostatecznie decyduje do jakiej szkoły z tymi pieniędzmi, czyli bonem, pośle dziecko.
– Co to spowoduje?
– Stworzy coś w rodzaju wolnego rynku edukacyjnego, konkurencję między szkołami, które będą zabiegały o ucznia czyli pieniądze, co przełoży się na wzrost poziomu nauczania. Jest bowiem oczywiste, że rodzicom będzie zależało na tym aby dziecko uczyło się w najlepszych szkołach. Takie rozwiązanie sprawi, że odpowiednio wynagradzani będą dobrzy nauczyciele, bo na tym zależeć również będzie dyrektorom placówek oświatowych. Prosty mechanizm, bez zbędnej biurokracji, skomplikowanych procedur, kolejnych stopni awansów, etc. To rodzic będzie decydował o tym w jakiej szkole i czego będzie uczyło się jego dziecko.
– Konfederacja proponuje również urynkowienie kultury i sztuki. Na czy miałoby to polegać?
– Obecnie kultura finansowana jest z budżetu państwa ale życie pokazuje, że najlepiej prosperują artyści, którzy nie korzystają z państwowych dotacji. W XIX wieku, kiedy żyli i tworzyli Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Matejko, Sienkiewicz i cała rzesza wybitnych polskich twórców nie było ministerstwa kultury a mimo to polska kultura osiągnęła poziom jakiego nie mieliśmy wcześniej w naszych dziejach ani tym bardziej, później.
– Innymi słowy, jeśli mecenat to prywatny a nie państwowy?
– Dokładnie tak. Każdy z nas chętnie zapłaci za coś dobrego – książkę, sztukę teatralną, film czy obraz.
– Idźmy dalej – odbiurokratyzowanie państwa – hasło z którym do wyborów idą niemal wszystkie partie polityczne...
– Zastanawiam się często czy pod tym względem już osiągnęliśmy dno czy może być jeszcze gorzej. Prowadzę działalność gospodarczą, jestem rolnikiem i widzę oraz doświadczam tego, jak z roku na rok, jest pod tym względem coraz gorzej. Ile dokumentów, papierów musi wypełniać polski rolnik zamiast skupić się na tym, co naprawdę jest ważne.
– Skoro o tym mowa to warto przypomnieć, że w rankingu International Tax Competitiveness Index za rok 2021, Polska zajęła przedostatnie miejsce wśród krajów OECD. Oznacza to, że mamy jeden z najbardziej skomplikowanych systemów podatkowych na świecie ale nie wywołuje to żadnej refleksji wśród rządzących. Przeciwnie, polski parlament z roku na rok bije kolejne rekordy w „produkcji” aktów prawnych. Jesteśmy rekordzistami nawet w zbiurokratyzowanej Unii Europejskiej.
– Dokładnie. Nad tym już nikt nie panuje, dlatego trzeba koniecznie to przerwać. I to jeden z głównych punktów programu wyborczego Konfederacji – uwolnić polską gospodarkę, polskiego przedsiębiorcę, rolnika z tego krępującego, biurokratycznego gorsetu aby swój czas mógł poświęcać na rywalizowanie z konkurentami na rynku a nie na marnowanie tego czasu na zmaganie się z przepisami i urzędnikami.
– Prawicowi politycy i publicyści są tutaj zgodni – wyrzucić do kosza wszystko co pojawiło się w przepisach dotyczących przedsiębiorczości po 1988 roku, czyli przywrócić ustawę Wilczka.
– To właśnie trzeba zrobić. Bo choć intencje ustawodawcy były takie, żeby stworzyć warunki do uwłaszczenia nomenklatury to miała ona także swoje dobre strony – była przede wszystkim ogromnym impulsem dla rodzącej się polskiej przedsiębiorczości w latach 90 ub. wieku, polskiego cudu gospodarczego. Pokazała, że jesteśmy ogromnie przedsiębiorczym narodem, jeśli tylko nikt nam w tym nie przeszkadza. Naczelna zasada polskiej przedsiębiorczości powinna brzmieć: „To, co nie jest zabronione, jest dozwolone”. Kolejny problem to ogromnie wysokie koszty pracy, opodatkowanie pracownika. Jeśli pracownik zarabia np. 4 tysiące złotych, to pracodawca tak naprawdę wydaje ponad 7 tysięcy. To z pewnością osłabia konkurencyjność polskiej gospodarki i to trzeba zmienić. Reasumując. Mamy dwa budżety – państwa oraz domowy. Jeśli pierwszy się zwiększa to drugi maleje. Natomiast naszym zdaniem, budżet państwa powinien być ograniczony do niezbędnego minimum, do tego aby administracja państwa mogła funkcjonować i to w zakresie w jakim niezbędna jest obywatelom. Natomiast reszta powinna zostać do dyspozycji obywateli, bo my najlepiej wiemy, jak efektywnie gospodarować własnymi pieniędzmi.
Kolejne postulaty Konfederacji to obrona polskiego handlu, praktycznie zlikwidowanego jeszcze latach 90. XX wieku (obecnie polski kapitał to ok. 10% rynku) oraz polskiego rolnictwa, które boryka się ze zbytem swoich towarów w sytuacji, kiedy towary zagraniczne bez przeszkód zalewają polski rynek. Nie wspominając o tym, że powinniśmy skupić się bardziej na sprzedaży produktów przetworzonych, rozwoju przetwórstwa rolnego a nie sprzedaży surowców. Jeśli będziemy mieli własny handel to żadne dotacje nie będą nam potrzebne. Trzeba tylko zlikwidować bariery a Polacy poradzą sobie z zachodnimi korporacjami.
– Bezpieczeństwo narodowe i silna armia, kolejny punkt programu, który w obecnej sytuacji geopolitycznej nabiera szczególnego znaczenia.
– My na to zwracaliśmy uwagę od dawna, na długo przed 24 lutego 2022 roku. „Chcesz pokoju, szykuj się do wojny”, mówi stara rzymska maksyma, co oznacza, że państwo musi być stale przygotowane do ewentualnej agresji aby nie „kopać studni, kiedy się pali”. Bo właśnie z takimi chaotycznymi, nie zawsze przemyślanymi działaniami i zakupami, bardzo kosztownymi, mamy do czynienia obecnie. Dlatego Konfederacja opowiada się za silną armią, oczywiście zawodową, oraz oparciu bezpieczeństwa na własnym przemyśle zbrojeniowym i własnej technologii po to aby uniezależnić się od dostaw z zewnątrz.
– Obecnie gwarantem naszego bezpieczeństwa, i nasi politycy to stale podkreślają, są nasi sojusznicy – NATO, USA, Wielka Brytania. Ale jeśli mamy odrobić lekcję z naszej historii to refleksja będzie taka, że sojusznicy często zawodzą.
– Zgadza się, dlatego nie mamy nic przeciw sojuszom ale nasze bezpieczeństwo powinno opierać się głównie na sile naszej armii. Jaką bowiem mamy pewność, że za kilka, kilkanaście lat nie zmienią się wektory w polityce amerykańskiej i znów będziemy osamotnionym, słabym i bezbronnym krajem w Europie Środkowej wciśniętym pomiędzy dwa wrogie Polsce mocarstwa?
– Skoro już o bezpieczeństwie mowa to warto zwrócić uwagę na kolejny czynnik, ważne ogniwo w systemie bezpieczeństwa czyli poziom nasycenia społeczeństwa bronią palną. Jesteśmy bowiem bez wątpienia krajem frontowym a do tego kompletnie rozbrojonym. Mamy w Polsce nieco ponad jedną sztukę broni palnej na 100 mieszkańców natomiast np. Finlandia – 45 sztuk. Inne kraje takie jak Niemcy czy Francja – po ok. 30. Nawet w Czechach, które nie mają tak złych doświadczeń i korzystniejsze położenie geopolityczne, współczynnik ten wynosi 15. Czy Konfederacja dostrzega ten problem?
– Dla potencjalnego agresora napaść i okupowanie kraju w którym w każdym domu jest broń palna to z pewnością ogromne ryzyko i czynnik odstraszający. Na takim właśnie założeniu swój system bezpieczeństwa oparła wspomniana mała Finlandia, na której osiemdziesiąt lat temu zęby połamał sobie Stalin, ale także Szwajcaria czy Izrael i pewnie wiele innych krajów. Czyli nie tylko silna armia ale także uzbrojone społeczeństwo ma znaczenie. Tymczasem w Polsce, nawet w obliczu ryzyka rozszerzenia konfliktu na Ukrainie, obecne elity polityczne pozostają głuche na postulaty dozbrojenia społeczeństwa. Ubzdurali sobie, że jak Polacy dostaną broń do ręki to na pewno się wystrzelają. Ale my na pewno to zmienimy. Posiadanie broni i bezpieczeństwo to prawo każdego wolnego obywatela a nie przywilej wynikający z urzędniczego widzimisię.
– Nie ulega wątpliwości, że Konfederacja jest zdecydowanie eurosceptycznym ugrupowaniem ale Sławomir Mentzen pytany o kwestię ewentualnego wyjścia Polski ze struktur UE stwierdził, że w tym momencie „nie”. W związku z tym pojawia się pytanie, jak możemy bronić naszych interesów w sytuacji, kiedy widać aż nadto wyraźnie, że zagrożona jest nasza suwerenność niemal w każdym obszarze – politycznym, energetycznym, surowcowym a elity polityczne Unii Europejskiej zdecydowanie dążą do federalizacji Unii Europejskiej nie wahając się przed łamaniem unijnych traktatów. Czy Konfederacja ma patent na to jak przeciwstawić się klimatycznemu szaleństwu uniokratów, tym wszystkim „Fit for 55”, C40, etc. które tak naprawdę maskują jedynie prawdziwe cele tego lewackiego eksperymentu jakim jest Unia Europejska a docelowo utworzenie Związku Socjalistycznych Republik Europejskich z wiodącą rolą Niemiec?
– Na pewno trzeba blokować wszelkiego tego typu idiotyczne i szkodliwe pomysły, które jeszcze póki co, muszą być zatwierdzane przez krajowe parlamenty. Jak już padło to pytanie, to warto zwrócić uwagę, że wszelkie te pomysły dotyczą tak naprawdę krajów „na dorobku”, takich jak Polska a niekoniecznie tych wielkich. Przykład? Kiedy Polska na rozkaz Komisji Europejskiej likwiduje górnictwo węgla to Niemcy nic a nic nie przejmują się ekologią i na potęgę uruchamiają coraz to nowe kopalnie i to węgla brunatnego, zdecydowanie gorszego niż kamienny. Drugi przykład to gaz, który jeszcze do niedawna był uznawany za paliwo „czyste”, „ekologiczne”. Ale kiedy Polska ogromnym nakładem kosztów zbudowała Baltic Pipe i gazoport w Świnoujściu, pragnąc uniezależnić się od rosyjsko-niemieckiej rury Nord Stream, nagle gaz stał się „be”. Od teraz na terenie europejskiej wspólnoty tolerowane są jedynie wiatraki, fotowoltaika oraz pompy ciepła. Dlaczego pompy ciepła? Bo tak się składa, że Niemcy są akurat światowym potentatem w tej dziedzinie. A więc nie chodzi tu o żadną ekologię tylko interesy wielkich graczy i pozbawienie suwerenności mniejszych krajów. Podobną rolę mają odgrywać samochody elektryczne, wszelkie opłaty „emisyjne” niebotycznie podnoszące ceny energii i wiele innych czynników. To rzekome unijne szaleństwo klimatyczne, walka o planetę, „zeroemisyjność” to tak naprawdę nie żadne szaleństwo czy obłęd, ideologiczne zafiksowanie ale narzędzia do budowy niemieckiej, a w drugiej kolejności francuskiej, hegemonii w Europie. A ideologiczny kontekst to pożywka jedynie dla pożytecznych idiotów. Reasumując – nie jesteśmy za tym, aby blokować np. motoryzację elektryczną. Nic z tych rzeczy, pod warunkiem, że jej rozwój będzie następował ewolucyjnie a o wyborze zadecyduje konsument a nie Komisja Europejska.
– O jeszcze jedno chciałbym Pana spytać a mianowicie o przywileje socjalne – 500+, trzynaste i czternaste emerytury. Mam wrażenie, że jeśli dziś ktoś nie przelicytuje rządzących w tym rozdawnictwie to raczej nie powinien liczyć na sukces wyborczy.
– Nie chcemy dawać, ale nie chcemy też zabierać. Jest oczywiste, że wszystkie tego typu „przywileje”, „prezenty od rządzących” to niezwykle sprytne pijarowskie sztuczki, nic więcej. Państwo przecież „daje nam” nasze własne pieniądze, kupuje nasze głosy i poparcie a przy tym za usługę każąc sobie słono zapłacić.
– Czyli 500+ do likwidacji?
– Do likwidacji.
– Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał: Piotr Piorun
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Krowa która dużo ryczy mało mleka daje ,obiecanki fantasty ,zejdz na ziemię do rzeczywistości! o wakat poselski panu temu chidzi i nic więcej !!!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo ciekawy wywiad. Widać że wszyscy kandydaci na posłów z Nowej Nadzieji mają głowę na karku. Tylko KONFEDERACJA