
Płk dr Leszek Kołtun jest prorektorem Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości w Warszawie. Jego miejscem pracy nie jest stolica a kampus mundurowy SWWS, który znajduje się w Kaliszu ( Szczypiorno). Niewielu orientuje się o sportowej karierze prorektora. Zaczynał od kolarstwa, był nawet w kadrze narodowej. Jednak przypadek sprawił, że odżyły dziecięce marzenia by pójść w ślady Bruca Lee. Ciężkie treningi przyniosły efekt, zdobył dwukrotnie tytuł mistrza świata w kick boxingu.
Walkę o pierwszy mistrzowski pas stoczył w lutym 2006 roku podczas Gali Boksu Zawodowego w Wołowie. Przeciwnikiem był zawodnik niemiecki Thomas Schultz. - W pierwszej rundzie, po silnym kopnięciu leżałem na deskach. Na szczęście udało mi się przetrwać kryzys i w drugiej rundzie toczyłem już wyrównana walkę. W kolejnej, trzeciej rundzie trafiłem rywala czystym hakiem. Co prawda Niemiec jeszcze stanął do walki, ale pojedynek zakończył się przed czasem. Moment ogłoszenia zwycięstwa to wielka radość, na którą czeka każdy sportowiec. Ta chwilę nie raz wspominam – mówi były mistrz świata
Sportową karierę wiązał z kolarstwem
Płk dr Leszek Kołtun ze sportem zetknął się dużo wcześniej. Zaspokajając marzenia swojego ojca, jeszcze w szkole podstawowej rozpoczął treningi w klubie Agromel Toruń. Szybko zaczął odnosić sukcesy w wyścigach szosowych. Mimo młodego wieku stał się zawodnikiem rozpoznawalnym w świecie polskiego kolarstwa. Po przejściu specjalistycznych badań oraz różnorodnych testów znalazł się w elitarnej 15 –osobowej grupie młodych kolarzy, których przyjęto do szkoły sportowej w Żyrardowie. Tam zaczęły się nie tylko profesjonalne treningi, ale i wielka przygoda.
- Trenowaliśmy dwa razy dziennie. Zimą w cieplejszych od naszego krajach. Razem z nami jeździli nauczyciele, bo trzeba było godzić sport z nauką – wspomina. Na sukcesy nie trzeba było długo czekać. Prorektor stał się kolekcjonerem tytułów mistrzowskich w kategoriach wiekowych. Podczas mistrzostw Polski czterokrotnie stawał na najwyższym stopniu podium. Powołano go do kadry juniorów i kadry narodowej zawodników do 23 lat. Przyszły starty w wyścigach międzynarodowych w tym w mistrzostwach świata i wyścigach pucharowych. Wszystko wskazywało na to, że kolarstwo na długo zdominuje życie późniejszego mistrza świata w kick boxingu.
– Kończąc szkołę średnią miałem w kieszeni nie tylko świadectwo maturalne ale też wiele znaczących sukcesów sportowych. Zwycięstwa w wyścigach o puchar świata zadecydowały o tym, że przyznano mi klasę mistrzowską. Oznaczało to, że bez egzaminów mogę rozpocząć studia na Akademii Wychowania Fizycznego. W tym czasie byłem też po pierwszych rozmowach związanych z podpisaniem kontraktu z powstającą grupa zawodową CC Polsat. Mimo wielkiej pokusy bałem się, że zawodowe uprawianie kolarstwa może przy poważnej kontuzji może skończyć się niespodziewanie szybko. Rozpocząłem studia na wrocławskiej AWF – kontynuuje.
Uroki studenckiego życia
Przez pierwsze tygodnie nie oparł się urokom studenckiego życia. Coraz częściej treningi schodziły na dalszy plan. Na szczęście duch sportowca i wojownika zwyciężył. Przypadek sprawił, że akademiku dzielił pokój z kolegą, który uprawiał kick boxing. Odżyły w naszym bohaterze wspomnienia z dziecięcych lat kiedy to marzył by pójść ślady tak wówczas popularnego Bruce Lee. Pierwszych lekcji udzielał mu kolega z pokoju, potem trafił do klubu. Okazało się, że szybko zaowocowały lata treningów kolarskich. – Pierwszą walkę po półtorarocznym treningu stoczyłem w Toruniu. W debiucie wypadłem najlepiej z zawodników naszego klubu. To otworzyło mi drogę do kolejnych startów – mówi były mistrz świata. Pot wylewany na treningach nagradzały kolejne sukcesy w mistrzostwach Polski i zawodach z cyklu Pucharu Świata.
Stał się osobą znaną i rozpoznawalną. Żona Leszka pochodzi z Wołowa. Podczas jednego z odbywających się tam festynów trafili na siebie młody mistrz kick boxingu i pasjonat sportu ówczesny dyrektor Zakładu Karnego w Wołowie płk Marek Gajos. Efektem spotkania było to, że od września 2004 roku Leszek Kołtun trafił w szeregi Służby Więziennej. Pracę w ZK Wołów rozpoczął od stanowiska mł. wychowawcy a po 1,5 roku inspektora działu szkolenia. Był odpowiedzialny za prowadzenie zajęć z wychowania fizycznego i samoobrony na kursach dla nowo przyjętych funkcjonariuszy SW, które odbywały się w pobliskim ośrodku w Golinie. Obowiązki służbowe nie przeszkodziły mu w systematycznych treningach.
W 2006 roku został słuchaczem Szkoły Oficerskiej SW w byłym Centralnym Ośrodku Szkolenia Służby Więziennej Kaliszu ( aut. od tamtego czasu datuje się nasza znajomość). W trakcie nauki nie zaprzestawał intensywnych treningów, bo w niedługim czasie czekała go walka o tytuł mistrza świata. Wśród słuchaczy COSSW zyskał liczne i wierne grono fanów. Z pewnością przyczyniła się do tego zorganizowana przez niego Gala Sportu w COSSW. Oczywiście Leszek wystąpił w roli gwiazdy. Dlatego kiedy przyszło mu stoczyć bój o pas mistrza świata na galę do Wołowa pojechała niemal cała szkoła. 2006 rok okazał się dla niego szczęśliwy. Zdobył upragniony tytuł mistrza świata a także ukończył szkołę i otrzymał promocję na pierwszy stopień oficerski.
Kolejny tytuł zawodowego mistrza świata ale służba zaczyna dominować
Kolejne lata upływały na umiejętnym łażeniu obowiązków służbowych z treningami. Na kolejne sukcesy sportowe jak i efekty w służbie nie trzeba było długo czekać. - W 2008 roku zdobyłem kolejny tytuł zawodowego mistrza świata. Jednak coraz bardziej odpowiedzialne zadania jakie stawiali przede mną przełożeni w służbie przesądziły o tym, że w 2011 roku zdecydowałem się na zakończenie czynnej kariery sportowej. Nie oznaczało to zerwania ze sportem – dodaje. W tym samym roku podjął pracę w Centralnym Zarządzie Służby Więziennej w Warszawie w Biurze Kadr i Szkolenia. Nadzorował szkolenia dotyczące Grup Interwencyjnych Służby Więziennej. Ponadto w 2011 roku został członkiem komisji DGSW ds. Mistrzostw Europy Euro 2012. Był też pomysłodawcą i organizatorem największych w Europie ćwiczeń dla jednostek specjalnych z zakresu ratownictwa taktycznego pod nazwą Tactital Prison Rescue.
Doktorat i praca na uczelni
W 2015 roku podjął służbę w Okręgowym Inspektoracie Służby Więziennej we Wrocławiu gdzie odpowiadał za sprawy ochrony jednostek penitencjarnych. Ponadto utworzył a później był dowódcą kompanii honorowej OISW we Wrocławiu. Nie zrywa kontaktu ze sportem a dodatkowo dorzuca sobie nowe obowiązki, które zaowocowały obroną rozprawy doktorskiej. Doktorat obronił w 2017 roku (jako trzeci z rocznika na Akademii Obrony Narodowej), już na Akademii Sztuki Wojennej.
W 2019 roku przyjął propozycję pracy na stanowisku wykładowcy ówczesnej Wyższej Szkoły Kryminologii i Penitencjarystyki, obecnej Szkoły Wyższej Wymiaru Sprawiedliwości. W sierpniu 2019 roku został prorektorem tejże uczelni. A co ze sportem? Postanowił wykorzystać swoje sportowe doświadczenie i zaszczepiać bakcyla sportu wśród dzieci i młodzieży. Od 2018 roku jest prezesem Wołowskiego Klubu Bokserskiego Champion. Trenują tam dzieci od szóstego roku życia nie tylko kick boxing i boks ale także gimnastykę sportową. Swoją wiedza i doświadczeniem także wyniesionymi z ringu dzieli się także ze studentami campusu mundurowego SWWS w Kaliszu, który jest jego miejscem pracy. - Moja pasja sportowa przyczyniła się między innymi do powstania Akademickiego Związku Sportowego na SWWS. Mamy sekcje boksu, kick boxingu,piłki siatkowej i piłki ręcznej oraz wiele dodatkowych kół sportowych. Niektórzy z naszych studentów zdobywali już medale na mistrzostwach Polski - mówi płk Leszek Kołtun. Prywatnie jest mężem i ojcem dwóch wspaniałych córek.
Grzegorz Pilecki