
Józef Wissarionowicz Djougashvili miał zwyczaj zbierać swoją radę na posiedzenie. Słuchał ludzi dobrotliwie, jednego pochwalił, drugiego wysłał do łagru – po czym podejmował decyzję jaką chciał. Towarzysze starali się odgadnąć decyzje z góry i doradzać to, co on chciałby zrobić, ale czasem mówili co innego i czasem nawet Stalin dawał się przekonać.
Potworna niesprawność – i strata czasu.
Euro-socjalizm jest znacznie sprawniejszy w działaniu, co obserwuję na każdym kroku w Unio-Parlamencie. Jak wiadomo Federaści przeżyli szok, gdy w wyborach okazało się, że Pobożni Socjaliści (czyli ChaDecy, wierzący podobno w Boga) plus Bezbożni Socjaliści (czyli Socjal-D***kraci, wierzący podobno w L*d) mają tylko 2/3 miejsc w Parlamencie, a w dodatku połowa reszty to jakaś Prawica albo i otwarci Wrogowie L**u – ale dają sobie radę.
Oto właśnie wczoraj CEPy z całej Europy – z Warszawy, z Sofii, z Lizbony – zjechali się (49 euro-centów za każdy kilometr) na Ważne Posiedzenie Komisji Spraw Zagranicznych. Na miejscu dowiedzieli się, że posiedzenie będzie 3 godziny później, więc można pozwiedzać Brukselę i złożyć Podpis na Liście Obecności (€306 diety).
Potem posiedzenie. Otwiera Nieznany Facet i proponuje na Przewodniczącego innego Faceta. Proponuje wybór przez aklamację. Z góry umówione oklaski ChaDeków i Soc-Deków, po których Nieznany Facet ogłasza wybór za dokonany i uśmiechnięty ustępuje miejsca nowo-wybranemu Przewodniczącemu Komisji. Ten oznajmia, że przystępujemy teraz do wyboru Vice-Przewodniczących. Na I Vice proponuje p. prof. Ryszarda Legutkę i proponuje wybrać go d***kratycznie – to znaczy, poprawia się, „tak jak i mnie”. Rozlegają się niemrawe oklaski. Pan Przewodniczący ogłasza wybór za dokonany i w tym samym trybie wybieramy następnych Vice – w tym jakąś Zieloną Idiotkę znaną z organizowania protestów przeciwko budowie autostrad, elektrowni węglowych, atomowych oraz wydobywaniu gazu łupkowego.
I wszystko byłoby w porządku, gdyby przy ostatnim Vice rozwścieczeni ludzie z frakcji p. Nigela Farag’a nie zdążyli zgłosić kontr-propozycji. Przewodniczący powiedział, że i z takimi niesłychanymi przypadkami da sobie radę – i poddał to pod głosowanie: na 71 Członków Komisji kandydat p. Farag’a dostał 11 – 7 od frakcji p. Farag’a, 4 od niezrzeszonych, w tym mnie; piąty niezrzeszony chyba się pomylił.
Tu wyjaśniam: pomylić się było łatwo, bo na ekraniku do głosowania zamiast nazwisk można było zobaczyć trzy symbole. I zagłosować na jeden z nich. Nazwisk nie było podobno dlatego, że głosowanie miało być tajne.
Właściwy Kandydat, którym okazał się poznany już wcześniej Nieznany Facet, dostał 68 głosów i szybko zasiadł w Prezydium.
Następnie Przewodniczący ogłosił, że plan posiedzeń na ten rok leży przed nami (leżał!) i proponuje przyjąć go bez sprzeciwu (przyjął) – aha (przypomniał sobie), jeszcze mamy mieć ważne posiedzenie w ten czwartek: musimy omówić problem Ukrainy, Gruzji i Mołdawii...
Tu chciałem dodać jeszcze problem Anglii, od 1066 roku bezprawnie okupowanej przez Normanów, bo jak się ma całe pół godziny czasu, to nie można marnować go tylko na obgadywanie głupiej Ukrainy, Gruzji i Mołdawii. Ale zanim otworzyłem usta punkt został bez sprzeciwu (dieta €306, dojazd: za każdy kilometr 49 euro-centów) przyjęty, a posiedzenie zamknięte.
Cóż: d***kracja to rządy Większości, a socjaliści (Pobożni i Bezbożni) mają razem wyraźną Większość.
Z drugiej strony trzeba pamiętać, że Stalin decyzje personalne podejmował bez jakichkolwiek głosowań – czyli jeszcze sprawniej. Gdyby żył, na pewno by nie dopuścił do takiego bałaganu! Ech, łza się kręci...
http://korwin-mikke.pl
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie