Reklama

Jak na przekór naszej cywilizacji urodzić i wychować zdrowe dziecko

31/01/2019 00:00

To, w czym oszukują nas babskie szmatławce, utrzymywane przez reklamy koncernów farmaceutycznych, wychodzi na jaw dopiero w gabinetach medycyny holistycznej

Rozmowa z Krzysztofem Pawlakiem, kaliskim energoterapeutą z 25-letnim doświadczeniem

– Panie Krzysztofie,  jakie są dzisiejsze matki, widziane przez pryzmat pańskiego gabinetu?
– Dla mnie to jest załamka – zabrzmiał dobitny, zdecydowany i pełen energii głos pana Krzysztofa. – Powtarzam: to jest ZA-ŁAM-KA. „Masz 10 zł na śniadanie. Kup sobie coś w  McDonaldzie albo w szkolnym sklepiku, jakiegoś tosta czy bułeczkę z kateringu”. Do tego dziecko oczywiście kupi chipsy, coca-colę albo inne świństwo. 
Jak ma funkcjonować ten młody organizm nafaszerowany byle czym? Poza tym tak uzależnione dziecko zmienia sobie poczucie smaku i za chwilę staje się  łatwym łupem dla  narkotyków albo papierosów. Spójrzmy na ubiór. Kiedyś przed szkołą zaobserwowałem taką scenę: Na dworze jest około 4 stopni. Przy takiej temperaturze to ja już zakładam kurtkę. Tymczasem widzę jak matka przywozi dziecko do szkoły. Z auta wyskakuje dziewczynka ubrana tak, że nerki i brzuch ma na wierzchu! Matka była w wieku trochę poniżej 40, więc powinna być już mądrą kobietą.
Zerknijmy pod tym kątem na młodzież. Zimą rzadko kto chodzi w czapce. Jak ten organizm ma się normalnie rozwijać? Jak ma taka dziewczynka  w przyszłości rodzić zdrowe dzieci?
Albo czy pan wie, że niektóre 12-latki biorą już hormony? Przez pryzmat swojego gabinetu wiem, że każdy zażywany hormon kończy się nowotworem. To jest tylko kwestia czasu!
 Organizm, który nie skończył się jeszcze budować, jest już okradany, gorzej – w ten sposób jest gwałcony. Przecież tego nie było dawniej. Dawniej nie było hormonów, chemii, nawozów i całej tej pseudocywilizacji, a dzieci rodziły się zdrowsze. Obecna cywilizacja jest znacznie bardziej niebezpieczna.

– Tak, ma pan rację. W Polsce doszło już do tego, że co trzecie dziecko rodzi się z alergią. Czyli jeszcze nic nie zdążyło zjeść, a już jest chore. Zatem przyczyna  leży w matce, to matka przekazuje swoje toksyny dziecku. Skoro tak, to jak  powinni przygotować się przyszli rodzice?
– Tu musiałaby się gruntownie zmienić świadomość w społeczeństwie. Trzeba by chyba zrobić coś takiego jak przeszczep mózgu, żeby wykasowały się złe wzorce i przyswoiły dobre. Czasami, gdy przychodzą do mnie rodzice ze zbyt błahymi problemami, pytam:
„Po co Pan Bóg dał 9 miesięcy ciąży? Na co pani wykorzystała ten czas? Co pani  przeczytała na temat rodzenia i chowania dzieci?”. Rzadko która matka cokolwiek czytała na ten temat.
Zacznijmy od oczyszczania organizmu. To powinien być wielki i gruntowny proces. Szczególnie u kobiety. Takie sprawy jak kawa, papierosy, mikrofalówka, sterydy, hormony, środki antykoncepcyjne, napoje z tymi wszystkimi sztucznościami, chipsy, kurczaki z masowej hodowli – to wszystko powinno być odstawione.Trzeba sprowadzić swój organizm do stanu pierwotnego.
W czasie ciąży jeden papieros wypalony przez matkę działa tak samo na dziecko, jakbyśmy na jedną minutę wstrzymali mu oddech. Zresztą takie samo podduszanie zachodzi, gdy pali mąż.

– Ile czasu potrzeba na gruntowne oczyszczenie organizmu? Dwa lata wystarczą?
– To pytanie jest niesamowicie ważne, ale nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi.  Najważniejsze jest oczyszczenie przyszłej matki.  Im więcej popełniono błędów wcześniej, tym dłużej trzeba oczyszczać organizm i doprowadzić go do prawidłowej wydolności i wydajności.  Wszystko zależy od tego, w jakim stanie jest ta kobieta, jak ją matka hodowała. Tak, używam tego słowa: „hodowała”. Może jest to brutalne słowo, ale ono oddaje sens.
Bezwzględnie trzeba zacząć ten proces przed zajściem w ciążę. Gdy np. matka rzuci palenie podczas ciąży, to taki organizm znajdzie się w podwójnym szoku. Pierwszy szok dla organizmu to sama ciąża, a drugi to rzucenie palenia, co przecież powoduje wyrzucanie zmagazynowanych wcześniej toksyn do krwiobiegu. Kobieta powinna nauczyć się ubierać odpowiednio do pogody, bo podczas ciąży nigdy nie mogą jej zmarznąć stopy, nerki, głowa ani podbrzusze. Podobnie gdy ciąża przypada na czas upałów, kobieta powinna nakryciem chronić głowę przed przegrzaniem, bo to samo dzieje się z głową jej dziecka.

– Czym grozi namarznięcie kobiety w ciąży?
– Od razu pojawia się blokada przepływów energetycznych, które zachodnia medycyna akademicka chce czy nie chce, w końcu uzna. Taka blokada natychmiast zmienia fizjologię  dziecka.

– Jakie inne rady dałby Pan przyszłej matce?
 – Kolejne nieporozumienie to comiesięczne wizyty ciężarnej u ginekologa. Nie potrzeba. Przez pierwsze 3 miesiące płód musi się dobrze zadomowić i wzmocnić. Po tym okresie dopiero można przeprowadzać takie badania, ale jeżeli nie ma problemów, to można iść do ginekologa dopiero na samym końcu ciąży. Po co co miesiąc podrażniać to miejsce? Ewentualnym problemom z rozwarciem czy wypadaniem macicy można zaradzić  energetycznie.
 
– Czy moglibyśmy porozmawiać o porodzie?
– Nie, bo jeszcze nie omówiliśmy przygotowania  mężczyzny. Plemnik powstaje w ciągu 72 dni. Ale przecież organizm trzeba oczyścić wcześniej. Trzeba tu zwrócić uwagę na dobrą kondycją fizyczną i dobre odżywianie.
 
– A psychika?
– To jest tak oczywiste, że nawet o tym nie wspomniałem, ale skoro Pan to poruszył, to nie tylko podczas przygotowania, ale także w czasie ciąży rodzice powinni oglądać i czytać tylko pozytywne rzeczy. Mogą to być książki z kawałami, filmy komediowe czy geograficzne. Mało tego, trzeba by popracować nad pozytywnym myśleniem. Polecałbym np. książki Josepha Murphy`ego. Każda negatywna myśl to zastrzyk szarej energii. To tak, jakby jakieś błoto wpadło do organizmu. Amerykanie nauczyli się już fotografować stany, w których te negatywne myśli działają na organizm.
Nie można też zapomnieć o stanie duchowym. Zatem cały proces przygotowania do ciąży musi się odbywać na poziomie fizycznym, fizjologicznym, psychicznym i duchowym. Ten ostatni jest najważniejszy. Gdyż duch to najwyższy i najszlachetniejszy  rodzaj energii. Kiedy duch uchodzi, umieramy. Już samo to pokazuje, jak bardzo istotna jest to sprawa. Gdyby ludzie pracowali nad swoim stanem duchowym, nie mieliby problemów z porodem. Zdrowe dzieciaki wyskakiwałyby jak pestki z czereśni.
 
–  Wiele młodych małżeństw nie może mieć dzieci, pomimo że fizycznie i biologicznie wszystko jest w porządku?
– Ponieważ pomogłem bardzo wielu  pacjentom, którzy wcześniej leczyli się w najróżniejszych gabinetach całymi latami i nie mogli doprowadzić do ciąży, wiem, jaka to jest gehenna. Najgorszą sytuację mają kobiety z zamożnych rodzin, z rozbudzoną miłością macierzyńską, które stać na tzw. nowoczesną medycynę. Tego się nie da opowiedzieć, co przeżywa taka kobieta. Ona ma swój Oświęcim. Ciągle robią na niej jakieś badania i doświadczenia. Szpikują hormonami, sterydami albo miesiącami każą leżeć, bez możliwości wyjścia nawet do toalety. Tak często odbywa się przygotowanie do procesu zapłodnienia in vitro. Co może się urodzić z takiego długiego procesu zaburzenia natury?

– Zatem co mają zrobić małżeństwa, które nie mogą począć dziecka?
– Same sobie nie poradzą. Muszą skorzystać z pomocy kogoś takiego jak ja.

– A Pana działanie jak bardzo jest skuteczne w takich przypadkach?
– Chodziło do  mnie mnóstwo pacjentów, z których  było tylko kilka przypadków, gdzie nie urodziło się dziecko. To nie jest tylko sprawa procesu fizjologicznego. Chodzi również o zmianę świadomości i inne myślenie.

– Gdzie leży ten błąd myślowy?
– W tradycji. W wychowaniu. U niektórych blokada powstała na skutek wcześniejszych traumatycznych przeżyć. Skoro fizjologicznie wszystko jest w porządku, to błąd jest w głowie. Bardzo ważna jest również polaryzacja. Niektóre panie prowadzą taki tryb życia, że zaburzają swoją kobiecość. Same kreują się na mężczyznę.

– Poród?
– Niech pan przypomni sobie nasze babki czy prababki. Do ostatnich chwil pracowały w polu. Często właśnie tam rodziły dzieci. Taka jest natura. Pomyślmy zatem, żeby dać tej naturze spokój. Pozwólmy jej działać. Im więcej kombinacji, tym więcej problemów.

– Czy polecałby Pan rodzić w domu?
– Tak. Coraz więcej ludzi ucieka do naturalnego trybu życia. Ale do tego trzeba się psychicznie i duchowo nastawić i przygotować.

– Ale Pana dziecko nie urodziło się w domu, tylko w szpitalu...
– Bardzo istotna uwaga. Do takiej decyzji trzeba dwojga. Ja odbierałem już porody i dla mnie jest to normalne. Jednak w razie  powikłania nie dałbym sobie rady. Moja żona ma specyficzny organizm i w jej przypadku mógłbym w domu nie dać sobie rady.
W młodości była długo i bezskutecznie leczona przez medycynę akademicką tak, że ledwie uszła z życiem, a co dopiero mówić o rodzeniu. Kiedy doporowadziłem jej orgamizm do porządku mogła zajść w ciążę. Spodziewaliśmy się jednak trudnego porodu. I tak było. Obecna przy porodzie lekarka po prostu uciekła. Całe szczęście, że akurat na dyżur przyszły mądre i doświadczone położne, bo poród był na tyle cieżki, że  żona skończyła rodzić na stojąco.

– Pierwsze chwile po porodzie?
 – Dokładnie odessać dziecko. Trzeba bardzo dokładnie oczyścić oczy, uszy, nos i buzię z wody płodowej, żeby dziecko przy pierwszym oddechu nie zaciągnęło tego do środka. Nie ma potrzeby się tu spieszyć, bo przecież pępowina jest jeszcze nieodcięta. Potem odcinamy pępowinę i zaraz kładziemy dziecko na serce matki. To jest również bardzo ważny moment budzenia u matki wyższego poziomu macierzyństwa i czynność łagodząca u dziecka szok rozstania. Dziecko powinno poleżeć tam, aż matka poczuje pełnię radości, aż „wybuchnie” ta energia miłości matczynej, która otoczy to dziecko. To działa  podobnie jak urodzi się np. źrebak czy cielak, gdzie zaraz po porodzie trzeba mu pozwolić, a czasami pomóc napić się tego pierwszego matczynego mleka, czyli siary. Te pierwsze łyki siary zabezpieczają go przed wszelkimi chorobami aż na pół roku. Podobnie działa  pierwsza energia miłości,  kiedy dziecko leży na piersi matki. Ponadto moment ten niejako wprasowuje poczucie miłości w to nowo narodzone dziecko. Dawniej to było normalne. Teraz tego nie zawsze przestrzegają, a skutki tego oglądamy codziennie w naszym otoczeniu. Dziwimy się potem, skąd tyle brutalności, a wszystko zaczyna się przy porodzie.

– Jakie są kolejne błędy?
To niech Pan napisze tłustym drukiem: Po porodzie przez 24 godziny nie można pozwolić, by matka stanęła na nogach! Powinna być odwieziona na łóżko. Ona ma  naruszony cały układ nerwowy, cały kręgosłup i miednicę. Jeżeli nie położy się matki, to jest to błąd w sztuce. Gorzej; to jest przestępstwo. Potem, jak kobieta ma kłopoty z chodzeniem, to winę zrzuca się na poród. Zamiast tego powinno się zauważyć, że przyczyna jest w źle nadzorowanym porodzie.

– Pierwsze chwile noworodka...
– Pierwsze chwile to obecnie jest tragedia. Po urodzeniu dziecko dostaje zastrzyk. Szczepienie, a czasami antybiotyk. Przecież młody człowiek po urodzeniu znalazł się nagle w innym świecie. Jego warunki bytowe zostały szokowo zaburzone. A tu dodatkowo witają go szczepieniem.  A gdy pojawią się jakieś zaburzenia czy gorączka, bo się zachłysnął wodami płodowymi, to od razu wstrzykują antybiotyk. O tragizmie szczepień nie będę się wypowiadał, bo sprawy te nie są panu obce, gdyż wydał pan książkę ujawniającą, na czym polega to zło. Proszę zobaczyć, jaki to sens zabronić noworodkowi jeść normalne zdrowe jedzenie, które spożywa każdy człowiek, a zgodzić się wstrzyknąć mu prosto do krwi sztuczny antybiotyk albo obce genetycznie drobnoustroje zakonserwowane truciznami.

– A co z wadami w układzie kostnym noworodka?
– Kości głowy np. zaraz po porodzie są tak mięciutkie jak chrząstka. One się zamykają na moment porodu, potem otwierają i sztywnieją. Czasami w razie problemów wystarczy popatrzeć na te kości i delikatnie je ułożyć.

– A bioderka?
– Bioderka w czasie porodu są nagminnie wyrywane. Nagminnie. Najgorsze, że matka tego nie jest w stanie rozpoznać. Widzi to dopiero, jak dziecko zaczyna chodzić i kuśtyka albo się przewraca. Ten problem jest tak istotny, że wszystkie moje pacjentki mają niemal wbite do głowy, że najpóźniej za 3 tygodnie po porodzie powinny pokazać mi swoje dziecko. Wtedy bardzo często muszę wstawiać bioderka.
Jeszcze jedna ważna sprawa: gdy urodzi się chłopiec, trzeba ściągać mu napletek. Każdemu chłopcu. Nie można tego zostawić, bo później dorosłego mężczyznę czeka operacja albo będzie  go prześladowała myśl, że coś  jest z nim nie tak. Grozi to lękiem przed zawarciem małżeństwa. Żydzi do dzisiaj zachowali zwyczaj usuwania napletka w ósmym dniu po urodzeniu.
Przy okazji warto wspomnieć o codziennej gimnastyce, którą matki powinny robić swoim dzieciom od pierwszej kąpieli.

– Jak należy karmić noworodki?
– Karmić naturalnie powinno się jak najdłużej. Te wszystkie opowieści, że bebika, humany, nany są zbliżone do mleka ludzkiego, to są bajki z tysiąca i jednej nocy. To jest podobnie jak z witaminą C uzyskaną sztucznie w laboratorium a wyciągniętą w naturalny sposób np. z dzikiej róży. Różnica jest ogromna. Jeżeli chodzi o karmienie to można by mnie nazwać totalnym wywrotowcem. Mój syn, gdy miał 3 tygodnie, dostał  do jedzenia tatar i wszystko było w porządku. Komu o tym mówię, nikt mi nie wierzy, ale dziecko ma taki sam układ pokarmowy jak dorosły człowiek. Jeżeli ktoś chce karmić mlekiem, to jak najkrócej i najlepiej kozim, nie krowim.
Nie zgodzę się też z nową teorią, żeby nie poić dzieci. To jest herezja. Muszą dostawać jakieś herbatki albo soczki.

Rozmawiał:
Arkadiusz Woźniak
Z  Krzysztofem Pawlakiem można się skontaktować pod nrem tel.:
 (062) 761-1999.

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do