
Dwa punkty zainkasowali piłkarze ręczni Energi MKS Kalisz w kolejnym meczu Orlen Superligi. Długo jednak wydawało się, że po fatalnym meczu w Opolu również w starciu z beniaminkiem z Wrocławia kaliszanie poniosą porażkę
Mecz ze Śląskiem Wrocław, który przed laty zapisał piękną kartę w historii polskiej piłki ręcznej, a teraz próbuje odbudować swoją renomę, miał być dla zespołu z Kalisza lekarstwem na niesmak, jaki pozostał po fatalnym występie w Opolu. Tymczasem spotkanie w Arenie Kalisz podopieczni trenera Rafała Kuptela rozpoczęli koszmarnie, bowiem rywale prowadzili 4:0. Pierwszą bramkę Energa MKS zdobyła dopiero po siedmiu minutach gry (Bartosz Kowalczyk). W 9. minucie rywalizacji było jednak 6:1 dla przyjezdnych po trafieniu Huberta Korneckiego. Teraz dopiero kaliszanie zaczęli grać nieco lepiej, a szczególnie dotyczy to Joela Ribeiro, który zdobył trzy bramki z rzędu. Gospodarze nie byli jednak w stanie ani razu doprowadzić do remisu, a pod koniec pierwszej połowy goście znów „odjechali” im na kilka trafień, wygrywając pierwszą połowę 14:11, a mieli już nawet pięć bramek zapasu (14:9).
Postawa kaliskiej drużyny w drugiej połowie przed długi czas też nie była taka, jaką oczekiwaliby kibice w Arenie Kalisz. W 42. minucie po rzucie Szymona Muchy Śląsk prowadził 21:16 i niewiele wskazywało na to, aby zespół z Kalisza przeszedł jakąś metamorfoza i zmienił losy spotkania. A jednak tak się właśnie stało, bowiem między 56. a 58. minutą mecze bramki Matiji Starcevicia, Łukasza Kucharzyka i Miłosza Bekisza doprowadziły do remisu 26:26. Przyjezdni wyszli jeszcze na prowadzenie po trafieniu Kamila Ramiączka, ale chwilę później stan meczu ponownie wyrównywał Miłosz Bekisz. Beniaminek z Wrocławia miał czas na zdobycie zwycięskiej bramki, ale najpierw pomylił się Bartosz Nastaj, a strzał Mateusza Jankowskiego obronił Jan Hrdlicka.
W serii rzutów karnych kaliszanie nie pomylili się ani razu. Jan Hrdlicka natomiast obronił rzut Szymon Famulskiego. Decydującego gola z siedmiu metrów zdobył dla Energi MKS Bartosz Kowalczyk, co oznaczało dwa punkty dla drużyny znad Prosny i awans na piąte miejsce w tabeli (20 pkt.). Obie drużyny zmierzą się również w 1/8 Orlen Pucharu Polski – tym razem we Wrocławiu. Natomiast w następnej serii spotkań Orlen Superligi Energa MKS zagra w Arenie Kalisz już w piątek (06.12., g. 18.00) z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski.
(dd)
Energa MKS Kalisz – WKS Śląsk Wrocław 27:27 (11:14), karne 5:4
Energa MKS: Hrdlicka, Szczecina - Ribeiro 7, Starcević 6, Kucharzyk 5, Doncow 3, Molski 3, Bekisz 2, Fedeńczak 1, Kowalczyk, Wróbel, Moryń, Kus
Karne: 2/2. Kary: 12 minut (Doncow - 4 min., Wróbel, Ribeiro, Kucharzyk, Moryń - 2 min.)
WKS Śląsk: Małecki, Dudek - Kornecki 6, Nastaj 5, Mucha 4, Ramiączek 4, Cegłowski 2, Wielgucki 2, Famulski 1, Jankowski 1, Przybylski 1, Gądek, Kołodziejczyk, Kawka, Burtan
Karne: 3/4. Kary: 4 minuty (Nastaj, Jankowski - 2 min.)
Fot. Michał Sobczak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie