W meczu na szczycie w grupie 2 III ligi KKS Kalisz pokonał dotychczasowego lidera - Radunię Stężyca. Goście grali od 15. minuty w dziesiątkę, mieli przez cały mecz i po jego zakończeniu olbrzymie pretensje do sędziego, ale musieli się pogodzić z trzybramkową porażką. To dziesiąte z rzędu ligowe zwycięstwo niebiesko-biało-zielonych w tym sezonie.
  Spotkanie KKS Kalisz z Radunią Stężyca okrzyknięto meczem jesieni w grupie 2 III ligi i na pewno nie zawiódł on oczekiwań kibiców. Na boisku bywało nerwowo i kolorowo (dużo kartek), a oba zespoły udowodniły, że nieprzypadkowo są w czubie tabeli. Goście już w 2. minucie mogli zaskoczyć gospodarzy, bowiem z rzutu wolnego groźnie strzelił Radosław Stępień i Adam Wasiluk musiał się mocno wysilić, aby odbić piłkę. Szybko inicjatywę przejęli jednak kaliszanie i po kwadransie miały miejsce wydarzenia, które wpłynęły na dalsze losy tej rywalizacji. W polu karnym w znakomitej sytuacji znalazł się Mateusz Żebrowski i gdy wychodził już na tzw. czystą pozycję, został bezpardonowo powalony przez Dawida Klawikowskiego. Podyktowanie rzutu karnego przez sędziego nie podlegało dyskusji, ale już czerwona kartka dla faulującego była bardzo kontrowersyjna i rozwścieczyła przyjezdnych. Najspokojniej zachował się Hubert Antkowiak, który czekał na to, aby strzelić z 11 metrów i dać prowadzenie KKS. Doczekał się wreszcie i się nie pomylił. 
– Nie chciałem się mieszać w te kłótnie, wyłączyłem głowę i wszystko było OK – stwierdził strzelec 13 goli w tym sezonie. 
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Już nie jest z Kalisza.