Kaliscy kibice dawno już nie oglądali w III-ligowym meczu tylu goli, ile padło w rywalizacji KKS Kalisz z Wierzycą Pelplin. Niebiesko-biało-zieloni, szczególnie w pierwszej połowie, rozegrali bardzo dobre spotkanie i udowodnili, że mogą walczyć o najwyższe cele.
Co prawda Wierzyca zajmowała przed tym spotkaniem dalekie miejsce w tabeli, ale zdążyła już w tym sezonie dać się we znaki znacznie wyżej notowanym zespołom. Piłkarze KKS zdawali się o tym pamiętać i mecz zaczęli skoncentrowani, starając się należycie wykonywać zadania defensywne. Szybko jednak przechodzili do defensywy i okazało się, że rywal ma poważne problemy z powstrzymaniem przede wszystkim akcji oskrzydlających. Po jednej z nich dośrodkował Mateusz Żebrowski, a Marcin Radzewicz uderzył piłkę głową. Ten strzał na słupek sparował jeszcze bramkarz, ale przy dobitce był już bezradny. W 28 minucie strzelec pierwszego gola popisał się kapitalnym podaniem do Huberta Antkowiaka, który wyprzedził obrońcę i nie miał problemów z pokonaniem Arkadiusza Moczadły. Chwila dekoncentracji w defensywie kosztowała KKS utratę gola. Mateusz Gawlik sfaulował w polu karnym Daniela Słabickiego, a ten osobiście wymierzył sprawiedliwość z 11 metrów. To jeszcze bardziej zmotywowało kaliski zespół. W 38 minucie oglądaliśmy najpiękniejszą akcję meczu. Jej autorem był Mateusz Żebrowski, który przebiegł z piłką przy nodze kilkadziesiąt metrów, wpadł w pole karne i z 15 metrów strzelił tam, gdzie chciał. 
– Każda bramka mnie cieszy, a jeśli jest przy tym jakaś wyjątkowa, to tym bardziej – mówił strzelec gola meczu. 
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie