Reklama

Koronawirus i epidemia z perspektywy psychiatry

25/07/2020 07:00

Rozmowa z Anastazją Siwak-Kwiasowską, lekarzem, specjalistą z dziedziny psychiatrii

– Ilość informacji, jaka pojawiła się i pojawia w związku z epidemią koronawirusa, dotycząca liczby zachorowań czy ofiar śmiertelnych wpływa na sposób myślenia i obawy – o własne życie i życie najbliższych. Czy uzasadnione? Faktem jest, że Covid-19 jest chorobą poważną, do końca niezbadaną ale jest również wiele innych chorób, z większą śmiertelnością, które nie generują w nas takich lęków i obaw, jak koronawirus – mówi Anastazja Siwak-Kwiasowska, psychiatra. 

– Kiedy uwaga mediów koncentruje się na kolejnych, śmiertelnych ofiarach koronawirusa zapominamy albo nie dostrzegamy tych ofiar „pośrednich”. Proszę powiedzieć na czym polega problem z perspektywy psychiatry? Z jakimi objawami trafiają do Pani pacjenci?
– Właściwie od początku epidemii zauważamy problemy z lękiem, niepokojem, zaburzeniami nastroju oraz zaburzeniami snu. To pierwsze objawy jakie coraz częściej pojawiają się u nowych pacjentów. Ludzie są przerażeni tym, co może ich czekać. A tak naprawdę niewielu osób dotyczy sam problem zarażenia koronawirusem natomiast znacznie większa liczba osób zmaga się z tym, co dzieje się w ich głowach. Zaczynają myśleć, że mogą być zakażeni, ich rodziny – osoby starsze i schorowane. Pojawiają się objawy lękowe, poczucie bezradności.  Oczywiście najczęściej nie ma to przełożenia na stan faktyczny ale natłok informacji jest tak ogromny, że pojawia się problem. Ludzie nie wiedzą, co należy robić aby unikać stresu, który jest nam dawkowany. 

– Przez media?
– Tak, między innymi.

– Jak w takim razie nie poddać się tej psychozie strachu sączącej się z mediów, z rządowych komunikatów?
–  Nawet jeśli jesteśmy w okresie kwarantanny należy wyznaczać sobie rytmy dobowe, koncentrować się na zadaniach do wykonania – pracy zdalnej, pracach domowych, czasie poświęconym dzieciom, etc. Nie zostawiamy sobie pustki. Kiedy pojawia się bezczynność to w ślad za tym również czarne myśli, niepokój. 

– Innymi słowy, dostrzega Pani korelację pomiędzy nakręcaną przez media spiralą strachu na temat koronawirusa a wzrostem liczby pacjentów w gabinetach psychiatrycznych?
– W przypadku mojej praktyki jest to wzrost około dwudziestopięcioprocentowy. Obawiam się jednak, że to czubek góry lodowej. Zgłasza się dużo nowych pacjentów, czyli takich, którzy wcześniej nie potrzebowali pomocy psychiatry czy psychologa. Mało tego, są to często pacjenci, którzy wymagają pomocy wręcz natychmiastowej, u których problem pojawił się z „dnia na dzień” a nie narastał latami, jak to się zazwyczaj dzieje. Ludzie myślą, że nie potrafią zdiagnozować przyczyn swych dolegliwości, których pierwszym objawem są najczęściej zaburzenia snu. A potem poczucie lęku, obawy przed wychodzeniem z domu, na spacer, do lasu i parku, obawa przed zarażeniem. 

– Do czego może doprowadzić utrzymywanie się takiego stanu?
– Pojawiają się obawy o przyszłość, o zdrowie, o możliwość utraty pracy, a nawet myśli samobójcze z powodu jakby się wydawało sytuacji bez wyjścia, z powodu bezradności. 

– Czy są już dane, które ilustrują te niepokojące zjawiska?
– Wiem, że takie dane są zbierane i weryfikowane. Jest dostępna  polska edycja międzynarodowego badania „Ocena wpływu epidemii COVID-19 na zdrowie psychiczne” pod linkem: https://forms.gle/VQ4yoZ9FVxkwAjhp7 .
Warto dodać, że z badań retrospektywnych dotyczących epidemii SARS z 2003 roku wynikało, iż psychiczne skutki tamtej epidemii były odczuwane przez co najmniej 3 lata.  Jest to zatem proces długofalowy. Dotyczyły one zaburzeń lękowych, zaburzeń depresyjnych oraz zespołu stresu pourazowego.

– Przy czym istotne jest to, że tamta epidemia nie zyskała takiego medialnego „rozgłosu” jak obecna.
– Dokładnie. Co oznacza, że możemy się z nią borykać znacznie dłużej.

– Nie wspomnieliśmy  o zjawisku wzrostu przemocy domowej, która również jest konsekwencją epidemii – izolacji i bezczynności.
– To prawda. Niepokojącym zjawiskiem jest picie alkoholu, na „rozluźnienie”, które najczęściej nie rozluźnia natomiast może generować przemoc domową i agresję, zwłaszcza w stosunku do dzieci. Warto dodać, że u wielu osób uzależnionych od alkoholu a które były w okresie abstynencji da się zauważyć powrót do nałogu. Dotyczy to również osób uzależnionych od innych używek.

– Czas na podsumowanie. Co robić aby nie dopuszczać do takich sytuacji, jak działać prewencyjne przed zapowiadaną na jesień „drugą falą” zachorowań?
– Jeśli  wiemy, że grozi nam ograniczenie typu kwarantanna, izolacja, aby nie dopuścić do niepokoju, do tego błędnego koła wywołującego objawy na pewno warto skoncentrować się na tym co mamy, co możemy wykorzystać. Jeśli mieszkamy z kimś a jesteśmy w kwarantannie możemy np. wypełnić czas wspólnym przygotowywaniem posiłków, zabawą z dziećmi etc. A jeśli do tego mamy ogród możliwości spędzenia wspólnego czasu rosną.  Powinniśmy maksymalnie skoncentrować się na  wspólnym czasie, natomiast nie myśleć o rzeczach na które i tak nie mamy wpływu. 

– I wyłączyć telewizor. Wiele osób z mojego otoczenia, poirytowanych informacjami a w zasadzie skalą psychozy na temat koronawirusa wylewającej się non stop z ekranów telewizorów, zrezygnowało z oglądania kanałów informacyjnych. 
– Dokładnie. Jeśli nie będziemy oglądać telewizji, porównywać danych statystycznych z jednego czy drugiego kanału, przeglądać stron internetowych, to z pewnością wyjdzie nam to na dobre.

– Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał 
Piotr Piorun
 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do