
Ponad 30 osób – kobiet i dzieci z Ukrainy, znalazło bezpieczne schronienie w Opatówku, w lokalach należących do znanego opatóweckiego przedsiębiorcy, Remigiusza Kaźmierczaka. Wśród nich jest 9-osobowa rodzina, która uciekła przed wojną z oblężonego Żytomierza. Po dramatycznych przejściach czują się wreszcie bezpieczni ale dzieci nadal pytają – mamo, tato, czy wojna już się skończyła?
Remigiusz Kaźmierczak jako jeden z pierwszych w regionie zareagował na apele o pomoc uchodźcom z Ukrainy, którzy dotarli do Kalisza i okolic. Do ich dyspozycji oddał w sumie trzy obiekty, w tym dom przy ul. Turkowskiej w Opatówku, w którym rodzina Kaźmierczaków mieszkała przez około 30 lat. Dom składa się z kilkunastu pokoi o bardzo dobrym standardzie w których aktualnie przebywa już ponad 20 osób. Drugi to kamienica w Opatówku przy placu Wolności, którą zasiedliła m.in. wspomniana rodzina z Żytomierza a trzeci – budynek przy ulicy Żołnierskiej w Kaliszu na osiedlu Majków. Przedsiębiorca deklaruje, że jest w stanie udzielić schronienia nawet stu uchodźcom.
Roman Żarnecki, prezes Fundacji CHOPS, nie ukrywa wdzięczności za pomoc jaką zaoferował pan Remigiusz. – Sytuacja staje się dramatyczna. Lokali w Kaliszu i okolicy zaczyna brakować a należy spodziewać się jeszcze większego napływu uciekinierów. Fundacja codziennie otrzymuje mnóstwo telefonów z prośbą o pomoc materialną ale również o mieszkania. Tym większe słowa podziękowania za postawę i pomoc jaką zaoferował pan Kaźmierczak – podkreśla prezes Żarnecki, nie ukrywając emocji i wzruszenia. Docenia fakt, że w tym przypadku pomoc nie sprowadza się jedynie do zapewnienia dachu nad głową.
Mamo, czy wojna już się skończyła?
Wśród uciekinierów korzystających z gościnności pana Remigiusza Kaźmierczaka dominują kobiety z dziećmi. – Dla tych kobiet, matek najważniejsze jest to, że ich dzieci mają gdzie spać, że są bezpieczne – podkreśla Barbara Oliwiecka, wolontariuszka Fundacji CHOPS i kaliska radna.
Taką pewność mają Siergiej i Maryna, rodzice siódemki dzieci, którym gościny udzielił Remigiusz Kaźmierczak w kamienicy przy pl. Wolności w Opatówku.
Dzieci są w wieku od sześciu miesięcy do 12 lat. Trójka to dzieci adoptowane przez Martynę i Siergieja. Najstarszy, 16-letni syn został z babcią w Żytomierzu.
Siergiej doskonale mówi po polsku. Przyznaje się do polskich korzeni, ma Kartę Polaka, ale znajomość polskiego to efekt wcześniejszych wizyt w naszym kraju. Opowiada o dramatycznych okolicznościach, jakie zmusiły jego rodzinę do ucieczki. O zburzonych domach, szkołach, przedszkolach i szpitalach. Pytany o to czy relacje z wojny publikowane przez media są rzetelne, wyjaśnia. – Rzeczywistość jest bardziej dramatyczna. Tymczasem propaganda rosyjska przedstawia swoich żołnierzy jako wyzwolicieli Ukrainy od faszystów. Przekonałem się o tym kiedy kontaktowałem się telefonicznie z ciotką mieszkającą w Rosji. Kiedy zwróciłem jej uwagę na to że giną ludzie, odparła: „Jaka wojna, przecież my wam pomagamy. Tobie wypłukali mózg” – stwierdziła.
Rodzina nie posiada się z wdzięczności dla Polaków za ciepłe przyjęcie, dach nad głową i opiekę. – Dziękujemy panu Remigiuszowi i Fundacji. Nie mamy słów aby wyrazić naszą wdzięczność – przyznaje Siergiej nie ukrywając wzruszenia.
W Żytomierzu rodzina zajmowała małe, dwupokojowe mieszkanie. Lokal w Opatówku jest znacznie większy, w pełni wyposażony. Co warte podkreślenia, Remigiusz Kaźmierczak zadeklarował, że rodzina Maryny i Siergieja będzie korzystała z pełnego wsparcia, choć koszty, jakie ponosi przedsiębiorca już są gigantyczne. W największym stopniu są to koszty ogrzewania gazowego.
– Decyzję o pomocy dla uciekinierów podjęła wspólnie cała rodzina, z potrzeby serca. Uznaliśmy, że w sytuacji tak ogromnego nieszczęścia, jakie spotkało Ukraińców nie możemy pozostać obojętni – wyjaśnia darczyńca.
W pomoc zaangażowała się cała rodzina Kaźmierczaków; córki np. organizują katering dostarczając uciekinierom ciepłe posiłki. Dodatkowo pan Remigiusz złożył ojcu rodziny z Żytomierza ofertę pracy w jednym ze swoich przedsiębiorstw.
Z pomocą spieszą również inni ale problemów nie ubywa
Roman Żarnecki przyznaje, że przykładów spontanicznej, bezinteresownej pomocy dla poszkodowanych jest wiele. – Oprócz osób prywatnych, które przyjmują uchodźców pod swój dach są również firmy. Między innymi firma Netland, która udostępnia dom i kamienicę dla kilkudziesięciu osób. Drugi przykład to oferta innej kaliskiej firmy, która oferuje kilkadziesiąt miejsc w budynku przy ulicy Majkowskiej. Konieczna będzie ich adaptacja i wyposażenie, dlatego zwracamy się z apelem do mieszkańców Kalisza i Powiatu Kaliskiego o łóżka, materace i wszystko co konieczne do życia – wylicza prezes CHOPS. Brak lokali to jedynie część problemów z jakimi musi mierzyć się Fundacja. Zdarzają się sytuacje nieprzewidziane.
– Kilka dni temu np. trafiła do nas kobieta, która krótko przed wybuchem wojny oddała swoją nerkę córce. Potrzebowała kosztownego leku bez którego nie może żyć. A w portfelu miała jedynie 150 złotych. Na szczęście leki udało się zdobyć i doraźnie problem załatwić ale ta kobieta będzie potrzebowała stałej opieki specjalistów.
Drugi przykład – kobieta w ciąży z trójką dzieci, od kilku dni nie wychodzi z mieszkania, nakryta kołdrą płacze. Nie ma z nią kontaktu. Zrozpaczeni właściciele mieszkania proszą – pomóżcie! – Z wieloma takimi, i innymi, problemami również musimy się mierzyć – wyjaśnia Roman Żarnecki.
Przestrzega przed spontanicznymi działaniami, które mogą przynieść więcej szkody niż pożytku choć z pewnością są motywowane szlachetnymi pobudkami. Na przykład sprowadzaniem uchodźców znad granicy na własną rękę. – W takich przypadkach doradzamy powściągliwość i kontakt z Fundacją – podpowiada.
Ocenia, że każdego dnia przez CHOPS przewija się około 250 osób z Ukrainy. W pracę Fundacji zaangażowanych jest kilkudziesięciu wolontariuszy płci obojga.
(pp)
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ostatnia rzecz o jaką można podejrzewać Remigiusza Kaźmierczaka, to dobra wola.
30 x1200 x 356 daje niezłą kwotę!!!!!!!!za darmo nikt nic nie daje !!!!!
Niestety większość tego artykułu to nieprawda... osoby nie są darmowo przyjete, Ci zas co nie płacą są wyrzucani... pijar ze zdjęciem w tle wstyd....
Blejk!!!