Reklama

Jesienne straszenie zarazkami

31/01/2019 00:00

Czy wypiłbyś szklankę pełną zarazków? Niemiecki naukowiec uczynił to i nie zachorował

Panicznie boimy się zarazków. Lęk doskonale podsyca telewizja, co rusz epatując gdybaniem o epidemii czy strasząc nas jakimś groźnym zarazkiem.
Dlaczego nikt nie mówi o eksperymencie, niemieckiego naukowca Max von Pattenkoffer, który  publicznie wypił szklankę zarazków cholery i nie zachorował (jeśli nie liczyć małego rozwolnienia)? Naukowiec udowodnił, że Pasteur się mylił, a teoria zarazka na której nadal bazuje współczesna medycyna jest niekompletna. (a`propos Pasteura: na łożu śmierci również potępił własną teorię zarazka). Trzeba jednak dodać, że eksperyment powtórzyło potem kilku współpracowników Pattenkoffera i jednak któryś z nich się rozchorował.
Doświadczenia tego typu powtarzano później wielokrotnie w wielu państwach. Np. kanadyjskie Bio-Chemical Society w Toronto podczas wielu badań podawało ochotnikom w dużych dawkach żywe bakterie tyfusu, błonicy, zapalenia płuc i gruźlicy. Nie zaobserwowano żadnego zachorowania. Wyniki takich  doświadczeń były tak zaskakujące w stosunku do panującej  teorii zarazka, że np. rządowi lekarze USA po kolejnych próbach bezskutecznego zarażenia ochotników w marynarce wojennej po prostu utajnili  wyniki tych badań. Najlepiej skomentował to słynny profesor Rene Dubos: Wirusy i bakterie nie są przyczynami choroby zakaźnej – istnieje coś jeszcze.
Skoro zarazki i wirusy  występują w procesie choroby, ale nie są przyczyną, to co nią jest?
Wyobraźmy sobie, że pojawi się gdzieś pryzma  obornika  i masowo zlecą się tam muchy, a także zaczną rozmnażać bakterie, to co jest winne: owe muchy, czy raczej nieczystości?  Nie byłoby much, gdyby nie było dla nich żeru. Przecież muchy tak naprawdę przyleciały „posprzątać”. Podobnie dzieje się w oczyszczalni ścieków. Bakterie nie atakują zdrowych komórek, lecz martwe czy uszkodzone, rozkładając je  na proste substancje mineralne.
Dr Aleksander Ross napisał: „Uważam, że pracownicy medyczni dopuścili się oszustwa; stworzyli rodzaj zabobonu, popierając teorię zarazka choroby. Nie podważam egzystencji mikroorganizmów, lecz sądzę, że są one rezultatem a nie przyczyną choroby. Zarazki są swoistymi „sprzątaczami”, ich główną pracą jest oczyszczanie „ścieków” w naszym organizmie. Gdy tylko pojawia się w nim ropa lub coś zaczyna się psuć i gnić, ci mali ratownicy naszego życia są odpowiedzialni za neutralizację i oczyszczenie. Są oni niezwykle korzystnymi pomocnikami aż do samego końca”.
Zatem chcąc uniknąć choroby, należałoby przede wszystkim nie dopuścić do gromadzenia w organizmie pożywienia dla bakterii czy wirusów, czyli nie dopuścić do toksemii. Trzeba z jednej strony nie dopuścić do nadmiernego dostarczania organizmowi toksyn, a z drugiej nie utrudniać ich wydalania. Ale to już oddzielna historia.
W razie choroby, która tak naprawdę jest pożytecznym procesem oczyszczania organizmu, zabijanie bakterii czy wirusów przypomina zabijanie „sprzątaczek”.
Dr Elmer E. Lee („Medicine on Trial”, K. Jeffrey) oświadcza:
„Podczas choroby organizm jest wypełniony zanieczyszczeniami, co staje się jej powodem. Poprzez branie leków ilość substancji toksycznych zwiększa się jeszcze bardziej, a choroba staje się coraz trudniej uleczalna”.
Podobny pogląd na sprawę ma Walene James w książce pt. „Szczepienie, rzeczywistość bez mitów”:
„Najpierw mamy przeziębienie; bierzemy środek na przeziębienie, aby zapobiec wydalaniu śluzu. Przeziębienie znika, lecz po jakimś czasie, nawet po kilku latach, rozwija się grypa czy zapalenie oskrzeli. Ponownie zażywamy odpowiednie tzw. leki i objawy znikają ale toksyny zostają. Ponownie kilka lat później chorujemy na zapalenie płuc z wysoką gorączką. Lata później, po zażyciu wielu lekarstw(silnym zatoksyczneniu organizmu) , zaczynamy chorować na astmę lub reumatyzm. Po dalszym leczeniu lekami (dokładamykolejne toksyny) i zastrzykami chorujemy na raka, artretyzm i gangrenę. I tak począwszy od niegroźnych objawów, przeszliśmy do przewlekłych chorób”.
Zatem można  inaczej spojrzeć na straszenie nas w TV zakażeniami w szpitalach.
Zwróćmy uwagę, że do najcięższych przypadków tzw. zakażeń szpitalnych dochodzi u pacjentów  po operacji. Przecież podczas zabiegu znieczulenia naszpikowano te osoby chemią, która dla organizmu jest toksyną.  Osoby niezatoksycznione, przebywające w tym środowisku, nadal są zdrowe.

Gorączka
„Jeśli Twoje dziecko złapie infekcję i dostanie gorączkę, to jest to zbawieniem, nie tragedią. Wzrastająca temperatura ciała oznacza, że proces naturalnego leczenia właśnie został przyspieszony. Jest to powód do radości a nie do zmartwienia” – pisze dr Robert Mendelsohn w książce pt. „Jak wychować zdrowe dziecko na przekór twojemu lekarzowi”. Albo czy można nie wierzyć jednemu z najsłynniejszych lekarzy – Hipokratesowi, który powiedział: Daj mi gorączkę, a ja wyleczę twojego pacjenta.
Jeśli pojawiła się gorączka,  to jak myślisz: jest to skutek czy przyczyna? Jak najbardziej skutek. Przecież jest to sygnał, że organizm ma jeszcze tyle siły, żeby włączyć przyspieszone awaryjne „sprzątanie”.

Ból
Jeśli się ukłujesz w palec, to ból jest skutkiem, czy przyczyną? Skutkiem.
Zatem biorąc pigułkę przeciwbólową, tylko oszukujemy mózg chemicznym kagańcem, podtruwając przy okazji niewinne nerki i wątrobę. Zasłaniamy jedynie skutek, pozostawiając przyczynę. Zamiatamy śmieci pod dywan. Skoro przyczyna nie została usunięta, to przecież problem do nas wróci i to często w intensywniejszej formie. Dane statystyczne pokazują, że często ci, którzy nauczyli się brać pigułki od bólu głowy, cierpią potem częściej  na ten ból i to w gorszej postaci. Spójrzmy jednak na ból jak na automatyczny alarm przeciwpożarowy naszego ciała, wysyłający do mózgu („dowództwa”) sygnał o ratunek.  W odpowiedzi mózg, niczym oficer dyżurny straży pożarnej, daje polecenie wysłania kompletu substancji naprawczych dokładnie w to miejsce, gdzie nas boli. Po jakimś czasie przykładowa rana kłuta goi się „sama”. Bez reklamowanych pigułek. Organizm w swej nadzwyczajnej mądrości w ten sam sposób  potrafi leczyć inne przyczyny bólu. Co zatem robić, jeśli cię coś boli? Zastanowić się: Dlaczego mnie boli? Co organizm chce mi przez ten ból powiedzieć? Co ja źle zrobiłem? Gdzie odszedłem od natury?  Jeśli będziesz szczery sam ze sobą i nie będziesz oszukiwał się złą pogodą czy cudzą winą, jesteś na dobrej drodze do uniknięcia kolejnych kłopotów w przyszłości. Jeśli weźmiesz pigułkę, to nie zdałeś do następnej klasy i zgadzasz się na powtórzenie lekcji. Być może w dosadniejszy sposób.
(W tekście wykorzystano fragmenty książki „Szczepienia - niebezpieczne ukrywane fakty”)

Arkadiusz Woźniak
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do