Reklama

Dopiero po 10 latach paczka z Norwegii trafiła do s. Inez z kaliskiego Nazaretu

18/12/2023 08:47

Sytuacja z tak szczęśliwym zakończeniem przytrafiła się s. Inez, nauczycielce w Szkole Podstawowej Sióstr Nazaretanek w Kaliszu. Wszystko zaczęło się 20 lat temu w Ciechocinku. S. Inez przebywając tam na letnim wypoczynku poznała s. Bożenę, karmelitankę, która na co dzień pełnia posługę w klasztorze w norweskim miasteczku Tromso (położone poza kołem podbiegunowym). Rozstając się obiecała, że prześle s. Inez paczkę z pamiątkami z tamtego regionu. Przesyłka trafiła do adresatki po blisko 10 latach od nadania.

    – Dowiedziałam się, że podobnie jak i ja w Ciechocinku przebywa s. Bożena. Jako geograf doskonale wiedziałam gdzie położone jest Tromso. Miasto leżące poza kołem podbiegunowym, w którym można oglądać zorzę polarną. Pomyślałam, że chętnie poznałabym s. Bożenę by posłuchać jej opowieści o tamtym unikalnym mieście i regionie. W końcu jestem geografem, człowiekiem ciekawym świata. Interesowało mnie też jak w tamtych warunkach funkcjonują siostry karmelitanki. Któregoś dnia spotkałam s. Bożenę  w ogrodzie gdy korzystała z okazji i łapała promienie letniego słońca. Dowiedziałam się, że  uzyskała zgodę na 3 – miesięczny pobyt w Polsce.

   Tak też zaczęła się nasza znajomość, a kolejne spotkania w większości upływały na opowieściach o: siostrach karmelitankach, mieszkańcach, zabytkach i szczególnym położeni Tromso. S. Bożena dysponowała rozległą wiedzą geograficzną o regionie. Opowieści wzbogacała też informacjami z wcześniejszego pobytu w Islandii, z której trafiła do Tromso. Budowano tam dla Sióstr Karmelitanek nowy budynek. S. Bożena była w grupie projektantów. Ogarnął ja śmiech  kiedy kolejny raz przyjechała do Tromso aby ocenić postęp budowy. Budynek był niski z oknami, tak zakładał projekt. Tymczasem obiekt przypominał bunkier, bo nie posiadał okien. Okazało się, że inżynier nadzorujący budowę uznał, że skoro to ma być siedziba Sióstr Karmelitanek, to te generalnie odizolowane od świata z pewnością okien nie potrzebują. Na szczęście okna udało się przywrócić i obiekt służy nie tylko Siostrom ale też jako miejsce przystankowe dla polarników wyruszających jeszcze dalej na północ bądź powracających z wypraw – mówi s. Inez, nauczycielka Szkoły Podstawowej Sióstr Nazaretanek w Kaliszu.  

                                                             Tromso - wrota do Arktyki      

    Tromso to największe miasto północnej Norwegii i siódme pod względem wielkości miasto kraju. Mieszka w nim około  65 tys. osób. Historia jego powstania sięga XIII wieku. 1794 rok to znacząca data w dziejach Tromso, zyskało prawa miejskie i stało się punktem startowym dla wielu ekspedycji ruszających na daleką północ.  Stąd kierunku bieguna i Arktyki zaczynali swoje wyprawy słynni odkrywcy północy np. Roald Amundsen, Umberto Nobile, Fridtjof Nansen. Nic dziwnego, że miasto słynie z nazwy "wrota do Arktyki". W klasztorze Sióstr w Tromso do dzisiaj zatrzymują się członkowie wypraw. Będąc gośćmi organizują wykłady i pogadanki o tym regionie i o swoich wyprawach. To od nich s. Bożena czerpała też tak szeroką wiedzę.

                                 Czas pożegnania i oczekiwanie na obiecaną paczkę

   - Niestety czas jej pobytu w Ciechocinku zbliżał się szybko ku końcowi. Dla mnie dobiegał też końca naszych wspólnych pogawędek. W trakcie pożegnania s. Bożena stwierdziła, że prześle mi paczkę z pamiątkami związanymi z tamtym regionem. Ucieszyłam się, że będę miała pamiątki przypominające nasze wspólnie spędzone chwile i opowieści oczywiście o Tromso. Siostra wspominała, ze może w paczce będzie specjalny krem wyrabiany z tłuszczu wieloryba albo też innego marskiego zwierzęcia. Wspominała też o mapach tamtego regionu i filmach jakie pozostawili polarnicy. Powiedziałam, że bardzo się cieszę i w ramach podziękowania  zaproponowałam by s. Bożena włożyła też  do paczki numer konta ich fundacji. Dokonam wpłaty w ten sposób rewanżując się za prezenty. Podałam jej adres warszawski, bo wówczas pracowałam tam w szkole. Czas mijał, nastał czas wakacji a paczki nie było. Nie wykluczałam sytuacji, że s. Bożena jej jeszcze nie wysłała bo może myśleć, że w okresie letniej kanikuły może nie być mnie w Warszawie. Przyszedł wrzesień a przesyłka nadal nie nadeszła. Pomyślałam, że Siostra pewnie zagoniona przy wypełnianiu codziennych obowiązków po prostu zapomniała o obietnicy. Kontaktu nie miałyśmy, z upływem czasu zapomniałam o obiecanej paczce z Tromso  – dodaje Siostra

                                               Po 10 latach paczka trafia do Siostry

     Mijały kolejne lata. Siostra Inez przyjechała do Kalisza gdzie pracowała w Szkole Podstawowej Sióstr Nazaretanek. pod koniec pobytu siostry w Kaliszu ( przebywała tutaj ok. 9 lat)  Siostry poinformowały ją, że na furtę dzwonią jacyś państwo poszukujący z nią kontaktu. – Nazwisko nic mi nie mówiło. Ale nie upłynęło wiele czasu od tamtego zdarzenia gdy przyjechało małżeństwo, ci państwo, którzy wcześniej szukali ze mną kontaktu.  Od pierwszych chwil naszego spotkania zaczęli mnie przepraszać. Z początku nie do końca orientowałam się za co te przeprosiny i o co chodzi. Dopiero kiedy emocje gości trochę opadły zaczęli opowiadać o celu swojej wizyty i o tym czego stali się sprawcami.

    „Byliśmy w Tromso u s. Bożeny. To był wrzesień tego samego roku co poznałyście się w Ciechocinku. Szykując się do powrotu   do Polski s. Bożena poprosiła nas o podanie obiecanej dla mnie paczki. Zgodziliśmy się zapewniając, że paczkę dostarczymy osobiście lub nadamy na poczcie”. - Ale jak to w życiu bywa. Niejednokrotnie zdarza się, że natłok codziennych obowiązków powoduje, że jak czegoś nie zrobi się od razu a termin co rusz się podkłada to w końcu zapomina się o tym co planowano zrobić.              Tymczasem paczka cierpliwie czekała na doręczenie zajmując miejsce w szafie. Upływ czasu powodował, że była przesuwana coraz głębiej przestworzy szafy, a  po czasie stała się niewidoczna, bo zakryły ja inne składowane rzeczy. Paczka poszła w zapomnienie. Ujrzała światło dzienne po upływie 10 lat kiedy właściciele szykowali się do  przeprowadzki. Zadzwonili do Norwegii by przeprosić s. Bożenę.  Z ich relacji wynika, że ta bardzo ucieszyła, bo nie mając żadnego sygnału, że przesyłkę otrzymałam ani symbolicznych podziękowań, dopuszczała nawet myśl, że być może nawet opuściłam zakon – kontynuuje s. Inez.

                     Saszetka i kaseta z filmem o zorzach polarnych  przetrwały w paczce

   Po otwarciu paczki okazało się, że przez lata krem z rybiego tłuszczu „opuścił” swój słoik i skutecznie zatłuścił pozostałe rzeczy. Jednak dzięki cierpliwości i specjalnym zabiegom s. Inez uratowała kasetę o zorzach polarnych i małą saszetkę – portfelik. W paczce był też adres do s. Bożeny.  Skontaktowałam się z nią, ucieszyłyśmy i śmiałyśmy z losów wędrującej przez 10 lat przesyłki.  S. Bożena serdecznie zaparza mnie do Tromso. Być może kiedyś zdecyduje się na wycieczkę, sprawa jest otwarta – twierdzi s. Inez.

Grzegorz Pilecki

 

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Wróć do