
Pozwolę sobie kontynuować wątek martyrologiczny związany z duchowieństwem naszej ziemi. Martyrologiczny – bo wspólnym mianownikiem ich życiorysów jest śmierć z ręki niemieckiego okupanta w czasie II wojny.
Zacznijmy od księdza Henryka Kaczorowskiego. Urodził się w 1888 w Bierzwiennej k. Koła. Był uczniem kaliskiego gimnazjum (dziś: Asnyka), następnie studiował (jak zresztą większość bohaterów tego odcinka historii Kalisza) w Seminarium Duchownym we Włocławku a potem w Akademii Duchownej w Petersburgu, gdzie w 1914 r. otrzymał święcenia kapłańskie. W 1918 r. podejmuje przerwane studia na nowo utworzonym Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1922, jako pierwszy student Uniwersytetu, za rozprawę o roli uczuć w życiu człowieka uzyskał doktorat z teologii. Empatię, o której pisał w doktoracie, przeniósł potem do praktyki kapłańskiej Wraca do Kalisza, gdzie przylgnęło doń miano „apostoła chorych”. Później działalność duszpasterską i dobroczynną kontynuuje w Licheniu i w Sulmierzycach. W 1928 r. został mianowany rektorem seminarium we Włocławku; wykłada tam do czerwca 1939. Otrzymuje godność kanonika kapituły oraz prałata papieskiego. 1 września pozostaje wraz z innymi profesorami w seminarium, by prowadzić zajęcia z alumnami. W listopadzie 1939 r. zostaje aresztowany przez gestapo i osadzony w więzieniu miejskim. Wiosną 1940 r. przewieziono go do klasztoru salezjańskiego w Lądzie, w którym Niemcy utworzyli miejsce przejściowego internowania dla wielu aresztowanych duchownych. W kwietniu 1941r., trafia do Dachau (nazwa tego obozu często będzie wymieniona w tej publikacji). Umiera w komorze gazowej w Linzu w maju 1942 r. a ostatnie zanotowane jego słowa brzmiały: „My się nie łudzimy; my wiemy, co nas czeka [...} Przyjmujemy z rąk Bożych to, co nas czeka. Módlcie się, abyśmy wytrwali, a my również będziemy modlić się za was – tam” – i wskazał ręką ku niebu. Obecnie patronuje jednej z ulic na kaliskim Dobrzecu.
Ksiądz Dominik Jędrzejewski urodził się w Kowalu (czy to aby czasem nie tam, gdzie sześć wieków wcześniej przyszedł na świat król Kazimierz Wielki?) w1886 r. Potem uczył się m.in. w kaliskim gimnazjum (ukończył je w 1906). Potem seminarium i święcenia kapłańskie w czerwcu 1911 r. Sześć lat później ponownie widzimy go w Kaliszu, gdzie zostaje wikarym w kolegiacie oraz kapelanem więziennym. W 1925 r. otrzymuje probostwo w podkaliskim Kokaninie, później z kolei w Gosławicach koło Konina. Należy do najbardziej światłych kapłanów tamtego okresu, prenumeruje specjalistyczne czasopisma teologiczne, posiada bogaty księgozbiór. Mocno udziela się społecznie. Przychodzi czas okupacji, Niemcy szczególną „opieką” otaczają inteligencję i duchowieństwo. Aresztowany zostaje i ksiądz Jędrzejewski, w sierpniu 1940 r. trafia najpierw do Sachsenhausen a następnie do Dachau. Na bramie tego obozu, podobnie jak w Auschwitz, widnieje napis „Arbeit macht frei”.W sierpniu 1942 r., wycieńczony i chory, wyprowadzony jest, jak co dzień, do ekstremalnie ciężkiej pracy. Ta, w przewrotnym sensie, „czyni go wolnym”. Serce nie wytrzymuje nadludzkiego wysiłku, do baraku już nie wraca. Zamiast tego jego ciało trafia do obozowego krematorium.
Niemal równolatkiem Dominika Jędrzejewskiego jest, urodzony we Włocławku Józef Straszewski. Księdzem zostaje także w 1911 r. ale już ćwierć wieku później otrzymuje godność kanonika honorowego kapituły kolegiackiej w Kaliszu. Jest znakomitym spowiednikiem. Aresztowany (ciekawe, jaki zarzut formułowali w takich przypadkach Niemcy?) w pierwszych miesiącach okupacji, trafia do Lądu a w kwietniu 1940 r. do Dachau. W sierpniu tego samego roku, wycieńczony pracą i chorobami znalazł się w „transporcie inwalidzkim” i kończy żywot w komorze gazowej. Świadek jego ostatnich dni wspomina : „ […] istny szkielet ludzki pokryty skórą; już wyczerpany z sił, ale ciągnie, jak tylko może. Później spotykam się z nim w przerwie obiadowej i pytam, jak się czuje. Z uśmiechem odpowiada mi na to, że czuje się dobrze. Ani słówka szemrania, ani słówka narzekania na swoją dolę.”
Ksiądz Edward Grzymała – urodzony w1906 na Podlasiu, święcenia przyjmuje w 1931 r., cztery lata później broni doktoratu. Wtedy też zostaje wikarym w kaliskiej kolegiacie, posługę wypełnia tu do wybuchu wojny. Wówczas trafia na parafię znajdującą się w pobliżu wspomnianego obozu internowania księży w klasztorze w Lądzie. Tam, jako młody i zdrowy kapłan opiekuje się starszymi księżmi. W końcu dzieli los większości z nich, w sierpniu 1941 r. trafia do Sachsenhausen a później do Dachau. Rok później, jako zaledwie trzydziestosześciolatka, Niemcy mordują go w komorze gazowej. W jednym z ostatnich wysłanych z Dachau do parafian listów pisze: „ Dziękuję jeszcze raz za wszystko, ciągle myślę o was wszystkich i modlę się za was - Proboszcz"
Także w 1906 r. urodził się Józef Kurzawa. Przyszedł na świat w Świerczynie koło Kalisza, w naszym mieście kończy gimnazjum a następnie – to już w Jarocinie - szkołę podchorążych. Nie zostaje jednak zawodowym wojskowym ale, czując powołanie, wstępuje do włocławskiego seminarium. Zostaje wikarym w Osięcinach (na Kujawach), działalność duszpasterską prowadzi szczególnie wśród okolicznej młodzieży. Okoliczności jego śmierci są jeszcze inne niż w przypadku pozostałych księży, choć równie tragiczne. Otóż wraz ze swoim proboszczem zostaje w maju 1940 r. (w uroczystość Bożego Ciała) zastrzelony w lesie przez dowódcę miejscowego posterunku policji Johana Pichlera, komisarycznego burmistrza Ernsta Dauba i Willyego Fritza Haacka. Porzucone przy drodze do Witowa ciała miejscowi odnajdują rankiem następnego dnia. Po wojnie grób księży stał się miejscem pielgrzymek, a 24 maja 1988 r., w 48 rocznicę śmierci księża z Osięcin otrzymali tytuł: „Męczennicy Eucharystii i jedności kapłańskiej”.
Wymienieni wyżej (i w poprzednim odcinku) księża znaleźli się w grupie 108 polskich męczenników zamordowanych podczas II wojny nienawiści do wiary (łac. „odium fidei”), beatyfikowanych podczas apostolskiej wizyty Jana Pawła II w Warszawie w czerwcu 1999 r.
Natomiast kolejnym kandydatem na ołtarze jest ks. Adam Sztark. Pochodził ze Zbierska. Kiedy miał rok, przyjechał z rodzicami do Kalisza i zamieszkał w domu przy ul. Piskorzewie 21. Na fotografii zbiorowej z roku szkolnego 1920/21 figuruje jako uczeń klasy 3A kaliskiego Gimnazjum im. Adama Asnyka. Po VI klasie gimnazjum wstąpił do Towarzystwa Jezusowego. Dwuletni nowicjat też dopełnił w naszym mieście. W 1937 r., rok po święceniach, został skierowany do Pińska jako wychowawca młodzieży zakonnej. Kiedy, po wkroczeniu tam w czerwcu 1941 r., Niemcy rozpoczęli eksterminację tamtejszych Żydów, ks. Adam nawoływał z ambony do pomocy prześladowanym, zbierał na ich rzecz wśród parafian pieniądze i kosztowności, organizował dla nich aryjskie papiery. Odnalezione na ulicy osierocone żydowskie dzieci przechowywał na plebanii i przekazywał je potem siostrom niepokalankom. Kiedy w grudniu 1942 r. Niemcy odkryli, że w klasztorze ukrywane są żydowskie dzieci gestapo zamordowało opiekujące się nimi dwie siostry, los jezuity też już był przesądzony Znalazł się na liście ofiar sporządzonej przez kolaborujący z Niemcami Komitet Białoruski. Został wcześniej ostrzeżony, mógł uciec, ale odmówił. Aresztowano go w nocy 18 grudnia wraz z dwiema niepokalankami i po przesłuchaniu popędzono z innymi na dziedziniec więzienny. Przy trzaskającym mrozie spędzili tam kilka kolejnych godzin. O. Adam spowiadał, siostry z ludźmi odmawiały różaniec. O godz. 5 nad ranem władowano wszystkich na ciężarówki i powieziono w kierunku Górki Pietralewickiej, gdzie już czekały wykopane doły. Na miejscu ułożono skazańców w przygotowanym dole. O. Adam udzielił wszystkim rozgrzeszenia i odpustu zupełnego na godzinę śmierci, a potem rozległy się strzały i detonacje granatów. Trafiony kapłan dźwignął się jeszcze i zawołał: „Niech żyje Chrystus Król! Niech żyje Polska!”. Inni podjęli ten okrzyk. Podobno ostatnie słowa, które wypowiedział, były słowami modlitwy za oprawców: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią!”. W wyniku zeznań, które złożyli w 1946 r. dla Żydowskiego Instytutu Historycznego świadkowie, Instytut Yad Vashem w Jerozolimie przyznał mu pośmiertnie bardzo zaszczytne miano Sprawiedliwego wśród Narodów Świata. Jest jednym z 122 Sług Bożych wobec których we wrześniu 2003 r. rozpoczął się drugi proces beatyfikacyjny drugiej grupy polskich męczenników z okresu II wojny światowej.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Za zabicie proboszcza Osięcin Wincentego Matuszewskiego i Józefa Kurzawy, Johan Pichler i Ernst Daub, jako sprawcy główni, otrzymali po 15 lat pozbawienia wolności z utratą na 10 lat praw obywatelskich.
Trzeba by jeszcze dodać że wielu ludzi kościoła a szczególnie jego dostojników blisko współpracowało z faszystami. Premierem Słowacji był ksiądz Tiso a pierwszymi decyzjami kościoła po dojściu do władzy Mussoliniego i Hitlera były podpisane konkordaty. Papież nie potępił wywołania wojny ani mordowania Żydów.
trzeba też zbadać ich seksualność czy nie wykorzystwali młodych chłopców jak w ich w zwyczaju jest !!!!