
Po dwóch golach w doliczonym czasie gry piłkarze KKS Kalisz odnieśli kolejne zwycięstwo w grupie 2 III ligi i nadal są liderem tabeli. Mecz z Bałtykiem Koszalin nie był jednak spacerkiem dla niebiesko-biało-zielonych
KKS Kalisz – Bałtyk Koszalin 4:1 (0:0)
Bramki: Mateusz Żebrowski (57., 66. - rzut karny, 90.+1), Daniel Stanclik (90.+4) – Bartłomiej Putno (78 – rzut karny)
Żółta kartka: Żebrowski (KKS)
Sędziowali: Maciej Lanckowski oraz Marcin Sadowski i Łukasz Bania (Toruń)
Widzów: 1000
KKS: Burta – Ślesicki (89. N. Zawistowski), Gawlik, Łydkowski, Mączyński – Żebrowski, Tunkiewicz (85. Stanclik), Łuszkiewicz, Borecki, Kamiński (59. Radzewicz) – Trubeha (70. Kaczyński)
Bałtyk: Pogorzelec – Ponurko, Jasitczak, Czenko, Waleński (71. Kisły) – Czapłygin (57. Walaszczyk), Forczmański (80. Włodarczyk), Gregorek (64. Rapita), Putno – Rak, Gruchała-Węsierski.
Bałtyk Koszalin nie jest trzecioligowym potentatem, toteż w Kaliszu skazywano go na porażkę z liderem tabeli, który ma wyrównany skład, gra coraz bardziej uporządkowany futbol i ma wielki apetyt na wywalczenie awansu do II ligi. Kaliszanie nie mogli być jednak zadowoleni z pierwszej połowy tego meczu. Mieli sporą przewagę, ale zbyt często gubili się w decydujących momentach pod bramką rywali. Dwukrotnie byli jednak bliscy objęcia prowadzenia. W 31. minucie Andrzej Trubeha uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu Mateusza Mączyńskiego i były bramkarz KKS, a obecnie Bałtyku, Oskar Pogorzelec, z trudem przeniósł futbołówkę nad poprzeczką. W 37. minucie na strzał z 18 metrów zdecydował się Robert Tunkiewicz, ale i tym razem pełna poświęcenia interwencja Pogorzelca uratowała gości. Przyjezdni też kilka razy zagrozili bramce przeciwnika, a najgroźniej było w 29. minucie, gdy relfleksem musiał się wykazać Józef Burta.
- W pierwszej połowie nie potrafiliśmy złapać swojego rytmu. Graliśmy za wolno, a przeciwnik zablokował nam akcje skrzydłami, grając wzmocnioną defensywą i tu był problem – twierdził trener KKS Ryszard Wieczorek.
Lider zabrał się do bardziej wytężonej pracy w drugiej połowie meczu. W 57. minucie kaliszanie doczekali się błędu defensorów Bałtyku w ich polu karnym. Do bezpańskiej piłki dopadł Mateusz Żebrowski i nie dał szans bramkarzowi. Niespełne 10 minut później było 2:0 dla KKS. W polu karnym ręką zagrał Szymon Waleński i arbiter podyktował „jedenastkę”, którą na gola zamienił strzelec pierwszego gola i jednocześnie najlepszy snajper kaliskiej drużyny. Goście walczyli jednak ambitnie, a gospodarze od pewnego momentu pozwalali im na zbyt wiele. Groźnie było już w 68. minucie, gdy pozostawiony bez opieki Bartłomiej Putno „wjechał” bezkarnie w pole karne i tylko szczęśliwa interwencja obrońcy zapobiegła utracie gola. Trzy minuty później jeszcze groźniej było po strzale Pawła Raka. Burta instynktownie obronił to uderzenie. Bałtyk mógł się nadziać na szybką kontrę KKS, ale Marcin Radzewicz strzelił bez dynamiki, a chwilę później miał pecha pod własną bramkę, bowiem piłka trafiła go w rękę. Wspomniany już Putno wykorzystał rzut karny, a potem miał jeszcze kapitalną okazję do wyrównania, lecz Burta znów popisał się refleksem, odbijając piłkę nogą. Na szczęście gospodarze zachowali jeszcze siły na końcówkę, w której z zimną krwią wypunktowali rywala. To były dwie błyskawiczne kontry, które finalizowali Mateusz Żebrowski i Daniel Stanclik, który pojawił się na boisku w końcowych minutach.
- W nasze poczynania na boisku wkradło się trochę zamieszania w defensywie, co skończyło się kontaktowym golem dla rywala. Przeciwnik poczuł krew, ale to my ich wypunktowaliśmy. Takie mecze nie są łatwe. Taka drużyna jak Bałtyk nie ma presji i przejeżdża na mecz z liderem, zmuszając nas do ataku pozycyjnego, co nie za bardzo udawało nam się w pierwszej połowie. W końcu jednak przeciwnik musiał się odkryć i my to wykorzystaliśmy – mówił autor hat tricka w tym meczu Mateusz Żebrowski.
- Spodziewamy się w każdym meczu, że przeciwnicy będą się starali głównie przeszkadzać nam, ale dzisiaj Bałtyk nie tylko przeszkadzał, ale również konstruował groźne akcje zaczepne. W przerwie spokojnie oceniliśmy sytuację i zmieniliśmy nieco ustawienie. Skrzydłowi zaczęli grać wyżej, a Robert Tunkiewicz przeszedł do rozegrania, co przyniosło efekty w postaci goli. 2:0 to jednak nie jest jeszcze koniec meczu. Zespół za bardzo się uspokoił, a ja nie lubię takiej gry, bo robią się z niej problemy. Zauważyłem, że jest to zły nawyk naszego zespołu. Nie możemy tylko bronić wyniku przy prowadzeniu. Na pewno trzeba to zmienić. Na szczęście w końcówce wszystko wróciło do normy, a Mateusz Żabrowski pokazał, że jest liderem tego zespołu. Wynik cieszy, natomiast do niektórych fragmentów gry musimy się przyczepić – powiedział Ryszard Wieczorek.
- W drugiej połowie udało nam się strzelić kilka bramek i cieszę się, że dołożyłem do tego wyniku swoją cegiełkę. Cieszą przede wszystkim trzy punkty, bo rywal był zmotywowany i wysoko postawił nam poprzeczkę – mówił Daniel Stanclik.
KKS prowadzi w tabeli i ma cztery punkty przewagi nad Radunią Stężyca oraz Mieszkiem Gniezno. W kolejnym meczu kaliska drużyna zmierzy się w Szczecinie z zajmujące czwarte miejsce w tabeli Świtem Skolwin. (dd)
Wyniki 9. kolejki grupy 2 III ligi: KP Starogard – Górnik Konin 0:2, Jarota Jarocin – Świt Skolwin (Szczecin) 0:1, KKS Kalisz – Bałtyk Koszalin 4:1, Gwardia Koszalin – Mieszko Gniezno 0:2, Nielba Wągrowiec – Sokół Kleczew 2:1, Polonia Środa Wlkp. – Bałtyk Gdynia 1:2, Grom Nowy Staw – Chemik Police 1:2, Kotwica Kołobrzeg – Unia Janikowo 2:3, Pogoń II Szczecin – Radunia Stężyca 0:4.
W następnej kolejce
28.09.: Bałtyk G. – Mieszko, Górnik – Gwardia, Bałtyk K. – KP Starogard, Świt – KKS (16.00), Unia – Jarota, Sokół – Grom
29.09.: Chemik – Kotwica, Radunia – Nielba, Polonia – Pogoń II
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Wstęp jest trochę mylący. Piszecie, że dzięki dwóm bramkom w doliczonym czasie KKS wygrał mecz. KKS wygrałby mecz nawet gdyby nie zdobył tych dwóch bramek.