Reklama

Calisia pomaga rywalom

24/09/2009 15:50

Irytująca nieskuteczność i rażące błędy w defensywnie złożyły się na kolejną porażkę Calisii Kalisz w III lidze. W Gnieźnie chyba przelała się czara goryczy i ktoś musi tym zespołem wreszcie wstrząsnąć

Kiedy w 4. minucie Błażej Ciesielski znakomicie zachował się w polu karnym Mieszka i strzelił ładnego gola, można było mieć nadzieję, że tym razem kaliszanie nie zbiorą tylko dobrych recenzji za mecz wyjazdowy, ale także zgarną ligowe punkty. Tym bardziej, że w pierwszej połowie gospodarze nie za bardzo wiedzieli jak dobrać się do grającej ofensywnie drużyny przyjezdnej. Wielka szkoda, że znów w zespole nie znalazł się nikt, kto potrafiłby wykorzystać kolejne okazje do podwyższenia prowadzenie, co na pewno ustawiłoby mecz w drugiej połowie. Nie wiadomo, gdzie podziała się forma strzelecka na przykład Macieja Stawińskiego, który w Gnieźnie mógł zostać ojcem zwycięstwa, a skończyło się na tym co zawsze, czyli zupełnie niespodziewanej porażce. Również początek drugiej odsłony meczu należał do kaliszan, a znakomitą okazję do zdobycia gola miał Rafał Kuras na spółkę z Dawidem Kaniewskim, do którego zagrywał zamiast strzelać. Nie udało się Calisii, to udało się Mieszkowi, a był to gol kuriozalny i nie pierwszy sprezentowany przez kaliskich piłkarzy rywalom z III ligi. Przy wyprowadzaniu piłki zupełnie pogubił się Damian Czech, futbolówka trafiła do Krzysztofa Zamiara, a ten zagrał ją na głowę do Arkadiusza Mokrzyckiego. Napastnik Mieszka chyba nie spodziewał się, że pomoże mu jeszcze Tomasz Frontczak, który niepotrzebnie wyszedł z bramki i piłka przeleciała nad nim tenisowym lobem. W odpowiedzi po dośrodkowaniu Błażeja Marczaka przed szansą stanął Rafał Kuras, ale nie zmieścił piłki w pustej już bramce. Kompromitacja gości dopełniła się w 66. minucie, gdy Frontczak powalił w polu karnym Arkadiusza Mokrzyckiego, a Przemysław Urbaniak zamienił rzut karny na gola. Cóż z tego, że kaliszanie mieli potem optyczną przewagę, skoro znów schodzili z boiska pokonani. Mogli zresztą stracić kolejnego gola po jednej z nielicznych kontr zespołu z Gniezna. Tym razem jednak Tomasz Frontczak wygrał pojedynek z Arkadiuszem Mokrzyckim. Nieskuteczność podopiecznych Grzegorza Dziubka staje się już irytująca. Marnuje się bowiem wysiłek drużyny, która w sumie nieźle się prezentuje w akcjach ofensywnych. Gorzej jest z grą defensywną, o którą mieliśmy się nie martwić, bowiem taką gwarancję mieli dawać doświadczeniu już gracze. Tymczasem wyczerpali oni już po siedmiu kolejkach limit kardynalnych błędów. Czy sytuację jest w stanie uratować nowy bramkarz, Marcin Ludwikowski ?
 (dd)

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do