
Zacięty bój o kolejne punkty w Orlen Superlidze stoczyli piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz. W Puławach przegrywali z Azotami różnicą już siedmiu bramek, ale potem odrobili straty i wyszli na prowadzenie. W końcowych minutach meczu zwycięstwo zapewnili sobie jednak gospodarze
Przed tym meczem można było się spodziewać zaciętej rywalizacji, której stawką było umocnienia się w górnej części tabeli. Pierwsza faza meczu to początkowo „cios za cios”, a następnie pierwsza przewaga gości, którzy po trafieniach Dawida Fedeńczaka i Miłosza Bekisza prowadzili 6:4. Azoty jednak w kilka minut opanowały sytuację na boisku i od 10 minuty spotkania rozpoczęły budowanie swojej przewagi bramkowej. Do akcji przystąpiły dwie główne armaty puławian – Łukasz Gogola i Marek Marciniak – i po kwadransie gry było 12:8 dla gospodarzy. Kaliszanie starali się odrabiać straty, ale zbyt często zawodziła ich skuteczność, toteż po pierwszej połowie przegrywali pięcioma bramkami, bowiem Azoty prowadziły 19:14.
Taki wyniki nie zapowiadał niczego dobrego dla kaliskiej drużyny po przerwie. I tak też było, gdyż w 34. minucie Marek Marciniak dał miejscowym siedmiobramkową przewagę (23:16). Taka różnica utrzymywała się przez kolejne minuty, a tym razem zapewniły ją trzy gole z rzędu niesamowicie skutecznego tego dnia Łukasza Gogoli. Nieco uspokojeni takim obrazem gry zawodnicy i kibice Azotów pozwolili sobie jednak na kilkominutowy przestój w swoich poczynaniach, co dało nadzieję na powrót do gry zespołowi z Kalisza. Seria 4:0 Energi MKS (dwie bramki z karnych Bartosza Kowalczyka oraz kolejne trafienia Fedeńczaka i Bekisza) zmniejszyły przewagę gospodarzy do trzech bramek (26:23). Jeszcze jedną serię 4:0 kaliszanie „zaliczyli: między 43. a 52. minutą (dwa gole Joela Ribeiro, po jednym Fedeńczaka oraz Władysława Dontsova) i zbliżyli się do rywali na jedną bramkę (28:27) również dzięki świetnej postawie w bramce Jana Hrdlicki.
Niezwykle emocjonujące były ostatnie minuty meczu w puławskiej hali. Gospodarzom grunt pod nogami zaczął się palić, gdy po rzucie Ribeiro to przyjezdni wyszli na prowadzenie 30:29. Trzy końcowe minuty tej rywalizacji należały jednak do zespołu z Puław. Zapewne nie stałoby się tak, gdyby nie zimna krew Łukasza Gogoli, który w tym czasie „dorzucił” do swojego dorobku jeszcze cztery bramki, dając swojej drużynie trzy punkty. Puławianie przeskoczyli dzięki temu w tabeli Energę MKS. Kaliski zespół w następnej serii spotkań Orlen Superligi zmierzy się z dobrze spisującym się w tym sezonie Zagłębiem Lubin. Mecz w Arenie Kalisz odbędzie się 14 października (g. 20.30).
(dd)
Azoty-Puławy – Energa MKS Kalisz 35:33 (19:14)
Azoty-Puławy: Tsintsadze, Borucki – Gogola 12, Marciniak 8, Dikhaminjia 5, Jaworski 2, Janikowski 2, Antolak 2, Sesic 1, Górski 1, Zarzycki 1, Jarosiewicz 1, Adamski.
Karne: 5/5. Kary: 2 min.
Energa MKS Kalisz: Hrdlicka, Szczecina – Bakisz 6, Fedeńczak 6, Ribeiro 5, Kowalczyk 5, Kucharzyk 3, Starcevic 3, Moryń 2, Dantsov 1, Molski 1, Wróbel 1, Kus, Kucharzyk.
Karne: 4/4. Kary: 8 min.
Widzów: 1050
Fot. Orlen Superliga
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie