
Naszym atutem jest położenie geograficzne, słabością – brak dostępu do autostrady. W ostatnich latach zaobserwować można delikatny wzrost zainteresowania inwestowaniem w Kaliszu. Są jednak i firmy, które z naszego miasta odchodzą. Co zrobić, by przyciągnąć tu więcej inwestorów?
Najczęściej o rozwoju firmy w Kaliszu myślą... kaliscy przedsiębiorcy, także ulokowane w naszym mieście firmy z kapitałem zagranicznym. Zainteresowanie firm zewnętrznych jest, ale jeszcze nie na tyle satysfakcjonujące, by móc się nim chwalić. – Jeśli chodzi o firmy zewnętrzne, dostajemy różne pytania. Nie jest ich aż tak dużo, choć obserwujemy wzrost zapytań płynących do biura. W 2014 r. było ich około 17, a rok później już 38. Właściciele małych i średnich przedsiębiorstw szukają działek mających ok. 2 tys. m2, inni – pięć razy większych. Prowadzimy rozmowy, ale nie mamy pewności, czy zakończą się one zakupem ziemi. To procesy długotrwałe – powiedziała Monika Otrębska-Juszczak, kierownik Biura Obsługi Inwestora i Partnera Społecznego Urzędu Miejskiego w Kaliszu.
O ile lokalnym przedsiębiorcom nie przeszkadza brak połączenia z autostradami, o tyle inwestorzy z zewnątrz w tej kwestii kręcą nosami. Plusem dla przedsiębiorców jest z pewnością usytuowanie Kalisza między Wrocławiem, Poznaniem i Łodzią. – Zainteresowani inwestowaniem w Kaliszu podkreślają, że nasze miasto jest przyjazne do życia. Są tu kina, teatr, filharmonia oraz rekreacja na wysokim poziomie – dodaje M. Otrębska-Juszczak.
Brak wykwalifikowanej kadry
Minusem są bardzo wysokie ceny gruntów. Jest jednak jeszcze większa słabość – brak połączenia z autostradą. W Kaliszu brakuje także wykwalifikowanych wysoko pracowników z branży mechanicznej. Przede wszystkim operatorów obrabiarek. – Będziemy podejmować kroki, by wspierać przedsiębiorców także w tej kwestii. Ważna jest promocja kształcenia zawodowego, która już trwa. Szkoły są gotowe na przyjęcie uczniów – podkreśla kierownik BOIiPS.
Szkoły zawodowe zabiegają o nich i starają się rozszerzać ofertę. Pod koniec 2015 r. podpisano np. list intencyjny między firmą Pratt&Whitney a Zespołem Szkół Techniczno-Elektronicznych. Zadeklarowano chęć podjęcia współpracy w zakresie opieki nad klasami, których uczniowie kształcą się w specjalnościach technik mechanik i technik mechatronik. Takie działania procentują. Zainteresowanie specjalnościami jest większe, a wykwalifikowani uczniowie szybciej znajdują pracę w swoim zawodzie. – W tym roku szkolnym obserwowaliśmy duże zainteresowanie kierunkami technik mechanik i technik mechatronik. Udało się otworzyć całą klasę specjalności technik mechanik. W przyszłym roku planujemy otwarcie całych klas technik mechatronik i technik mechanik – powiedział Jacek Wardęga, wicedyrektor Zespołu Szkół Techniczno-Elektronicznych im. ks. Józefa Sieradzana.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
ktos skonczy zetke i nie moze awansowac bo musi miec wyzsze. Ja mam wyzsze i nad soba szklany sufit, czlowiek sie nie rozwija tylko gnije. A gdy nie masz szans na awans i podcinaja Ci skrzydla bo nie mozesz robic w zyciu to co Cie kreci to wpada sie w spirale beznadziejnosci
Winni tak niskich wynagrodzeń są Kaliscy przedsiębiorcy ,a raczej zdziercy o mniejszym wykształceniu od kandydatów do pracy !!! panie Arku.
Fachowców nie będzie póki płace nie będą na godnym poziomie.Mój syn skończył politechnikę /obróbka cieplna i spawalnictwo/.W Kaliszu proponowano mu "aż wielkie" 1240 zł netto.Teraz syn pracuje od roku w Monachium w zakładach BMW w swoim zawodzie i zarabia ponad 5 tyś euro na miesiąc.Jeśli chce się mieć fachowców,trzeba ludzi traktować jak ludzi,a nie tanią siłę roboczą za miskę ryżu.Nawet po szkole zawodowej młody człowiek ucieknie stąd jak zobaczy pierwszą pensje.