Reklama

JEDEN Z DZIESIĘCIU – kaliski finalista najpopularniejszego teleturnieju w Polsce

25/06/2022 06:00

Uwielbia krzyżówki i wszelkie łamigłówki a szczególnie teleturnieje. Wyjątkowo upodobał sobie „Jeden z dziesięciu” – bez wątpienia najpopularniejszy i najbardziej wymagający polski teleturniej. Występował w nim aż 5 razy. Czterokrotnie bez powodzenia ale za ostatnim, piątym razem wygrał odcinek z imponującą liczbą ponad 200 punktów i dotarł aż do wielkiego finału

Ale nie wspomina go dobrze. – Niestety, nie udało się. Nie był to mój najlepszy dzień dlatego chyba ostatni już raz wziąłem udział w „1 z 10” – zarzeka się pan Tomasz Łyskawka ale zaraz szybko dodaje, że sam nie wierzy w swoje deklaracje. – Za każdym razem tak mówię – śmieje się. 
Choć po raz pierwszy wziął udział w „1 z 10” już w 1996 roku, dwa lata po polskiej premierze teleturnieju, to pasja do wszelkich rozrywek umysłowych zrodziła się już zanim poszedł do szkoły podstawowej. – Mam starszego o pięć lat brata i odkąd sięgam pamięcią zawsze chciałem mu dorównać intelektualnie. I po części to mi się udawało. W niektórych dziedzinach byłem dla niego równorzędnym partnerem. W wieku pięciu, sześciu lat na przykład znałem stolice wszystkich krajów europejskich czy nazwiska polityków. W pierwszej klasie podstawówki czytałem gazetę. Interesowało mnie dosłownie wszystko, wszystkie dziedziny, bardzo dużo czytałem i nadal czytam. Z wrodzonej ciekawości świata ale również po to aby móc podyskutować z każdym na każdy temat. Uważam, że wiedza ogólna jest bardzo ważna, choć oczywiście szanuję tych, którzy mają ogromną wiedzę w swoich, wąskich dziedzinach. I ta rozległa wiedza skłoniła mnie do tego aby zainteresować się udziałem w różnego rodzaju turniejach i teleturniejach – wyjaśnia pan Tomasz, z zawodu energetyk, obecnie emeryt.
Pierwszym testem wiedzy był udział w konkursie organizowanym przez kaliskie radio „Centrum” wkrótce po jego powstaniu w 1992 roku. – Było się o co bić – fajne konkursy i fajne nagrody. Trzy wycieczki wygrałem, w tym wczasy zagraniczne. Na ósmą rocznicę radia, w 2000 roku, wygrałem ośmiodniową, dwuosobową wycieczkę do Paryża a na jedenastą – jedenastodniowe wczasy w Grecji też dla dwóch osób. Było też mnóstwo innych nagród, np. komplety mebli czy biżuteria a sprzętu RTV to już nie zliczę – śmieje się pan Tomek.
Przyznaje, że „lokalne” sukcesy zachęciły go do wypłynięcia na szersze wody. Postanowił sprawdzić się w „Jeden z dziesięciu”. – Odpowiadała mi przede wszystkim formuła teleturnieju, szerokie spectrum dziedzin – idealny teleturniej dla takich, jak ja, których interesuje wszystko – przyznaje. Był rok 1996 – dwa lata po debiucie „1 z 10” na antenie polskiej telewizji. – Mój debiut wypadł całkiem przyzwoicie, załapałem się do finałowej trójki. Co prawda nie udało mi się wygrać, ale występ ogólnie nie był zły biorąc pod uwagę, że to był mój „pierwszy raz” w TV i poziom stresu wynikający choćby ze świadomości rywalizacji. Kiedy rywale odpadają, maleje również stres. To dlatego w ostatnim moim tegorocznym występie udało mi się „wykręcić” całkiem przyzwoity wynik przekraczający 200 punktów – wspomina.

Więcej szczęścia jak wiedzy?
Taktyka? Przygotowania? – Nigdy nie miałem żadnej taktyki ani też nigdy nie przygotowywałem się do rywalizacji. Albo się wie, albo nie. Zasada jest prosta – w trakcie, kiedy Tadeusz Sznuk czyta pytanie trzeba już znać odpowiedź. Na myślenie, szukanie w pamięci nie ma czasu a luki w tej pamięci, zważywszy na okoliczności, są czymś normalnym. To dopada każdego. Poza tym, jak ktoś śledzi programy, to zauważy, że pytania się powtarzają. Sam miałem taki przypadek, że po 15 latach trafiłem na pytanie, na które wcześniej nie odpowiedziałem. Tym razem się udało – wspomina pan Tomasz. 
Oczywiście, jak w każdym teleturnieju, ogromne znaczenie, w jego ocenie, ma... szczęście. 
– Wszyscy, którzy tam trafiają, jakąś wiedzę mają bo takich kompletnie nieprzygotowanych desperatów tam raczej nie spotkamy. I każdy liczy na to, że trafi na pytanie na które zna odpowiedź.  To chyba najważniejszy element sukcesu. Można być wybitnym erudytą i szybko zakończyć rywalizację, jeśli nie natrafi się na właściwe pytania. Łatwe pytanie to takie na które znamy odpowiedź – ocenia filozoficznie i zwraca uwagę na kolejny istotny aspekt teleturniejowej loterii, jaką jest wspomniany  stres. – Choć rutyna oczywiście ma znaczenie, to stres udziela się również takim „recydywistom” jak ja. W wielkim finale na przykład dostałem pytanie  „kto dowodził wojskami tureckimi w bitwie pod Wiedniem”. Pytanie wydawałoby się bardzo łatwe, odpowiedź banalna, zna ją każde dziecko w Polsce a tym razem... luka w pamięci. Wielu swoich rywali trema po prostu zjadła. Myślę, że w gronie uczestników teleturniejów dość powszechna jest obawa przed kompromitacją – brakiem odpowiedzi na proste pytania, to dodatkowo paraliżuje. Ja też, pomimo sporego doświadczenia, do końca nie potrafię opanować tremy – przyznaje pan Tomek. – Pamiętam jeden z odcinków w którym brałem udział, kiedy poziom stresu dosłownie powalił jedną z uczestniczek – pani zemdlała i nagranie, zamiast czterdziestu minut, trwało dwie godziny. Najdłużej, wbrew temu co widzimy na ekranie, trwają nagrania... przedstawiania się. 

Nie tylko „Jeden z dziesięciu”
W ubiegłym roku postanowił spróbować w „Va banque”. – Bardzo fajny teleturniej, fajne pytania, fajny prowadzący (Przemysław Babiarz – przyp. pp), różnorodna tematyka dostosowana do moich oczekiwań. Wydaje mi się, że formuła nieco prostsza niż „Jeden z dziesięciu” choć finałowe pytania nieraz bardzo trudne. W odcinku, w którym startowałem padło pytanie „jaka litera najczęściej występuje w nazwach miesięcy?”. Okazało się, że „e” a nie „i” jak napisałem. Dlatego finał przegrałem. Może następnym razem – śmieje się pan Tomasz deklarując chęć udziału w kolejnej edycji. 

To ten pan z telewizji
Czy jest rozpoznawalny? – Owszem, czasem koleżanki i koledzy z pracy wiedząc o mojej pasji dopytują, kiedy będzie emisja programu z moim udziałem. Zdarza się również, że rozpozna mnie jakaś ekspedientka w sklepie podczas zakupów, uśmiechnie się i zagada. To bardzo miłe – przyznaje pan Tomasz Łyskawka.   

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do