Reklama

Kapitańskie tango. Nie kapitalne (I)

24/07/2022 06:30

To krzywdy nienachalne. Bo dla znacznego odsetku mieszkańców, kolejna pomalowana kamienica w śródmieściu, przybliża nas do sławetnej, mitologizowanej rewitalizacji. I paradoksalnie, z punktu widzenia nauk o tychże rewitalizacjach miast, a także z pozycji historyka sztuki, coraz częściej to porażki, zaś sama rewitalizacja majaczy gdzieś daleko za widnokręgiem, ubrana w kaftan bylejakości, którą należałoby raczej maskować, ukryć w zapomnieniu. Coraz częściej próby uzdrawiania miast historycznych przybierają postać wróżb kasandrycznych. Takie wróżby odnotowują mieszkańcy także Kalisza i pytają retorycznie, za co ten dopust boży podpisany bylejakością 

Targ na słowo „naj”
   Francuzi mówią: C’est quoi le probleme? – Ale jaki problem? No właśnie, w przestrzeni miejskiej historycznego jądra Kalisza, nowe wyremontowane elewacje (nie użyję w tym miejscu epitetów w rodzaju, lśniące, czyste, równe; a dlaczego to wyjaśnię później). Pierzeje ulic, z których część otrzymała w ostatnich miesiącach nową szlachetną granitową nawierzchnię (tam gdzie mogę – chwalę), stają się milsze dla przeciętnego oka. Malowane po raz ostatni w ostatnim dziesięcioleciu XX wieku kamienice śródmieścia, co odrobinę przykurzone i podniszczone, powoli ale w rytmie kilku sztuk rocznie odzyskują blask. Tak przynajmniej niesie wieść z ratusza, ale co ważniejsze, słyszalne jest to z ust mieszkańców. Zgoda.
Choć nie posiadamy aż tak pokaźnej liczby architektury mieszczańskiej i nie jesteśmy niczym Łódź – reklamująca się jako „mia100 kamienic”, to jednak i w Kaliszu, szczęśliwym trafem, zachowaliśmy historyczną (choć jedynie XX wieczną) tkankę śródmieścia będącą pamiątką po odbudowie miasta po zniszczeniach wyrządzonych w pierwszej wojnie światowej. Ni to nowe, ni stare – zasłyszana opinia od jednego z mieszkańców kamienic przy ulicy Mariańskiej. Ni to miasta, ni to prywatne – dodaje ktoś inny, serdecznym ale jednak podszytym żalem głosem. Kaliskie Nowe Miasto – zgodnie z historycznym nazewnictwem, w opozycji do Starego Miasta na Zawodziu, to dzieło ponad przeciętność. Taka opinia wybrzmiewa raz po raz, ale według mnie nie dość głośno. Wielka szkoda. Piewców tego hasła jest ledwie kilkoro, wśród nich Maciej Błachowicz, który o historii Kalisza wie więcej niż dużo, i co wartościowe z punktu widzenia właściwej krytyki, z taką samą ochotą punktuje dobre i złe wieści znad Prosny. Badaczy architektury Kalisza międzywojennego, takich jak Joanna Bruś, Anna Tabaka, Barbara Czechowska, Mateusz Rabiega, miasto potrzebuje znacznie więcej by nie zatraciło ono swojej tożsamości. Wyrażonej w dużym skrócie mówiąc, w czerwonych dachach i stylu łączącym trendy nowożytnej architektury, modyfikowanej i kodyfikowanej w kulturze budowania nad Wisłą, wraz z moderną lat 30 XX wieku. Małgorzata Omilianowska – Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego w rządzie PO-PSL, wskazała w swojej pracy poświęconej odbudowie miast historycznych po pierwszej wojnie światowej, że dzieło Kalisza, jest jednym z najjaskrawszych, najwartościowszych europejskich symboli pogodzenia trwałości miasta jako ośrodka o średniowiecznej metryce i dawnych historycznych stylach jego zabudowy, z nowoczesnymi trendami w wyglądzie i użytkowaniu miasta, tak by było ono przede wszystkim dobrym miejscem do życia. To laurka, której brzmienie, choć mało nośne dla przeciętnego mieszkańca Kalisza, stanowi apoteozę dzieła odbudowy miasta. Wartość kaliskiego feniksa w ustach wielu ze środowisk konserwatorskich, upodabnia nasze miasto do dzieła budowy Gdyni. Choć oba ośrodki różni uroda zabudowy, to w jednym i drugim przypadku powstałe one w arcytrudnych czasach w których tworzyli doskonale wykształceni architekci i urbaniści. To także dzieła podszyte wolą podkreślenia niepodległości państwa a w przypadku Gdyni, dodatkowo otwarcia na morze. 

Kocham Cię Kaliszu. Ps. specyficznie
Nim z porównaniami wybierzemy się nad Bałtyk, i przybliżymy sylwetkę kamienicy przy ulicy Św. Stanisława 9 w Kaliszu, niedawno pomalowanej w toni morskiej, przykład z ulicy Zamkowej i „czwórka” której również w ostatnim czasie ufundowano nowy kostium. Attyka, z „esowatymi” spływami po jej bokach, fryz z motywem kimationu, festony i rozety – i mamy oto zestaw co popularniejszych motywów jakich dziesiątki w pierzejach ulic śródmieścia. Pula tych dekorów jest większa, a ich wybór w sylwecie danej nieruchomości warunkowany był gustem właściciela, tendencjami architekta oraz pilnym okiem międzywojennego magistratu, z wielką uwagą śledzącego kreowanie kolejnych części podnoszonego z gruzów miasta. Zamkowa 4, powstała w pierwszej połowie lat 20., według projektu biura architektów i inżynierów skupionych wokół Witolda Wardęskiego – pierwszej węgielnicy w środowisku architektonicznych tamtego Kalisza. 
Omawiana czterokondygnacyjna kamienica do czasu zasłonięcia rusztowaniami w ubiegłym miesiącu miała na tyle beznadziejną kolorystykę, że swoim lila-róż kolorem z szarą patynką czasu, stała w szeregu z innymi brudnymi cukierkowymi elewacjami Zamkowej, i była podobnie jak one, przezroczysta, niewidoczna. Pomocą w uzyskaniu efektu alternatywnego powodzenia u przechodniów swoje zasługi miał tynk strukturalny „baranek”, który bardzo skutecznie przytulił wszelkie nieczystości z powietrza i opadów, dając liliowej kamieniczce smętny szary odcień. Cudowny bezsens i krzywda trwały mniej więcej od końca lat 90. Przez okres ten, dom zyskał nową stolarkę i pokaźną kolekcję reklam – ku chwale wolnego rynku który próbował forsować Zamkową. I choć wybudowana niedawno Galeria Tęcza, co odrobinę „wyciągnęła” z rodzimej starówki małą inicjatywę prywatnego handlu, to pod „czwórką”, szczęśliwie usługowy parter nadal spełnia funkcję dla której został tak a nie inaczej zaprojektowany. 

  Po zbiciu „baranka” położono nowy tynk. Tym razem gładki. Gładko też postąpiono z płytami balkonowymi, którym nie przywrócono pierwotnego profilowanego profilu – co było częścią kultury budowlanej w międzywojniu. Balkony niczym ociosane bloki nieco psują efekt, ale uznajmy, nie to jest największym problemem pod tym adresem. Właścicielstwo kamienicy postanowiło zaopatrzyć fasadę w iluminację, która w nocy wyróżnia „czwórkę” w szeregu zabudowy Zamkowej. Godne to pochwały, tym bardziej, że to świecący precedens przy tej ulicy. Może podobnie postąpią kolejni inwestorzy? Mam nadzieję. I żywię nadzieję, że zrobią to lepiej niż na omawianym przykładzie. Skoro jest tak pięknie, to dlaczego jest tak brzydko? 
Cały rejestr zdjęć numeru 4 przy Zamkowej, nasuwa skojarzenie z pewną bajką. Za dnia piękność, po zmroku szkarada – znane Państwu? Pasuje to do opisywanej kamienicy najzupełniej. Barwa pięter zasługuje natomiast na pochwałę. Kolor niczym Królowej Szos w swoim tradycyjnym umaszczeniu z podkreśleniem na biało detalu, to dobra, co ważne „kaliska” szkoła o której mówią archiwalia. Krzywda na wzmiankowanym budynku to dramatycznie źle położone tynki. Niczym fale Dunaju. Krzywe w stopniu absurdalnym. Dzienne światło skutecznie kryje te nierówności i podpowierzchniowe spękania, ale noc i podświetlenie kinkietami, obnaża niedoskonałości. Poziom prac tynkarskich dramatycznie zły. Jest to krzywda wyrządzona miastu, bo niestety ale wraz ze wzrostem świadomości prac przy zabytkach, wieści takie jak spod numer czwartego, szybko niosą się na platformach wymiany informacji i serwisach społecznościowych. To bardzo zła reklama dla szeroko pojętej rewitalizacji. Namawiam do honorowej poprawki. I co miał na myśli projektant kolorystyki częstując nas fioletowym parterem? A może się mylę? Może stratygrafia tynków wskazała fiolet jako kolor położony tutaj 100 lat temu. Jeśli takie są wyniki badań architektonicznych to zwracam honor. Jednak w ich przeprowadzenie bardzo wątpię. Druga część historycznego tanga będzie z torsem w paski i miną hardą niczym u Alibabek. Tym razem z ulicy Świętego Stanisława. 
Mateusz Halak


 

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Franki - niezalogowany 2022-07-24 17:43:51

    Serdecznie dziękuje za ten mądry tekst i proszę o więcej być może spowoduje on że powstanie w mieście biuro architekta miejskiego i konserwatora zabytków z którym to wszystkie nowe lub rewitalizowane inwestycje będą musiały dostać jego akceptację Dziękuje tez za wyartykułowanie czasu odbudowy Kalisza w okresie międzywojennym i doskonałego dzieła polskich architektów które się dokonało na chwale i dumę miasta . To wspaniały przykład jak miasto się rozwinęło w 20 leciu międzywojnia w okresie biednego kraju który to odradzał się po latach niebytu Niestety nie można tego powiedzieć o zmarnowanym okresie 32 lat i 18 lat w UE w tym czasie nie powstało nic co mogłoby choć w 20% równać się z dziełem odbudowy II RP

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • KL - niezalogowany 2022-07-30 01:33:31

    Obawiam się, czy miejski architekt i konserwator byliby niezależni od lokalnych władz...

    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    Paweł - niezalogowany 2022-07-24 18:38:19

    Bardzo ciekawy artykuł. Trochę się zastanawiam skąd się biorą zachwyty nad międzywojenną odbudową miasta - nie zrealizowano żadnego z koncepcyjnych projektów odbudowy miasta, każda kamienica jest inna, powstawały jako oddzielne budynki, pomiędzy którymi były dziury przez kilkanaście lat i dzisiaj to widać. Tylko jedna kamienica w rynku ma status zabytku. Bardzo szkoda mi klombu przed ratuszem które był tam od czasu odbudowy miasta i powinien tam być do dzisiaj. Pozdrawiam

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do