
Niczym u Alibabek. Jest tors w paski. A co z miną hardą? Wśród podziwiających nową elewację kamienicy przy ulicy Św. Stanisława 9, groźny grymas należy do rzadkości. Jeden z przechodniów chwali. Na moje pytanie o powody, odpowiada, że jest kolorowo i inaczej. Trudno się z tym nie zgodzić. Modernistyczny dom, dawny hotel, niczym arogancki paw prezentuje swoje niebieskości w pierzei ulicy i wyraźnie ją akcentuje. Dumny paw, bywa jednak próżny. Czy wysokiej klasy architekturze potrzeba intensywnego makijażu? „Ech, fantazjo marynarska (…)”
Modernizm w Kaliszu nie miał łatwo by postawić żagle. Nowy styl, zrywający ze wszystkim co historycznie uzasadnione o wiele łatwiej „wpływał” w urbanistyczną przestrzeń miast, które nie musiały się wpierw odbudowywać, by wejść w fazę budowania. Prastary Kalisz, praktycznie zrównany z ziemią w 1914 roku, decyzjami jego ojców i środowiska konserwatorskiego z Warszawy, miał przede wszystkim odzyskać swoją metrykę wyrażoną w cegle. W efekcie tych decyzji, powstało nowe stare miasto, którego kamieniczna reprezentacja ociosana została według mocno historycznych form z dekorami importowanymi z baroku, renesansu, klasycyzmu, romanizmu. Dekadę po decyzjach o odbudowie Kalisza, pod koniec lat 20. XX wieku, wprowadzono nad Wisłę architekturę modernistyczną.
Popularność moderny w latach 30. wiąże się z dążeniem do europeizacji Polski, wyrównania różnic cywilizacyjnych w stosunku do Europy Zachodniej. Każdy z wybudowanych wtenczas domów wyglądających jak małe transatlantyki, był słynnym zawołaniem prokuratora z ekranizacji powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza „Znachor”: „Wyrok dzisiejszy powinien być odpowiedzią na pytanie, czy należymy do Europy nie tylko geograficznie, ale i kulturowo”. Owa kultura budowania stała się wyznacznikiem w tym zagadnieniu. I bez wyroku sądu, wiadomym było, że idzie nowe i Polska nie ma żadnych podstaw, by się mu przeciwstawiać. Przeciwnie, potrzebowano nowego także w celach propagandy. Polska bowiem chciała być nowoczesnym, europejskim krajem i tak być postrzegana. W związku z tym potrzebowała odświeżonego wizerunku. Forma modernistyczna doskonale się do tego nadawała. Wydatnie pomogła w tym propaganda morska, związana z budową portu w Gdyni. Dzięki tej inwestycji łatwiejsza była ewolucja modelu polskości i kreowanie nowej polskiej tożsamości, odmiennej od wcześniej podkreślanych wątków historycznych. Po wskrzeszeniu starego Kalisza, przyszedł czas na budowanie Kalisza nowoczesnego. W 1931 roku oddano do użytku pierwszy w pełni modernistyczny budynek w Kaliszu. Był nim gmach urzędu pocztowego przy dzisiejszej Zamkowej. Tak się dokonał modernistyczny chrzest Kalisza. Do kolekcji epitetów, obok „małego Petersburga” i „małej Wenecji”, zachciano dopisać przydomek „małej Gdyni”.
Cezurę początku lat 30. i świt nowoczesnego budowania w architektonicznym wyrazie Kalisza, tworzą pozbawione ozdób domy, obecne zarówno w centrum jak i na ówczesnych przedmieściach. Ich pasiaste torsy – linearyzm horyzontalny a także wertykalny – pionowy w podziałach elewacji, są najbardziej charakterystycznym akcentem moderny. W kapitański kostium w poziome paski ubrana jest również kamienica przy ulicy Świętego Stanisława 9, czyli dawny Hotel Polonia. Projekt budynku sygnowany przez Alberta Nestrypkego, wykonany został w marcu 1937 r. dla Antoniego Brzęczkowskiego. Trzypiętrowy budynek zlokalizowany jest na działce mającej zaokrągloną jedną z granic w związku z półkolistym biegiem ulicy. Owo zaokrąglenie wzorcowo wpisywało się w idee “architektury okrętowej”. W fasadzie, tuż nad wejściem do budynku znajdziemy okrągłe okna – bezpośrednio nawiązujące do okrętowych bulajów. Pozostałe okna „leżą” – dopełniając poziomą linearność elewacji. Hotel Polonia funkcjonował tutaj do lat 70. XX wieku. Według karty zabytku jakim jest opisywany budynek, pierwotne tynki praktycznie w całości zleciały ze ścian zewnętrznych w schyłkowym PRL-u. Brak jest informacji o ich barwie, fakturze, składzie.
Wybory powinny być proste, zaś życie kolorowe – głosi stare hasło reklamowe z branży budowlanej. Istota modernizmu to prostota i mocno szczupła kolorystyka. Co nie oznacza absolutnie, że barw na zacumowanych przy ulicach statkach nie było. Przeciwnie – barwione tynki oraz płytki w czerwieniach, grafitach, żółciach, brązach – spotkamy w całej Polsce, choć nie jest to zasadą, a raczej przywilejem co bogatszych i ambitniejszych donatorów i ich projektów, głównie w Gdyni, Lwowie, Wrocławiu, Krakowie i Warszawie. Kalisz do bogatych w międzywojniu nie należał, a status miasta powiatowego, pierw pod poznańską, a następnie łódzką władzą wojewody, nie sprzyjał wielkim projektom. Oddana do użytku w 1938 roku kamienica Brzęczkowskich, co podnosi Joanna Bruś w swojej rozprawie na temat twórczości architekta Alberta Nestrypkego, nie była zbyt ekskluzywna, skoro na korytarzach hotelu znajdowały się ogólnodostępne sanitariaty. Z tej samej pracy kaliskiej historyczki sztuki, dowiadujemy się, że projektowana glazurowana cegła dla parteru kamienicy, nigdy nie została wprowadzona do realizacji z uwagi na poczynione oszczędności. Położono zwykły tynk wapienny, który ostatecznie spadł wraz z żelazną kurtyną w 1989.
Kultura remontu kamienicy przy ulicy Świętego Stanisława 9, blednie gdy zajrzymy na warszawskie, krakowskie, czy gdyńskie podwórka. Rzeczpospolita modernistyczna zyskuje rzesze sympatyków i ważniejsze – badaczy. Jedni i drudzy akcentują w swych studiach kilka słów: prostota, szlachetność, autentyczność. A jednak, środowiska naukowe swoje, dumne pawie swoje. Pyszny chwalipięta z obfitym ogonem, nie dba o to, czy jego tren pasuje do otoczenia – przeciwnie, chce się wyróżnić za wszelką cenę. Zdobyć poklask. Odnoszę wrażenie, że podobnie jest z opisywaną kamienicą.
Choć do dosłownych skojarzeń z okrętem pod „dziewiątką” nie tak blisko, to nie można nie zauważyć pewnych konotacji do stylu „streamline” – gdzie poziome linie posiadały w elewacjach władzę absolutną zdobytą gdzieś na morzu. Zgoda – tożsamość architektoniczna budynku, znów jak u popularnego sekstetu, jest „przesiąknięta morską wodą”. I nie zmieni tego żaden kolor, choć niestety jak subiektywnie stwierdzam, w pewnych przykładach, przyczyni się do karykaturyzacji owej tożsamości. Mimo braku podstaw, to jest źródeł potwierdzających pierwotną kolorystykę tynków, właścicielstwo nieruchomości jak i odpowiednie służby trzymające pieczę nad obiektami zabytkowymi zdecydowały się na kolory w toni niebiesko – morskiej. Do tego bardzo nasycone. I paradoksalnie, zamiast przetransferowania małej Gdyni do Kalisza, Kalisz dorobił się naiwnego popisu, który jak paw, chce być bardziej modernistyczny od modernizmu. Nie jest to kreacja na wykwintny bal. Krzykliwy make-up sprawdza się za to na prowincjonalnym gruncie …od którego Kalisz tak bardzo chce się zdystansować. A z jakim skutkiem, to już pozostawiam wszystkim którzy towarzyszyli mi w tym tangu.
Mateusz Halak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
pierw pod poznańską, a następnie łódzką władzą wojewody,---chyba bylo odwrotnie