
Niewiarygodne rzeczy działy się w środowy wieczór na Stadionie Miejskim przy ul. Łódzkiej w Kaliszu. Na oczach ponad siedmiu tysięcy kibiców piłkarze KKS Kalisz sensacyjnie rozbili ekstraklasowy Śląsk Wrocław i awansowali do półfinału Fortuna Pucharu Polski
Wydawało się, że po epickich meczach z Widzewem Łódź i Górnikiem Zabrze, po których cała Polska mówiła o niesamowitym drugoligowcu z Kalisza, który jest postrachem ekstraklasy, kolejny zespół z PKO Ekstraklasy zdoła w końcu zatrzymać niebiesko-biało-zielonych. Śląsk Wrocław przyjechał do Kalisza po ligowym zwycięstwie z Lechem Poznań, a na murawę wyszedł w mocnym składzie, chcąc od razu pokazać gospodarzom miejsce w szeregu. W pierwszych minutach spotkania wrocławianie omal tego nie osiągnęli, bowiem w zamieszaniu po rzucie rożnym w kaliskim polu karnym mieli doskonałą okazję bramkową, lecz znakomicie zareagował Maciej Krakowiak.
Znacznie lepiej prezentowała się jednak ofensywa niebiesko-biało-zielonych. Pierwszy dogodną okazję strzelecką miał Nestor Gordillo, ale źle trafił w piłkę i goście mogli mówić o szczęściu. Armada trenera Bartosza Tarachulskiego wstrząsnęła wrocławskim okrętem między 20. a 21. minutą. Za pierwszym razem piłkę podaną przez Piotra Giela sprytnie przepuścił Gordillo, futbolówką dotarła do Kasjana Lipkowskiego, a ten precyzyjnym strzałem w długi róg bramki Śląska nie dał żadnych szans Michałowi Szromnikowi. Nie ucichł jeszcze aplauz widowni po tym golu, a kaliszanie zadali drugi cios. Znów na lewej flance obronie Śląska uciekł Piotr Giel i jak na tacy wyłożył piłkę zupełnie niepilnowanemu Michałowi Boreckiemu, który ze stoickim spokojem wpakował ją do siatki.
Piłkarze z Wrocławia byli wyraźnie oszołomieni takim obrotem sprawy i długo nie mogli przeprowadzić sensownej akcji zaczepnej. Udało im się jednak stworzyć zagrożenie pod kaliską bramką po rzucie wolnym. Silne uderzenie Erika Expósito było bliskie celu, bowiem piłka otarła się o poprzeczkę bramki. Gdy wydawało się, że akcje wrocławian mogą nabrać rozpędu, zespół z Kalisza znów ruszył do ataku. Po wrzucie z autu z obrońcami Śląska zabawił się Adrian Łuszkiewicz, podał do Mateusza Gawilka, a stoper KKS w tłoku na polu karnym potrafił oddać kapitalny, techniczny strzał, którym oszukał i całą defensywę rywali, i bramkarza. To było uwieńczenie 11-letniej gry „Gawła” w kaliskich klubach piłkarskich.
3:0 do przerwy dla wicelidera eWinnner II ligi w starciu z 11. drużyną tabeli PKO Esktraklasy to był szok dla wszystkich na stadionie i przed telewizorami. Znając jednak historię poprzednich pojedynków KKS w Fortuna Pucharu Polski, można było się spodziewać, że emocje dopiero się zaczynają. Kaliszanie wyciągnęli jednak wnioski z tamtych bojów i od pierwszych minut drugiej połowy starali się trzymać stery tego pojedynku w swoich głowach i nogach. Mogli podwyższyć prowadzenie po najpierw po rzucie wolnym autorstwa Adriana Łuszkiewicza, potem po „główce” Nikodema Zawistowskiego, a następnie plasowanym strzale w długi róg Nestora Gordillo. Śląsk odpowiedział groźną akcją Johna Yeboaha, ale na posterunku był Maciej Krakowiak. W 67. minucie napastnika „Wojskowych” faulował Mateusz Gawlik, który obejrzał drugi żółty kartonik i musiał opuścić boisko. Jednak nawet grając w przewadze, zespół ze stolicy Dolnego Śląska nie był w stanie sforsować kaliskiej defensywy. Kaliszanie wraz z ponad 7 tysiącami kibiców mogli więc fetować awans do półfinału. W historii kaliskiej futbolu dokonała tego wcześniej tylko jedna drużyna. Był to Start Kalisz (późniejsza Calisia), który do półfinału „turnieju tysiąca drużyn” awansował w …1956 roku.
- Nasz zespół zagrał dzisiaj znakomity mecz, do którego przygotowywaliśmy się od dawna. Wszyscy zawodnicy wykonali dzisiaj niesamowitą pracę i jestem dumny, że mogę pracować z taką grupą piłkarzy – pełnych zaangażowania na treningach i w trakcie meczu. Uważam, że zasłużyliśmy na to zwycięstwo, byliśmy drużyną lepszą. Napisaliśmy kolejną historię, pierwszy raz ten stadion był wypełniony niemal do ostatniego miejsca – powiedział m.in. trener KKS Bartosz Tarachulski na pomeczowej konferencji prasowej.
- Obsraliśmy zbroje i wyszło, jak wyszło. Jeszcze nie widziałem tak obsranego swojego zespołu. Wstyd roku. Musimy ten wynik wziąć na klatę. Dopiero w drugiej połowie dokonaliśmy zmian, ale biliśmy głową w mur. To, co się wydarzyło, jest niewytłumaczalne – skwitował występ swojego zespołu trener Śląska Ivan Djurdjević.
(dd)
KKS Kalisz – Śląsk Wrocław 3:0 (3:0)
Bramki: Kasjan Lipkowski (20.), Michał Borecki (21.), Mateusz Gawlik (44.)
Żółte kartki: Gawlik, Borecki (KKS) oraz Poprawa, Yeboah, Bukowski (Śląsk)
Czerwona kartka: Mateusz Gawlik (KKS, 67. min, druga żółta)
Sędziowali: Marcin Kochanek (Opole) oraz Adam Kupsik i Michał Sobczak
KKS: Krakowiak – Kendzia, Gawlik, Lipkowski – Zawistowski, Wysokiński (70. Gęsior), Łuszkiewicz, Koczy – Borecki, Giel (75. Putno), Gordillo (80. Kamiński)
Śląsk: Szromnik – Konczkowski, Verdasca, Poprawa (68. Borys), Grétarsson, Víctor García (46. Jastrzembski) – Yeboah, Leiva (54. Rzuchowski), Olsen (54. Bukowski), Samiec-Talar (54. Łyszczarz) – Expósito
Widzów: 7100
Wyniki innych meczów ćwierćfinałowych Fortuna Pucharu Polski: Lechia Zielona Góra – Legia Warszawa 0:3, Pogoń Siedlce – Górnik Łęczna 0:1, Motor Lublin – Raków Częstochowa 0:3.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Zasługa naszych kaliskich wychowanków piłkarskich ...Ceny w szkółkach szkoleniowych wzrosną.