Reklama

Gdzie się podziały tamte prywatki, a gdzie wytworne mieszkania w kamienicach

06/12/2020 06:00

Gdzie się podziały tamte prywatki, a gdzie wytworne mieszkania w kamienicach w których owe prywatki urządzano? Wojciech Gąsowski znał odpowiedź na pierwsze pytanie, lecz co z drugim? Tutaj przychodzą z pomocą wspomnienia rodzin, których pokolenia zamieszkiwały w pysznych kamienicach. Familie Truszkowskich, Blanckensteinów, Parczewskich, czy Fibigerów tworzyły mieszczańską sferę Kalisza. Dziś wspominkowo – przechodząc w amfiladzie z jednego pokoju do drugiego, impresje z wnętrz z pięknymi piecami kaflowymi, niziutkimi drzwiami dla służby, mozaikowymi parkietami i garniturami wytwornych mebli 

Obywatele miast czyli biedniejsza wersja burżuazji
 Mieszczaństwo formowało się z ludzi urodzonych w mieście, ale także z chłopów, szlachty, arystokracji osiedlającej się w miastach. Podstawą egzystencji mieszczaństwa były w zasadzie zawody miejskie: w średniowieczu rzemiosło, w czasach nowożytnych przemysł, ponadto handel, operacje kredytowe, bankierstwo, usługi (m.in. transportowe, hotelarskie, gastronomiczne), działalność na polu oświaty, nauki, kultury, wolne zawody (lekarze, prawnicy); jednak w wielu miastach w słabiej rozwiniętej gospodarce (np. w małych miastach polskich i litewskich do XVIII, a nawet do XX w.) duża część mieszczaństwa utrzymywała się z zajęć rolno-hodowlanych; ponadto bogate mieszczaństwo chętnie inwestowało kapitały w posiadłości ziemskie, przenosząc część swej aktywności gospodarczej w sferę rolnictwa.
Mieszczaństwo tworzyło swoistą kulturę, obyczajowość, a także system wartości i norm etycznych, które są uważane za ważną cechę wyróżniającą je od innych grup społecznych; niekiedy jednak mieszczaństwo zadowalało się przejmowaniem wzorów kulturowych innych warstw społecznych, najchętniej szlachty i arystokracji. 
Najwytworniejsze formacje mieszczańskie stworzyły burżuazję. Ta zamieszkiwała już nie tylko w kamienicach ale przede wszystkim w pałacach czynszowych, zajmując pierwsze piętro – nobilitujące rodzinę. Piano nobile było „naj” z kilku względów. Największe, najwyższe, najlepiej wyposażone. Punktem centralnym takiego mieszkania był oficjalny salon, połączony rozsuwanymi drzwiami z pokojem przyległym. 

Stoliczku nakryj się, czyli służba nie drużba
  Salon mieszczański w siedzibach rodzin o wysokim statusie społecznym stanowił połączenie sali balowej i reprezentacyjnego salonu pałacowego. O dużej wytworności salonu decyduje półkolisty wykusz. Taki kształt miało mieszkanie dziedziców fortepianmistrzowskiej fortuny. Kamienica Fibigerów przy alei Wolności 21, o której pisałem przed ponad rokiem, nazywając ją „limuzyną wśród zabudowy Kalisza”, doskonale oddaje standardy mieszczańskiego lokum. Wspomniany wykusz z największego pokoju – oprócz funkcji doświetlającej mieszkanie, stanowił doskonały punkt widokowy a także mógł stanowić arcywygodny zakątek dla pasjonatów książki na wygodniej leżance. W takich wykuszach najczęściej także urządzano małe oranżerie. Dzięki wykuszom, fasady kamienic otrzymywały bardziej zróżnicowaną formę, kojarzącą się z pałacami, gdzie ponad wykuszami najczęściej wyrastały spiczaste wieżyczki. Nie inaczej jest przy alei Wolności, gdzie wykusz nakryty jest trójkątnym frontonem z łamanym dachem. Kamienica Fibigerów z roku 1902, była uposażona w centralne ogrzewanie, co było ewenementem w skali miasta. O tyle mniej pracy dla służby, że nie musiała ona wspinać się po schodach z drewnem do rozpalania pieców. 

  Garnitury meblowe, to jest zespół poszczególnych mebli w tym samym stylu to dzisiaj białe kruki w kręgach kolekcjonerów antyków. Zgodnie z obowiązującą modą meble były rozstawione pod ścianami. Środek pozostawał pusty, by goście mieli jak najwięcej wolnej przestrzeni. Taki wyraz kompletności wystroju miały wnętrza należące do innej szacownej rodziny kaliskiej – Truszkowskich. Okazałe lustro między oknami (tzw. tremo) oraz serwantka z dekoracyjną porcelaną uzupełniały wyposażenia eleganckiego salonu mieszkania przy ulicy Zamkowej. Były tam też imponujące palmy, zraszane przez gospodynie domu a także wytworne srebra rodowe. W tych srebrnych precjozach, z których część, dziś już wyszła z powszechnego użycia, jak np. zestaw widelczyków do sardynek na wachlarzu, czy szklanki do kompotu, widać wielki kunszt złotników. Zestawy sreber były najczęściej sygnowane przez swoich twórców (zakład złotniczy) a także oznaczane inicjałami właścicieli którzy złożyli na nie zamówienie lub je zakupili i postanowili się na nich „podpisać”. 

  No i obrazy. Dużo obrazów, pejzaży, martwych natur czy przedstawień sylwetek ludzkich, przykrywających większą część ścian. To jeden z symboli tamtych wnętrz – galerie obrazów, bardzo często z rodzinnymi portretami.
W mieszkaniu rodziny Blanckensteinów przy ulicy Niecałej w Kaliszu, klimat mieszczański, a właściwie to burżuazyjny podkreślało połączenie salonu z ogrodem i wspaniale uposażone łazienki. Salon był właściwie przedłużeniem ogrodu, Pomalowany w kolorze oliwkowej zieleni dawał przytulną przestrzeń. Na sufitach oraz w przestrzeniach lamperii, zachowały się po dziś dzień kunsztowne secesyjne sztukaterie. Kominek w największym pokoju, z motywami roślinnymi, również w kolorze zielonym, dał przyjemne ciepło i zapraszał domowników na bujane fotele ustawione obok niego. Mieszkanie na wysokim parterze należące do właścicieli, otoczone było z dwóch stron ogrodami, których toń zatrzymywała promienie słoneczne. Mieszkanie jest co nieco ciemne, ale za to bardzo przytulne. Zachowały się także odbojniki bramne – tak charakterystyczne dla architektury kamienicznej. 

  Jedne z niewielu wnętrz urbanesów – mieszczan, które zostało dobrze udokumentowane na zdjęciach, należało do rodziny Parczewskich. Dom przy Babinej, należący do Alfonsa Parczewskiego, mimo przeciętnego wyglądu z ulicy, krył bardzo bogate wnętrza, z których mieszkanie właścicielstwa, wyróżniało się przepychem. Na zdjęciach gabinetu Alfonsa Parczewskiego, widzimy ciężkie zasłony w roślinne desenie, podobne do tapet – także z motywami ze świata flory. Ciemne wnętrze oświetlają lampy naftowe, będące małymi dziełami sztuki. Na podłogach jodełki jak również bardziej skomplikowane wzory z dębu i sosny. I pan domu – zawsze – w garniturze. To także cecha niegdysiejszych obywateli miast.

Coś się kończy, coś zaczyna
  Komuniści, likwidując własność prywatną, uniemożliwili rozwój ekonomiczny mieszczaństwa. Mieszczaństwo w komunistycznym dyskursie stało się głównym wrogiem nowego, robotniczo-chłopskiego społeczeństwa i nie miało już ani sił, ani zasobów, aby odgrywać jakąkolwiek rolę w procesie socjalizacji nowych mieszkańców miast.
  We współczesnych miastach główna linia konfliktu nie przebiega już między mieszczaństwem a proletariatem. Nowa klasa – mieszczuchów – ma niewiele wspólnego z dawną burżuazją. Kim są? Kim będą? Przełom XX i XXI w. coraz częściej opisywany jest jako „miejskie odrodzenie”. Jednak to już nie tradycyjne mieszczaństwo nadaje ton tym zmianom. Specyfika ponowoczesnych, zglobalizowanych społeczeństw sprawia, że trudno wskazać jakąś konkretną grupę, która mogłaby we współczesnych miastach osiągać dominującą pozycję. Owszem, pojawiało się sporo nowych kategorii, którym przypisywano decydujące znaczenie dla odrodzenia miejskiego, jednak ich żywotność była raczej sezonowa i w niewielkim stopniu reprezentowały one faktycznych aktorów miejskiego odrodzenia.

Mateusz Halak

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do