
Ubiegły rok był w Kaliszu obchodzony – fakt, że z powodu covida z nieco ograniczonym rozmachem – jako rok fibigerowski. Być może część z zaplanowanych „punktów programu obchodów” jeszcze przed nami – my zaproponujemy opowieść „w temacie” niniejszym. Nie będziemy już jednak zajmować się najczęściej wspominanymi i opisywanymi Fibigerami – twórcą potęgi przemysłowej Arnoldzie Gustawie I oraz – pamiętanym jeszcze przez starszych – wielce zasłużonym dla Kalisza Gustawie Arnoldzie III. Z kolei Gustawowi II poświęciłem jedną z gawęd styczniowych – pora zatem wspomnieć choć krótko o niektórych pozostałych członków tej rodziny – tym bardziej, że i oni – czasem w dość istotny sposób – zapisali się w dziejach naszego miasta.
Opowieść wypadałoby zacząć od pewnego stolarza, grafa (?) Carla Gottloba (zm. 1858) , który z austriackiej miejscowości Vidim przeniósł się najpierw do śląskiego Stein a następnie, ok. 1847 r. osiedlił się z rodziną w Dobrzecu Małym (czyli części obecnego Kalisza „powyżej” Rogatki Wrocławskiej) a następnie już w samym Kaliszu. Z rodziną – albowiem wraz żoną Charlottą Emilią z d. Schoen (ślub w 1838 r.) mieli (przynajmniej) trójkę synów. Gustawa Arnolda (1847-1915), Rudolfa Ottona (1852-1919) i Karola Reinholda. O pierwszym z braci napisano – jak się rzekło – już sporo, dodam tylko, że wśród progenitury Gustawa Arnolda, oprócz Gustawa II, znaleźli się: pracujący w dziale handlowym w fabryce ojca Edwin Ludwik (1886-1950) oraz córki – Lidia Cecylia (z męża Kahl), Łucja Emilia Fulde (patrz akapity o II wojnie) i Walentyna Hindemith. Wygląda na to, że Gustaw Arnold starannie sobie wybrał zięciów. Natomiast brat Gustawa I – Rudolf Otton przy ulicy Garncarskiej założył odlewnię żelaza. Z czasem stała się ona jednym z większych kaliskich „zakładów przemysłowych”. Odlewane tam żeliwne ramy wykorzystywał do produkcji fortepianów również Gustaw Arnold. A po śmierci trzeciego z braci – Karola, z dniem 1 stycznia 1882 r. Rudolf przejął prowadzoną przez niego na rogu Zamkowej (ówczesnej Warszawskiej nr 62) i Grodzkiej cukiernię. W wydanym wówczas stosownym ogłoszeniu prasowym zamieszczonym w „Kaliszaninie” zapewniał, iż staraniem jego będzie zawsze zadowolnić najwybredniejsze (no, no – przyp. PS) wymagania szan. publiczności (…) przy cenach umiarkowanych i starannem i punktualnem wykończeniem. Dodam, że żoną Rudolfa Fibigera była Karolina z d. Milke (1857-1940, która prowadziła odlewnię jeszcze po śmierci męża) natomiast żoną Karola – Ida z d. Neuman.
A zacna Ida wydała na świat dwóch synów: Aleksandra Oskara (1873-1935) i Karola Ottona (1872-1942). No i ci bracia, po praktykach odbytych w zakładzie stryka Arnolda, założyli w 1889 r. w okolicach dzisiejszych ulic Polnej i Górnośląskiej Parową Fabrykę Fortepianów i Pianin b-ci K. i A. Fibiger zwaną często „Apollo”. Stworzyli więc stryjowi niezłą konkurencję a – co ciekawe – dość ostentacyjnie, również w ogłoszeniach prasowych, dystansowali się od – bardziej jednak przecież znanej – fabryki wuja (a później kuzyna). „Ludzie mówili”, że struny do instrumentów produkowali ponoć z jelit zwierzęcych natomiast bezspornym faktem jest, że i ich wyroby – głównie pianina – cieszyły się także dobrą opinią i dużym wzięciem. Już przed I wojną instrumenty tej firmy znajdowały nabywców w Królestwie i w Rosji. W 1912 r. w fabryce zatrudnionych było 36 robotników. W okresie międzywojennym były także, podobnie jak instrumenty z fabryki na Chopina, nagradzane złotymi medalami na wystawach: Powszechnej Wystawie Krajowej w Poznaniu, wystawie w Wilnie i wielką złotą nagrodą w Warszawie. Bracia sprowadzili z wiedeńskiej firmy Continental-Musicwerke maszyny umożliwiające seryjną produkcję klawiatur. A duży szyld reklamowy ze ściany ich fabryki jeszcze kilkanaście lat temu był doskonale czytelny. I w tym przypadku nie zapomnę przecież i o szanownych małżonkach braci. Karol Otton ożenił się z Jenny Klarą z d. Schoen (1879-1942) i miał z nią trzy córki: Jadwigę, Lidię i Halinę. Natomiast Aniela z Witembergów (1879-1911) powiła oto Aleksandrowi Oskarowi synów Aleksandra Mariana i Jana Sylwestra (urodził się w sylwestrową noc 1901 r.). A ożeniony po raz drugi z Wincentyną z d. Wesołek Aleksander miał jeszcze z panią Wicią córkę Irenę. Natomiast Jan najpierw pracował u ojca i stryja a następnie w firmach „z branży” w Wiedniu i Paryżu. Po śmierci papy został współwłaścicielem firmy.
Przed wybuchem II wojny, na skutek nieporozumień ze stryjem, wyjechał do Warszawy, gdzie pracował jako stroiciel i korektor w jednej z tamtejszych firm. W czasie okupacji walczył w powstaniu warszawskim na Mokotowie, jako plutonowy, w składzie batalionu „Bałtyk” pułku „Baszta”. Po wojnie wrócił do Kalisza i przez kilka lat zajmował się naprawą instrumentów i wyrobem mebli w firmie na Polnej. Później pracował na Ziemiach Odzyskanych w Legnicy (jedyna wówczas w Polsce konkurencja dla Kalisza w dziele produkcji pianin) ale wrócił do nas by podjąć pracę w upaństwowionej już fabryce kuzyna Gustawa Arnolda III na Chopina oraz uczyć w utworzonym przez tegoż Technikum Budowy Fortepianów. Zmarł w listopadzie 1992 r. Rozważanie genealogiczne tej gałęzi Fibigerów zamknę informacją o dzieciach Jana – Włodzimierzu (1942-2001), Ryszardzie i Elżbiecie.
Ale wróćmy do przyfabrycznej willi Gustawa Arnolda na Chopina. Jego syn Gustaw II (1881- 1926) miał troje dzieci. Oprócz kontynuatora fortepianowego, znanego nam już Gustawa Arnolda III (1912 – 1989) żona Wanda Alma (z domu Heizelmann) urodziła jeszcze dwie dziewczynki: Elwirę Marię i Wandę Łucję. W spokojne rodzinne życie Fibigerów brutalnie wkracza II wojna. Gustaw Arnold bierze udział w kampanii wrześniowej – walczy w szeregach wojska polskiego jako oficer łącznikowy po czym dostaje się do obozów jenieckich na terenie Niemiec. Do Kalisza wraca dopiero w 1945 r. Tymczasem Elwirę – absolwentkę kaliskich Jagiellonek i studentkę poznańskiej Akademii Handlowej wojna zastaje w Warszawie. Tam opiekuje się chorymi matką i siostrą i wiąże się z Polskim Czerwonym Krzyżem, organizuje szpitale polowe, zajmuje się rannymi, wspiera Polaków finansowo. Wraca do Kalisza – wraz z kuzynem Henrykiem Fulde i przyjacielem Konradem Wȕnsche (ziemianie z Żydowa i Opatówka) realizują zadania wywiadowcze. Elwira zostaje członkiem Armii Krajowej. Przełożeni wykorzystują jej austriackie korzenie. W majątku rodzinnym Fuldych w Żydowie powstaje tajna drukarnia, w której powstaje antyniemiecka prasa, broszury i ulotki. W marcu 1944 r. struktury AK zostają zdekonspirowane i następują masowe aresztowania. Do aresztu trafiają też prowadzący działalność antyfaszystowską członkowie rodzin pochodzenia niemieckiego i austriackiego. To było dla nazistów sporym szokiem. Pozostali na wolności przyjaciele próbują (za łapówki) uwolnić niektórych aresztowanych ale panika związana z nieuchronnym końcem przegranej wojny to uniemożliwia. Z rąk gestapo udaje się tylko („za garść nieoprawionych brylantów”) uwolnić Wandę Fibiger. Szóstego grudnia 1944 r. (zwróćmy uwagę na datę – za miesiąc już ruszał ostateczny front) odbył się spektakularny proces. Elwira Fibiger wraz z dziewięcioma innymi oskarżonymi dostaje karę śmierci. 19 stycznia 1945 r. (cztery dni później Niemcy uciekają z Kalisza) w Skarszewie wyroki wykonano. Jej matka wyrwana z rąk Niemców miesiąc wcześniej ginie od przypadkowej kuli wycofujących się okupantów (choć w powieści Dybowskiego „Saga grodu nad Prosną” było to celowe zabójstwo). Tragiczny koniec wojny w dziejach rodziny Fibigerów, której członkowie, mimo swego pochodzenia, zapisali się tak chwalebnie w walce z niemieckim okupantem. I wreszcie należy jeszcze nadmienić, że żoną Gustawa Arnolda III była Irena z d. Krupczyńska, pamiętana przez starszych kaliszan (pracowała m.in. w sklepie meblowym na rynku).
Większość bohaterów tej opowieści spoczywa na kaliskim cmentarzu ewangelickim – bądź to w rodzinnym grobowcu przy głównej alei, bądź w drugim grobie w zachodniej części nekropolii. Niektórzy trafili na sąsiednią nekropolię katolicką. Wędrując czasem po tych cmentarzach warto odszukać groby Fibigerów i zadumać się nad losami tej niezwykłej rodziny.
By finał opowieści był pogodniejszy, na koniec wspomnę o żyjących do dziś (choć już nie w Kaliszu) przedstawicielkach rodu. Jak choćby o córkach Gustawa Arnolda III: Elwirze (imię po bohaterskiej ciotce), autorce pięknej wspomnieniowej książki „Dusza zaklęta w fortepianie” i częstym gościu spotkań w naszym mieście oraz pracującej jako ortopeda i fizjoterapeutka w Warszawie Ewie Fibiger-Bielskiej. A poczet postaci, o których chciałem dzisiaj czytelnikowi przypomnieć, zamykają córka Elwiry Judyta oraz trzyletnia wnuczka.
Piotr Sobolewski
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie