
Lokal „Pięterko” przy ul. Zamkowej znany jest chyba wszystkim kaliszanom. Ci starsi, mijając go, uśmiechają się sentymentalnie, młodsi zaś patrzą na niego, jak na relikt minionej epoki. Aż trudno uwierzyć, że 65 lat temu to właśnie tutaj swoją wielką karierę muzyczną rozpoczął Jan Ptaszyn Wróblewski, dziś najsłynniejszy polski saksofonista jazzowy.
Trudno zliczyć, ile koncertów w Kaliszu dał już Jan Ptaszyn Wróblewski. W tych rachunkach gubi się zresztą i sam Mistrz. Nic dziwnego, bo Kalisz to przecież jego rodzinne miasto, miasto które ukochał i do którego zawsze chętnie powraca, zwłaszcza na Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych. Jednak ostatni jego koncert w grodzie nad Prosną miał wymiar szczególny – muzyk świętował bowiem wraz z kaliszanami swoje 80. urodziny. Zanim jednak odbyła się uroczysta gala w teatrze, Ptaszyn spotkał się z dziennikarzami na konferencji prasowej w ratuszu. Władze miasta powitały jubilata gorąco – nie obyło się bez kwiatów i oprawy muzycznej. Podczas spotkania Mistrz opowiedział m.in. o Kaliszu lat swojej młodości i o początkach swojej kariery muzycznej. Trudno uwierzyć, że tę rozpoczął 65 lat temu w lokalu o nawie „Pięterko”, który zresztą do dziś funkcjonuje przy ul. Zamkowej, choć z pewnością lata świetności ma już za sobą. – Będąc jeszcze uczniem Gimnazjum im. Adama Asnyka, w roku maturalnym, zacząłem grać w lokalu „Pięterko”. W związku z powyższym wkrótce potem nasz pan dyrektor, niezapomniany pan Fiala, wezwał mnie do siebie i powiedział, że to jest niemożliwe, żeby maturzysta grał w knajpie i żebym raz na wieki o tym zapomniał. A kiedy szczęka mi opadła, dodał znienacka, że przecież możemy robić szkolne zabawy. I od tych szkolnych zabaw tak naprawdę wszystko się zaczęło – wspominał jubilat. Jak stwierdził, to właśnie muzyka jest jego receptą na długowieczność.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie