Reklama

Kraina, gdzie czas się zatrzymał

17/07/2022 05:30

Na skraju Puszczy Noteckiej, po prawej stronie Warty pomiędzy Międzychodem a Skwierzyną znajduje się miejscowość Krobielewko, której początki sięgają XIV w. Zasiedlona była początkowo przez Olędrów  (pierwotnie osadnicy z Fryzji i Niderlandów), których ślady są widoczne do dziś w starej architekturze wiejskiej i układzie przestrzennym wsi. Dawno temu Szwedzi zbudowali w Krobielewku drewniany most, którego pozostałości można zobaczyć gdy Warta obniży stan wody. Przed II wojną światową Niemcy zbudowali kolejny drewniany most aby ułatwić przerzut wojsk.

   Dzisiaj w Krobielewku nie ma żadnego mostu i aby dostać się do wsi należy przejechać Wartę albo w Skwierzynie, albo w Miedzychodzie – każde z tych miast w odległości ok. 15 km od Krobielewka. No i dobrze, pewnie brak mostu „tu i teraz” spowodował, że wioska i jej 160 mieszkańców (dane z r. 2006) żyją sobie w ciszy i spokoju.  Drogi pomiędzy domostwami są piaszczyste i trawiaste, a po nich spacerują kury i gdakają na intruza. Boćki na gniazdach klekocą i uważnym okiem obserwują kiedy wreszcie ten/ta intruz/ka, która pstryka smartphonem zdjęcia – pójdzie sobie dalej. No i te nadwarciańskie łąki pełne pachnących kolorowych kwiatów, ziół i śpiewu ptaków, gdzie człowieka ani śladu, ani inwazyjnej głośnej pseudo-muzyki, ani zapachu frytek smażonych w głębokim oleju. Sielsko anielsko ktoś powie... ano właśnie tak. Czas się zatrzymał w Krobielewku. W Krobielewku mieszkają Óla i Cześ (to nie błąd ortograficzny), nasi przemili gospodarze na dwie noce i trzy dni. Pobyt u nich był podstawą naszego krótkiego detoxu od cywilizacji i złapania weny twórczej.  Óla i Cześ dają przestrzeń na totalne wyciszenie się, serwują posiłki na bazie naturalnych produktów, które pysznie smakują z drewnianych talerzy i miseczek. Hołdują wszystkiemu co naturalne, o czym świadczą również ich lniane szaty. Ponadto oferują zebrane przez siebie zioła i przetwory, a Óla unikalną biżuterię, którą tworzy „las i łąka”. Gospodarze nazywają swój zakątek gajem Warty. 
Dzięki naszym gospodarzom poznałyśmy Romana, lokalnie zwanego latającym pustelnikiem. Latający – dlatego, że lata lotnią i ma własne trawiaste lotnisko, pustelnik – dlatego, że mieszka w odludnym miejscu koło Międzyrzecza w okrągłej pustelni w kształcie muszli, którą to pustelnię sam zaprojektował. Mnie willa-pustelnia przypominała kadry z filmu „Pożegnanie z Afryką” może dlatego, że wokół wypalona słońcem trawa, a wewnątrz rattanowe fotele i kanapy, drewniane rzeźby, suszące się zioła, półki z książkami i mnóstwo roślin zgromadzonych wzdłuż okien stwarzały aurę egzotyki. U pustelnika Romana czas również płynie w innym wymiarze, tak jakby obok głównego nurtu czasowego.

  We współczesnych miastach rozświetlanych w nocy ulicznymi lampami i jaskrawymi reklamami, huczących tysiącami silników samochodowych i zionących spalinami – nie jest możliwe wsłuchnie się w ciszę, która aż „w uszach dzwoni”. W miejscach opisanych wyżej taka możliwość jeszcze istnieje. Oby takich miejsc było coraz więcej.
Eleonora Nowak-Serwanski

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    Renata - niezalogowany 2022-07-17 11:01:38

    Urocze zdjęcia i treść artykułu zachęcają do odwiedzenia tej krainy

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do