
Dwa punkty w wyjazdowym meczu z Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski zdobyli szczypiorniści Energi MKS Kalisz. Kolejny derbowy pojedynek obu zespołów był jak zwykle bardzo emocjonujący i zgromadził na trybunach komplet widzów
W dotychczasowej historii kalisko-ostrowskich meczów derbowych na poziomie Orlen Superligi zwycięstwa odnosili gospodarze. To dawało nieco więcej szans na końcowy sukces w derbach numer sześć zespołowi z Ostrowa Wielkopolskiego, który w poprzedniej kolejce dobrze zaprezentował się w rywalizacji z mistrzami Polski z Płocka. 3mk Arena Ostrów Wypełniła się po brzegi, a jako pierwsi piłkę na środku boiska zagrali prezydenci obu miast – Beata Klimek i Krystian Kinastowski.
Pierwsze gole w tym meczu do efekt podyktowanych rzutów karnych wykorzystanych najpierw przez Bartosza Kowalczyka, a następnie Kamila Adamskiego. Jak się później okazało obaj byli najlepszymi strzelcami w swoich drużynach. W pierwszej połowie sytuacja na tablicy wyników zmieniała się bardzo często, a żadnej z drużyny nie udało się osiągnąć większej przewagi niż dwubramkowej. W pierwszej fazie meczu prowadzili ostrowianie 3:1. Ale po kwadransie górą byli kaliszanie (13:11), którzy często wykorzystywali swoich skrzydłowych, a kilka razy doskonale w bramce spisał się Krzysztof Szczecina. Przewagę przynajmniej jednej bramki goście utrzymali do końca pierwszej połowy, którą mogli zakończyć z przewagę nawet trzech oczek (prowadzili 16:13), ale tuż przed przerwą stracili piłkę w strefie obronnej rywali, a ponieważ grali wówczas bez bramkarz Daniel Reznicky trafił do pustej bramki i po 30 minutach było 16:14 dla Energi MKS.
Po przerwie kibice nadal oglądali wyrównaną walkę na parkiecie, ale w 44. minucie po trafieniu Dimy Smolikowa gospodarze prowadzili 24:22 i wydawało się, że może to być przełomowy moment w tym meczu, tym bardziej, że w trzy minuty później po trzeciej dwuminutowej karze przyjezdni musieli grać bez Mateusza Kusa. Podopieczni trenera Rafała Kuptela pokazali jednak charakter i nie tylko odrobili straty, ale to oni wyszli na prowadzenie. Na dwie minuty przed końcem meczu mieli zapas dwóch goli (32:30), również dzięki świetnej postawie w bramce Jana Hrdlicki. Nie zdołali jednak utrzymać tej przewagi do końcowej syreny, bowiem ambitni ostrowianie po rzutach Ksawerego Gajka i Kamila Adamskiego doprowadzili do wyrównania. Energa MKS miała jeszcze 13 sekund na zdobycie zwycięskiej bramki, ale błąd w ataku popełnił Filip Michałowicz.
Zespołowi z Kalisza udało się jednak wywalczyć bonusowy punkt w rzutach karnych, które kaliszanie wygrali 8:7. W następnej serii spotkań drużyna znad Prosny zmierzy się w Arenie Kalisz z Górnikiem Zabrze (03.10. g. 20.00).
(dd)
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski – Energa MKS Kalisz 32:32 (14:16) k. 7:8
Rebud KPR Ostrovia: Krekora, Zimny - Adamski 10, Reznicky 5, Gajek 5, Smolikow 4, Urbaniak 4, Klopsteg 2, Marciniak 2, Tomczak, Misiejuk, Łyżwa, Wojciechowski, Szpera.
Kary: 8 min. Karne: 6/6
Energa MKS: Hrdlicka, Szczecina - Kowalczyk 11, Michałowicz 4, Moryń 4, Wróbel 3, Fedeńczak 2, Ribeiro 2, Bekisz 2, Kus 1, Starcevic 1, Kucharzyk 1, Doncow.
Kary: 16 min. Czerwona kartka: Mateusz Kus (gradacja kar). Karne: 9/9
Widzów: 2746
Fot. Orlen Superliga
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie