Reklama

Jak Niemcy mordowali mieszkańców Marchwacza

03/02/2016 14:03

W sobotę 30 stycznia miały miejsce w Marchwaczu uroczystości upamiętniające 71. rocznicę pomordowania mieszkańców tej miejscowości pod koniec II wojny światowej

Warto przybliżyć niektóre fakty związane z jedną z największych tragedii, do jakich doszło w okolicach Kalisza. Wydarzenia w Marchwaczu rozpoczęły się już nocą z 21 na 22 stycznia 1945 r., kiedy wojska hitlerowskie opuściły wieś, uprzednio podpalając zabudowania gorzelni, lodowni i stodoły. W tym czasie miejscowa ludność podjęła akcję gaszenia pożaru. Do palącej się wsi weszły przednie oddziały wojsk radzieckich. W trakcie walk z rąk Rosjan zginął jeden z mieszkańców Marchwacza – Stefan Szczeblewski. Niebawem oddziały radzieckie zostały wyparte przez niemiecką jednostkę pancerną, która ukrywała się w pobliskim lesie. Dowódca oddziału zarządził przeszukanie obejść Polaków w poszukiwaniu żołnierzy radzieckich. Czterech z nich ujęto i rozstrzelano na miejscu. Wkrótce potem nakazano wszystkim mężczyznom – Polakom – wyjście z domów. Zgromadzono ich na podwórzu majątku. Pod wieczór rozpoczęto wyprowadzanie ich na pobliskie pola i tam grupami rozstrzeliwano z broni maszynowej. Jeden z wyprowadzonych – Aleksander Witaszczyk – widząc, co zamierzają Niemcy, zaryzykował ucieczkę. Mimo że Niemcy do niego strzelali, udało mu się uciec. Po wojnie pozostał w tej miejscowości i jeszcze długie lata, do początku XXI wieku, dawał świadectwo tamtych wydarzeń. Wśród rozstrzelanych 56 mężczyzn było ośmiu nieletnich chłopców. Ciała pomordowanych wrzucono następnie pod stogi słomy, które podpalono dla zatarcia śladów. W trakcie egzekucji Niemcy dokładnie przeszukiwali domostwa, ale niektórym młodym chłopcom udało się skutecznie ukryć. Jan Pawelec schował się w piecu do wypieku chleba w miejscu zamknięcia zgromadzonych mężczyzn, a Marian Maciaszczyk został przez mamę przebrany za dziewczynkę (źródło: ks. Eugeniusz Pawlicki, „Rajsko – dziesięć wieków wsi i parafii”, www.miejscapamieci.org). Dziś, w wieku już 87 lat, jest jednym z niewielu żyjących świadków tamtych dni. Pamięta je też dobrze 9-letnia wówczas Alicja Czarnecka. Oboje mieszkają obecnie w Kaliszu i są najważniejszymi gośćmi corocznych uroczystości.
Warto też dodać, że po wojnie ostatecznie zdecydowano, że szczątki zamordowanych pozostaną w miejscu kaźni. Pomnik w tym miejscu wzniesiono w 1962 r. – dla  upamiętnienia wszystkich mieszkańców wsi, zarówno zamordowanych przez niemieckich oprawców, jak i jednego zabitego przez Rosjan (według niektórych wersji zabito wówczas 63 osoby). Wraz z nimi w mogile spoczywają prochy 6 Polaków i 12 żołnierzy Armii Czerwonej o nieznanych nazwiskach, poległych w styczniu 1945 r. W latach 2008-2010 staraniem lokalnej społeczności, przy wsparciu Urzędu Gminy w Szczytnikach, udało się ze środków Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa odnowić sam pomnik oraz teren wokół niego.
W roku 2000 r. zrodziła się inicjatywa zorganizowania upamiętniającego tamte wydarzenia biegu – z Kalisza do Marchwacza. Pomysłodawcą był Piotr Maciejewski, którego rodzina mieszkała wcześniej w Marchwaczu i którą ta tragedia również dotknęła.
Trudu biegania na dystansie ok. 17 km w chłodny styczniowy poranek podjęła się grupa biegaczy z Kaliskiego Towarzystwa Sportowego „Supermaraton”. Co roku biegacze mierzą się z trasą biegnącą od kaliskiego teatru przez Park Miejski, Las Winiarski, a następnie wzdłuż Zbiornika w Szałem, przez miejscowość Opatówek i Józefów do Marchwacza. Od dwóch lat towarzyszą im rowerzyści z Klubu Turystyki Kolarskiej „Cyklista”, działającego przy kaliskim Oddziale PTTK. W tym roku do Marchwacza biegło aż 26 osób, a na rowerach jechało kolejnych 13.

Więcej w Życiu Kalisza

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    czytelniczka - niezalogowany 2025-05-14 10:17:30

    Ten komentarz jest ukryty - kliknij żeby przeczytać.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do