Reklama

Miasto moje widzę ogromne

31/01/2019 00:00

Odbudowa Kalisza po 1914r.

Zniszczenie Kalisza w sierpniu 1914 r. było ewenementem w zachodniej Europie. Nikt przecież dotąd nie burzył całych miast. Jednocześnie mniej więcej przed stu laty narodziła się idea i sam termin ochrony zabytków. Z tej racji przed architektami stanął problem dotychczas nieznany: jak odbudować zabytkowe miasto? Jakie koncepcje przyjęto, a jakie odrzucono? I jaka z tamtego doświadczenia płynie nauka dla ciągle jednak zmieniającego się Kalisza?

W wyniku zniszczenia w gruzach znalazła się najważniejsza część Kalisza, czyli miasto wyznaczone niegdyś średniowiecznymi murami obronnymi. Na szczęście pruscy barbarzyńcy nie mieli jeszcze odwagi zniszczyć kościołów (ucierpiała tylko świątynia poreformacka, ob. ss. Nazaretanek). Z innych względów ocalały państwowe gmachy publiczne, takie jak sąd czy pałac gubernialny (obecnie starostwo). Okupant myśląc, że pozostanie tu już na zawsze, wolał zniszczyć domy prywatne oraz budynki należące do miasta (ratusz, teatr) niż te, które uznał za własne.

Zachować miasto
przodków    
Prace nad poszukiwaniem koncepcji rozpoczęły się natychmiast po zburzeniu. Komitet Odbudowy Kalisza zawiązał się w Warszawie już w 1914 r. Rozpisano konkurs na projekty dla miasta. W skład jury weszły ówczesne architektoniczne sławy: Jan Heurich, Karol Jankowski, Franciszek Lilpop, Stefan Szyller. Dodatkowym bodźcem do działania był fakt, że niemieccy urzędnicy również przygotowywali własne plany odbudowy, oczywiście nie uwzględniające, czy wręcz zacierające polski charakter prastarego grodu. Do idei otwartego konkursu wracano jeszcze wielokrotnie. Chociaż żadnego ze szczegółowych, powstałych wówczas projektów, nie udało się zrealizować, wtedy jednak powstały ogólne koncepcje odbudowy miasta.
Przyjęto, że modernizacja nie zmieni średniowiecznego kształtu urbanistycznego z wąskimi ulicami i kamieniczkami. Ze względu na coraz większe potrzeby komunikacyjne miasta od tego założenia zdecydowano się odstąpić jedynie w przypadku głównego ciągu komunikacyjnego od Mostu Kamiennego poprzez obecną ulicę Śródmiejską i Zamkową. Tutaj ulice zostały poszerzone. Zdecydowano również, że kamienice znajdujące się na środku rynku nie zostaną odbudowane, a w ich miejscu usytuowano główne wejście do ratusza i obszerny plac z trawnikiem. Podobnie postąpiono z dawną zabudową ulicy św. Stanisława, co pozwoliło stworzyć malowniczy placyk i odsłonić widok na gotycki kościół franciszkanów. Od strony prawnej bardzo dobrym rozwiązaniem było uchwalenie przez radę miejską fachowej Ustawy budowlanej miasta (1917 r.). Dokument ograniczał architektoniczną samowolę niektórych mieszkańców, przedkładających swoje własne doraźne korzyści nad interesy wszystkich obywateli i estetykę grodu.

Konserwator z wizją    Niewątpliwie bardzo fortunną decyzją było mianowanie w 1919 r. na stanowisko konserwatora zabytków okręgu kaliskiego prof. Józefa Raciborskiego, wielkiego miłośnika przeszłości, autora kilku prac historycznych o Kaliszu. Mimo romantycznego charakteru, potrafił on surowo egzekwować postanowienia Ustawy budowlanej. W tym czasie też odbywały się robocze narady z udziałem najwybitniejszych urbanistów i architektów z kraju. Szczegółowo rozpatrywali oni poszczególne problemy urbanistyczne. Projekt każdego domu musiał uzyskać zatwierdzenie komisji budowlanej. Wchodzący w jej skład fachowcy zyskali opinie całkowicie nieprzekupnych; fuszerka, fasada urągająca estetyce, złe warunki mieszkaniowe – takie plany zawsze kończyły się odrzuceniem i nakazem naniesienia poprawek. Nie trzeba dodawać, że komisja nie zawsze cieszyła się sympatią inwestorów spod znaku „byle jak, byle tanio”.

Drugi klasycyzm
kaliski
Współcześnie często pojawia się pytanie, dlaczego zrezygnowano z rekonstrukcji obiektów zabytkowych, które zostały zniszczone. Na tej decyzji zaważyły ówczesne poglądy konserwatorskie; odbudowę z przywróceniem dawnego stanu uważano wówczas za fałszowanie historii. Dlatego też zrezygnowano z rekonstrukcji spalonej bursy Karnkowskiego czy reprezentacyjnego pałacu z kolumnami na pl. św. Józefa. Dodatkowym problemem byłoby zharmonizowanie różnej wielkości fasad. Centrum Kalisza sprzed zniszczenia składało się przede wszystkim z domów dwupiętrowych o małomiasteczkowym wyglądzie. Trzypiętrowe kamienice pozwoliły nadać wielkomiejski wygląd, a jednocześnie rozwiązywały chociaż częściowo ówczesne problemy lokalowe.
Nieco inaczej było w przypadku ratusza i teatru. Te, mimo pożaru, dobrze zachowane konstrukcyjnie budowle zdecydowano się rozebrać i na ich miejscu postawić całkowicie nowe obiekty. Było to wynikiem zmiany estetycznych gustów epoki. Jako wytwory niedawno minionych czasów uznano je za zbyt rażące w stosunku do planowanej stylowej zabudowy.
Wspomniane wyżej poglądy istotnie zaważyły na architektonicznej szacie miasta. Dobrze widać to na przykładzie kaliskiego ratusza. Jeszcze pierwsze projekty zakładały, że wieża będzie rekonstrukcją stanu z XVIII w. Niestety i w tym przypadku zwyciężyła koncepcja, że nie należy tworzyć, jak to wtedy określano, „pseudozabytków”. Z tych samych względów nie dopuszczono do zastosowania w architekturze kamienic nawiązań gotyckich, uznawanych wtedy za bezwzględnie zabytkowe. Zamiast tego sięgnięto do stosunkowo młodych wzorców architektury klasycyzmu polskiego. Pasowała ona również do zachowanych budowli, takich jak sąd czy Pałac Puchalskich. Dla podkreślenia polskości miasta odwoływano się również do architektury renesansu (charakterystyczne attyki polskie) i baroku. Nie było to jednak bezmyślne kopiowanie wzorców przeszłości. Widz miał mieć świadomość, że nie patrzy na zabytek, dlatego starano się, aby dawne style były jedynie pewnego rodzaju inspiracją. Z tych względów w przypadku powstałej w czasie odbudowy architektury zasadnym jest mówić o „drugim klasycyzmie kaliskim”.
Niestety, niepowtarzalny charakter naszego miasta dostrzegają przede wszystkim osoby przyjezdne.

Nie wszystko się udało
Odbudowa Kalisza była dziełem wyjątkowym. Mimo gigantycznych trudności gospodarczych udało się stworzyć od podstaw piękne miasto. Dbałość o często kunsztowny, a więc droższy detal, zwyciężyła doraźne potrzeby ekonomii. Była to jednak decyzja słuszna, bo powstałe realizacje sprawiły, że centrum nadprośniańskiego grodu sprawia wrażenie wielkomiejskiego, zarazem cieszy oko mieszkańców i turystów.
Niestety, narastający od 1929 r. wielki kryzys gospodarczy, marginalizacja znaczenia miasta połączona z odpływem inteligencji doprowadziły do wyhamowania i w końcu zatrzymania tej pieczołowitej odbudowy. Wznoszone po tej dacie obiekty, takie jak tzw. Dom Apta na Rynku (mieści się tam obecnie m.in. cukiernia Italia) są rażącym przykładem odejścia od zasad ustalonych w mądrej ustawie budowlanej. Z tej też racji planowa odbudowa ograniczyła się jedynie do ścisłego centrum. Wspaniałe projekty nowych dzielnic położonych wśród parków pozostały tylko na papierze. Stopniowo rezygnowano z licznie projektowanych obiektów małej architektury, takich jak pomniki czy fontanny. Nie udało się doprowadzić do końca ważnej dla wizerunku miasta decyzji o wyburzeniu brzydkiej zabudowy fabryki Mystkowskiego, zasłaniającej widok na prezbiterium kościoła franciszkanów. Do dziś nie rozwiązano problemu ekspozycji murów obronnych. Ze względów ideologicznych zdecydowano się całkowicie wyburzyć dawny sobór prawosławny na placu św. Józefa, chociaż niektóre projekty rozsądnie zakładały spolszczenie jego architektury z przeznaczeniem na kościół garnizonowy. Przez wiele lat w miejscu tym straszyła ślepa i szpecąca fasada przyległej kamienicy. 

Marzenie pokoleń     Już w PRL wielokrotnie wracano do wielkich koncepcji uporządkowania i rozbudowy miasta. Wszystkie te plany okazały się niestety nierealnymi mrzonkami. W naszych czasach jakiekolwiek próby upiększenia miasta (choćby likwidacja niezniszczalnego sarkofagu na rynku czy usunięcie parkingu sprzed kościoła franciszkanów) napotykają na gigantyczne przeszkody i zawsze rozbijają się o koronny argument: brak pieniędzy. Tym bardziej warto podkreślić, że tylko dzięki wielkiemu entuzjazmowi przodków i ich wysokiej kulturze nasze miasto po odbudowie stało się prawdziwie piękne.

Anna Tabaka, Maciej Błachowicz
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do