Reklama

Dlaczego poznańska PEKA jest lepsza od kart w KLA?

05/12/2019 07:53

Z uwagi na wysokie ceny biletów czasowych w Poznaniu, postanowiłem kupić sobie PEKĘ - Poznańską Elektroniczną Kartę Aglomeracyjną, w wersji na okaziciela. Zwrotna kaucja wynosi 12 zł, ale myślę, że zatrzymam sobie kartę. Jest ważna bezterminowo, a w Poznaniu bywam każdego roku raz lub kilka razy.

Przejazdy są dużo tańsze niż na bilet. Dlaczego?

Oto powody, dla których system PEKA jest funkcjonalnie nowocześniejszy od kaliskiego:

1. Naliczanie przystankowe. Pierwszy przystanek 60 gr, każdy kolejny coraz mniej. W Kaliszu przejechanie dwóch przystanków kosztuje tyle samo, co z Winiar na Dobrzec.

2. Kontynuacja podróży. Jeśli przesiądziemy się w ciągu 20 min. dalsza podróż jest traktowana jako jeden przejazd, a więc nie zaczynamy znów od 60 groszy. Nawet trzy przesiadki z rzędu traktowane są jako kontynuacja.

3. Limit wydatków jednego dnia. Jeśli ktoś osiągnie cenę biletu 24-godzinnego, system przestaje naliczać opłaty, choć obowiązek kasowania karty istnieje nadal. Mając 12 złotych na koncie nie trzeba się więc obawiać wyczerpania środków danego dnia. W Kaliszu analogicznie więc kasowniki powinny traktować trzeci i kolejny przejazd miejski gratis (bilet jednodniowy u nas kosztuje 5 zł), a nie robią tego.

4. Poznańskie biletomaty mają funkcję ładowania kart.

5. Łatwiejszy wyjazd poza strefę ważności biletu okresowego - dotyczy kart imiennych. Wystarczy nacisnąć "+ABC" przed skasowaniem na wejście, co spowoduje pobór gotówki z elektronicznej portmonetki poza strefą ważności okresowego. W Kaliszu dodatkowo trzeba dodatkowo (oprócz faktycznego wejścia i wyjścia) kasować kartę jeszcze dwukrotnie - na granicy stref: "okresowy wyjście" i - po naciśnięciu odpowiedniego przycisku na kasowniku - ponowne wejście. W sumie daje to cztery skasowania na przejazd.

Na szczęście w Kaliszu jest coraz mniej pojazdów, w których kierowca musi ręcznie zmieniać przystanki w systemie w celu właściwego poboru opłat.

Na zakończenie dodam, że w miastach takich jak Warszawa, Poznań, Wrocław czy Łódź na większości linii kierowcy nie sprzedają biletów. W tym roku do tego ekskluzywnego grona dołączył Ostrów Wielkopolski. Pasażer ma do wyboru różne formy płatności, ale skorzystanie z jednej z nich (np. kupno biletów w sklepie lub biletomacie, karta, aplikacja) jest obligatoryjne.

W Kaliszu wkrótce mają zacząć działać kolejne biletomaty. Jednak jeśli nie zmieni się przepisów, to będziemy nadal oglądać absurdalne sceny, o których Stanisławowi Barei się nie śniło: sklep lub automat za przystankiem, a ludzie do kierowcy!

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do