
Są nieliczne. Wykonane często z drewna, przez to nietrwałe. Trwale jednak przypominają historię miejsc, w których je ustawiono. Ich obecność interpretować powinniśmy w dwojaki sposób. Postawiono je w miejscach zbiorowych pochówków ofiar cholery nękającej Kalisz i okolice od XVIII w., a także jako intencje dziękczynne mieszkańców za wygaśnięcie tych samych epidemii. Krzyże są nieodłącznym elementem polskiego krajobrazu. Zrośnięte z polami, lasami, łęgami, stawiane również w centrach miast, są przede wszystkim aktami wiary i modlitwy
„Po gościńcach i polach, przy miastach, miasteczkach i wsiach(…)” Nieodzowne, wręcz organiczne elementy polskiego pejzażu, jakimi są krzyże, kapliczki czy figury przydrożne, od wieków wyznaczają uświęconą przestrzeń ludzkiej egzystencji. Tradycja fundowania tych materialnych wyrazów pobożności sięga wieków średnich. Wtedy obok kamiennych krzyży pokutnych zaczęto stawiać także proste krzyże drewniane. U schyłku średniowiecza pojawiają się też pierwsze kapliczki. W bardzo wielu przypadkach były to akty podziękowania Opatrzności za wyleczenie z choroby, uchronienie od pomoru, głodu lub innej klęski, za wysłuchanie próśb czy za wybawienie od niebezpieczeństwa. Powodem pojawienia się krzyży i kapliczek były również inne okoliczności. Również te przykre. Dziś duża część tych strażnic tradycji i historii stanowi też materialny wyraz modlitwy za dusze nieszczęśliwych, zamordowanych, poległych na wojnie, wyznaczając często miejsce ich ostatniego spoczynku. Krzyże strzegły także rozwidleń dróg, które od wieków średnich uważano za siedliska demonów i duchów. Ziemia kaliska może poszczycić się znaczącą ilością tych symboli kulturowej tożsamości – znaków wyznawanej wiary. Ten przekaz z resztą stawał się wielokrotnie powodem, dla którego pozbywano się krzyży i kapliczek, zwłaszcza podczas II wojny światowej. Dziś największym zagrożeniem dla tych zabytków jest czas i słota. „(…) panowało morowe powietrze” W Kronice Miasta Kalisza, spisanej przez Władysława Kościelniaka i Krzysztofa Walczaka, not na temat epidemii cholery w Kaliszu znajdziemy przynajmniej kilkanaście. W latach 1830-31, 1866, 1873, 1893 w skutek choroby wymarły setki mieszkańców naszego miasta. Największe żniwo zebrał jednak pomór z roku 1852. Na jego temat czytamy: „W lecie grasowała groźna epidemia cholery (…). Przyczyną epidemii był wyjątkowo zły stan sanitarny Kalisza, przede wszystkim w dzielnicy żydowskiej. Wielu mieszkańców opuszczało miasto, niektórzy rozkładali się obozami na Rypinku i Czaszkach”. Dla niespotykanej dotąd liczby zmarłych wskutek cholery w tym samym roku założono cmentarz, zwany potocznie „Cholerynką”. „Ponoć po trzydzieści osób dziennie chowano na opuszczonej dziś «Cholerynce»” – przekazał Bogumił Kunicki w swoich „Balladach kaliskich”. Nekropolia w świetle zasobów Archiwum Państwowego w Kaliszu istniała jeszcze na krótko przed wybuchem II wojny światowej. Według kwestionariusza sporządzonego 16 kwietnia 1930 roku dla Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – Departamentu Służby Zdrowia (dotyczącego wykazu nieużywanych cmentarzy), kaliska „Cholerynka”, o powierzchni 1120 metrów kwadratowych, nie była używana od 1880 roku. Mimo to nekropolii nie zlikwidowano, o czym świadczą zapiski z 26 sierpnia1935 roku, mówiące między innymi o reparacji parkanu drucianego. Dzisiaj miejsce po kaliskim cmentarzu cholerycznym symbolizuje krzyż, znajdujący się tuż obok Publicznego Przedszkola nr 28 przy ulicy Cmentarnej. Krzyży upamiętniających ofiary morowego powietrza na obszarze Ziemi Kaliskiej jest przynajmniej sześć (ilość obiektów zinwentaryzowanych). Wśród tej liczby jeden tylko przykład tzw. „karawaki”, czyli krzyża o podwójnym ramieniu poprzecznym, który był talizmanem chroniącym przed epidemiami moru. Tradycja tego kształtu w sztuce chrześcijańskiej wiąże się historią hiszpańskiego miasta Caravaca i legendą o księdzu, któremu brakowało krzyża, by odprawić mszę przed innowiercą, i któremu to elementy krzyża zniosły z nieba dwa anioły. „Karawakę” z 1831 roku, stojącą dziś na miejscu dawnego cmentarza cholerycznego, podziwiać możemy w Pleszewie. Bliżej Kalisza świadectwa epidemii morowego powietrza pochodzą głównie z drugiej połowy XIX wieku oraz początku wieku XX. Do takich należy krzyż w Kościelcu, który – we wspomnieniach tamtejszych mieszkańców – ustawiony został w miejscu pochówku ofiar cholery i zarazem jako intencja odwrócenia zarazy. Jest to ginący przykład starej rzeźby ludowej, prymitywnie i schematycznie opracowanej. Rzeźba Chrystusa dziś, niestety, pozbawiona jest ramion i stóp, zaś z narzędzi Męki Pańskiej pozostała wyłącznie, w dolnej partii krzyża, rękawica. W Czempiszu (gmina Brzeziny) zachował się śródleśny krzyż – świadectwo epidemii morowego powietrza z roku 1886. Pozbawiony figury, krzyż posiada wyryty w drewnie napis, pozwalający – oprócz roku powstania – stwierdzić nazwisko jego fundatora: „FUNDACYA/ TEY FIGURY/ JACENTEGO/ŻAKOWSKIEGO/ 1886/ ROKU”. Kilka kilometrów od Czempisza, w Grabowie nad Prosną, zachowało się świadectwo tej samej epidemii. „OD POWIETRZA/ GŁODU, OGNIA…/9 KWIETNIA 1886 R.” – czytamy na tablicy wmurowanej w prostopadłościenny, murowany cokół, nakryty żeliwnym krzyżem. Analogiczny kształt i tworzywo posiada krzyż w Jankowie Zaleśnym. Mimo braku inskrypcji, o krzyżu i jego historii niesie słowo przekazywane od kilku pokoleń wśród tutejszych mieszkańców. Cholera miała zdziesiątkować tę miejscowość u schyłku XIX wieku. Powstały jako zbiorowa intencja dziękczynna, krzyż choleryczny w Popówku pod Kaliszem świadczy z kolei o cudzie wygaśnięcia grasującej tu w roku 1885 epidemii. Krzyże sygnują miejsca Budowane przez pobożność krzyże ku pamięci ofiar czy też jako dziękczynienie po wygaśnięciu epidemii cholery to przykłady z wachlarza najróżniejszych spotykanych intencji. Są one czynnikiem integrującym lokalną społeczność i identyfikującym tożsamość kulturową. Miejsca z błaganiem o odwrócenie pomoru bydła, innym razem dowód niepokoju o los zmarłych nagłą śmiercią – jak np. kopiec nad śródleśnym stawem nieopodal Antonina, gdzie przed II wojną światową raniony dzik zabił leśniczego. Krzyż strzegący pamięci o znalezionych zamarzniętych dzieciach, które zabłądziły w lesie – wzruszająca i przykra pamiątka. Podzięka za życie, mimo że fundatorzy nie mogli posiadać potomstwa, czy najpospolitsza łaska, za którą dziękowano – dar zdrowia, to przykłady wzięte z najbliższej okolicy. Różnorodność powodów, dla których je ufundowano, oraz najrozmaitsze ich kształty i rozmiary – oto bogactwa tej małej architektury. Nie ma takiego krzyża, kapliczki czy choćby jednej rzeźby nieprzystrojonej skromnym kwiatem, zwykłymi liśćmi czy wstążką. Szacunek do przydrożnych świątków jest wciąż żywy. Artykuł powstał m.in. na podstawie „Klejnoty pejzażu Ziemi Kaliskiej” autorstwa Anny Jabłońskiej-Ważny. Mateusz HalakTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie