Reklama

Konflikty sąsiedzkie przy okazji żniw i nie tylko, bo kogut pieje, a kwitnący rzepach zbyt intensywnie pachnie

30/07/2024 15:58

Prowadzenie działalności rolniczej utrudnia nie tylko pogoda, ale zdarza się, że także sąsiedzi. Szczególnie często do takich sytuacji dochodzi w okresie żniw i to już od wielu lat. Najczęściej żniwa przeszkadzają „mieszczuchom”, którzy pobudowali się na wsi. Siedliska są często sprzedawane i osoby przenoszące się na wieś nie znają specyfiki pracy rolników. Te osoby nie urodziły się na wsi, nie wychowały się tam i nie wiedzą, że w roku gospodarczym występują okresy intensywnych prac polowych. W okresie żniw rolnicy pracują nie tylko w dzień ale zdarza się, że i w nocy. Niesprzyjająca aura powoduje, że kombajny pracują na polach jeszcze po godzinie 22. Bywają „mieszczuchy”, którym to na tyle zakłóca spokój, że wzywają policję a ich interwencja niejednokrotnie kończy się mandatem dla żniwiarza. Skargi na żniwiarzy to nie jedyne przyczyny interwencji policji. Zdarzają się tak kuriozalne przypadki skarg jak np. zbyt głośno piejący kogut, szczekający pies, czy też zbyt intensywny zapach kwitnącego rzepaku!

   Od lat liczba skarg nasila się na tyle, że w wielu regionach kraju potrafią zdezorganizować pracę rolników. Stąd  Już kilka lat temu Dolnośląska Izba Rolnicza zapoczątkowała kampanię społeczną „STOP – wieś, teren pracy rolnika”, której celem jest edukacja i przekonanie miastowych, którzy przeprowadzili się na wieś aby pozwolili w spokoju pracować rolnikom. Natomiast Krajowa Rada Izb Rolniczych zwróciła się do resortu rolnictwa o wypracowanie jednolitych i jednoznacznych przepisów chroniących obszary produkcji rolnej.

    W tym roku z apelem o zrozumienie prac związanych ze żniwami w Wielkopolsce  w imieniu włodarzy województwa apeluje Krzysztof Grabowski, wicemarszałek województwa wielkopolskiego. …”Szczególną uwagę zwraca się także do pozostałych mieszkańców obszarów wiejskich nie będących rolnikami by w okresie wytężonej pracy w gospodarstwach często uzależnionej od pogody nie utrudniali pracy rolnikom w późnych godzinach nocnych. Niepotrzebne interwencje i zgłoszenia tylko zakłócają sprawny przebieg prac wzniecając zatargi sąsiedzkie. Wykażmy się w tym kilku tygodniowym czasie prac żniwnych szczególną wyrozumiałością” – napisał w apelu K. Grabowski.

                               Zamiast zrozumienia telefon na policję

 Do czasu nagłaśniania takich sytuacji traktowano jako kuriozalne incydenty. Niestety z czasem doprowadziły do zaognienia relacji pomiędzy tubylcami – rolnikami i mieszczuchami, którzy zamieszkali na wsi. Przy wysokich cenach mieszkań w mieście niemal lawinowo rośnie liczba osób, które  zdecydowały się pobudować na wsi. Wystarczy popatrzeć na podkaliskie miejscowości np. Warszówka, Pruszków, Piotrów. Nie ma gminy w powiecie kaliskim, w której nie wybudowali się miastowi. Wygląda na to, że nie wszyscy z nich zdawali sobie sprawę, że postrzeganie wsi jako ostoi ciszy i spokoju jest błędem a nie  miejscem pracy dla rolników. Mimo, że wieś znacznie zmieniła swoje oblicze, to jednak nadal rytm jej życia wyznaczają pory roku i pogoda.

   Miastowi składają na policję skargi, a ta sypie rolnikom mandaty. Przeciwko rolnikom nagminnie wykorzystuje się art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń -  kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny (…) podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Oznacza to, że cześć napływowych mieszkańców wsi traktuje działalność rolników jako wybryk chuligański.

                                   „Odkrycie” – kogut pieje a pies szczeka

      Skargi nie ograniczają się na zakłócanie ciszy nocnej przez koguty czy kombajny. Zdarzają się osoby, którym przeszkadza niemal wszystko, co związane jest z działalnością rolniczą. Zdarzały się donosy na uporczywe muczenie krów, smród z gnojowicy i kurzego nawozu, kwitnący rzepak emitujący zdaniem skarżącego duszący utrudniający oddychanie zapach, buczące pszczoły. Kilka lat temu w zachodniopomorskim gospodarza ukarano mandatem za szczekającego psa. Pozew złożył sąsiad, który niedawno przeprowadził się z miasta. Sąd Rejonowy w Choszcznie przychylił się do pozwu mężczyzny i nakazał zapłatę na jego rzecz 2 tys. złotych oraz pozbycie się psa z posesji ?! Cała Polska była oburzona nałożeniem mandatu na mieszkankę Gołuchowa. Została ukarana mandatem w wysokości 100 zł za to, że jej kogut za głośno i za wcześnie pieje. Ponadto funkcjonariusze policji zobowiązali ja by drób trzymała w warunkach nieuciążliwych dla sąsiadów, bo to właśnie oni złożyli donos. W związku z tym, że kogut nie dostosowywał się do poleceń policjantów, jego właścicielka by uniknąć kolejnych mandatów uśmierciła go. Ukręciła głowy również kilku młodym kogutom.

     Podobna sytuacja wydarzyła się w Piotrowie (gmina Blizanów). Mieszkańcowi jakby nie patrzeć wioski tak przeszkadzało pianie koguta, że poskarżył się wójtowi gminy. Kogut nic sobie z tego nie robił i piał kiedy chciał.  Skarżący nie odpuścił. Uznał, że  interwencja wójta była nieskuteczna stąd  złożył skargę, tym razem nie na koguta, a na wójta, do Rady Gminy Blizanów.

                          „Mieszczuch” zapomina, że może nastąpić rewanż

W naszej wiosce nie brakuje mieszczuchów. Z większością idzie się dogadać, wtopili się w naszą społeczność i nie ma problemu. Ja mam pecha, bo moim bezpośrednim sąsiadem stał się mieszczuch, któremu wydaje się, że fakt mieszkania przez jakiś czas w mieście nobilituje go do bycia nie wiadomo kim. Przeszkadza mu niemal wszystko. Odnoszę wrażenie, że kłótnia jest mu tak samo potrzebna do życia jak chleb czy woda. Przeszkadza mu nawet paląca się po 22 godz. lampa przed wejściem do mojego domu. Od lata ubiegłego roku nareszcie mam spokój. Postanowiłem wojować z nim tą samą bronią co on. Sąsiad uwielbia grillować. Od maja zaczynały się u niego cotygodniowe grillowe balangi. Niejednokrotnie przeciągały się do późnych godzin nocnych. Widocznie wyznawał zasadę, że jemu wolno zakłócać ciszę nocną. Mnie to w jakiś sposób przeszkadzało ale na policję nie dzwoniłem. Wymyśliłem inny skuteczny sposób. Kiedy jego goście kończyli balowanie o drugiej czy trzeciej godzinie i marzli o spokojnym śnie, ja wkraczałem do akcji. Równiutko o szóstej rano uruchamiałem na podwórzu ciągnik, który pracował sobie z godzinę i robił niezły hałas. Dobrym sposobem okazało się również głośne puszczanie piosenek disco polo, których jak wcześniej wiedziałem sąsiad nie cierpiał. Warkot ciągnika, czy też puszczane piosenki disco nie pozwalały na spokojne odsypianie kolejnych nocnych balang. W końcu zrozumiał, że nie ma co ze mną wojować i kłótnie ustały – opowiadał jeden z mieszkańców powiatu kaliskiego.

 Metoda skuteczna ale wzajemne zrozumienie stanowi solidną podstawę budowania dobrych relacji sąsiedzkich.

(grz)

 

Aktualizacja: 02/08/2024 08:35
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    dark - niezalogowany 2024-08-02 00:46:56

    blokowali zwykłym ludziom drogi, dojazd do pracy po dziecko do przedszkola to teraz im blokują ich pracę. Karma wraca !!!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do