
Rozmowa ze Zbigniewem Majem, Komendantem Głównym Policji w latach 2015-16
Spektakularne zatrzymanie Zbigniewa Maja, byłego Komendanta Głównego Policji w latach 2015-16, mogło mieć związek, jego zdaniem, z kandydowaniem na urząd prezydenta Kalisza.
– Gdyby otrzymał Pan wezwanie z prokuratury, zgłosiłby się Pan dobrowolnie?
– Tak, oczywiście. Jestem cały czas pod tym samym numerem telefonu od lat, który również prokuratura zna. Znają mój adres zamieszkania. Nie ma żadnych powodów do obaw, że nie chcę, czy nie chciałbym, współpracować z prokuraturą.
– Doniesienia medialne mówią o „przestępstwie urzędniczym”. Mógłby Pan doprecyzować, o co naprawdę chodzi?
– O przestępstwo, które miałbym popełnić w ramach sprawowanego urzędu. 8 zarzutów z 10, jakie usłyszałem, dotyczy 8 rozmów telefonicznych z dziennikarzami w sprawach dwóch zabójstw. Zarzuty są absurdalne, ponieważ w ramach pełnionej funkcji Komendanta Głównego Policji byłem zobowiązany ustawowo do udzielania mediom informacji, do kreowania polityki medialnej. To, że rozmawiałem z dziennikarzami, nie miało jakiegokolwiek wpływu na prowadzenie postępowań przygotowawczych, a sprawcy tych przestępstw zostali zatrzymani. Chodziło również o uspokojenie opinii społeczeństwa, zbulwersowanego wyjątkowym okrucieństwem sprawców, którzy nie zostali zatrzymani oraz obawą społeczeństwa, że sprawca czai się za drzwiami, a policja wciąż go szuka. Trwały czynności, więc byłem zobligowany do informowania mediów i społeczeństwa.
– Służby postarały się o to, żeby Pańskie zatrzymanie miało wyjątkowo spektakularny charakter. Jak to się odbyło?
– O 6 rano weszła grupa realizacyjna CBA. Akurat znam osobiście tych ludzi, dlatego nie zgadzam się z rzecznikiem CBA, że zatrzymanie miało rutynowy charakter. To byli komandosi. Zostałem przewrócony na podłogę, moja żona została zatrzymana i obezwładniona na klatce schodowej, dwóch funkcjonariuszy pobiegło na górę z okrzykami. Działo się to w obecności mojej córki. Myślę, że trauma, jaką przeżyła, odciśnie się na jej psychice na długo. Poza tym czynności dokonane w moim drugim domu w Zbiersku w mojej ocenie budzą dużo wątpliwości pod względem legalności prawnej.
– Dziennikarze obecni przy akcji zauważyli, że funkcjonariusze wynosili dokumenty, które chwilę wcześniej wnieśli.
– Powiedziałem już, że to był teatr jednego reżysera. Począwszy od konferencji prasowej pana ministra, na której porównał mnie do ministra Biernata i gangstera „Masy”, a na siłowym zatrzymaniu, wniesieniu i wyniesieniu przez CBA kosza z dokumentami w świetle kamer i jupiterów kończąc.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie