Reklama

Mity rewolucji francuskiej

31/01/2019 00:00
14 lipca – święto narodowe Republiki Francuskiej. Jak pamiętamy z lekcji historii, to rocznica zburzenia Bastylii – symbolu znienawidzonego absolutyzmu francuskiego. No właśnie, zburzenia czy zdobycia? W wielu podręcznikach historii funkcjonuje określenie „zburzenie”, choć to ewidentny fałsz. Takich mitów, wyrabiających w czytelnikach fałszywy obraz wydarzeń, znajdziemy znacznie więcej

Mit pierwszy: zburzenie Bastylii
14 lipca 1789 r. paryski lud zdobył Bastylię, symbol francuskiego absolutyzmu. Zdobycie twierdzy jest kojarzone jednoznacznie z jej zburzeniem. W podręcznikach historii, przynajmniej jeszcze do niedawna, terminy „zdobycie” i „zburzenie” stosowano zamiennie, traktując niemal jak synonimy. Tymczasem twierdza nie została zburzona 14 lipca 1789 r. w wyniku szturmu „ludu paryskiego”. Zadanie zburzenia Bastylii powierzono przedsiębiorcy budowlanemu Palloy`owi; zostało zrealizowane w lutym 1790 r.

Mit drugi: spontaniczny zryw ludu
Rewolucja nie była w żaden sposób inspirowana przez kogokolwiek, była spontanicznym zrywem, „dialektycznym marszem Historii”.
„Dojrzewające spontanicznie wśród studentów i robotników idee rewolucyjne nigdy nie doprowadzą do obalenia władzy” – autor tej opinii wiedział, co mówi. To... Włodzimierz Lenin. Jeśli zatem rewolucja nie jest „dziełem” uciskanego ludu, to kogo obarczyć odpowiedzialnością za jej wybuch? Napoleon Bonaparte twierdził, że rewolucja jest dziełem ideologii. Maksymilian Robespierre z kolei za rewolucję dziękował encyklopedystom i filozofom. Wielu autorów, wśród nich Gaston Martin w wydanej w 1926 r. książce „Francuska masoneria”, wskazuje na pierwszorzędną rolę Wielkiego Wschodu, a przeogromną – amerykańskiego masona Benjamina Franklina. Na podkreślenie zasługuje to, że Martin sam był masonem. Poza tym wielu autorów wskazuje na osobiste ambicje księcia Orleanu Ludwika Filipa (jednym z motywów jest zemsta na rodzinie królewskiej) oraz słabość i niezdecydowanie Ludwika XVI.
Nie mniej ważne było dyskretne zaangażowanie  angielskiego rządu premiera Pitta, który w parlamencie chwalił się, że „poprowadzi teraz na wojnę z Francją za pomocą metod skuteczniejszych niż armia”. I o wiele tańszych. To zaangażowanie kosztowało angielski skarb zaledwie 25 milionów funtów.
Mit trzeci: bunt uciemiężonego ludu
Na grzbiecie wychudzonego, półnagiego, zakutego w kajdany chłopa siedzi trzech przedstawicieli klas „posiadających” – nie ma człowieka, który przynajmniej raz w życiu nie zetknąłby się z ryciną z czasów Wielkiej Rewolucji. Jej wymowa jest czytelna – czy można odmówić prawa do buntu uciskanemu ludowi?
Teza o społeczno-ekonomicznym podłożu wybuchu rewolucji francuskiej ilustrowana wspomnianą karykaturą obowiązuje po dziś dzień. Stan trzeci – lud, twórca dochodu narodowego kraju, utrzymywał dwa pozostałe próżniacze stany, a ciężar tego obowiązku był ponad jego siły. A przy tym bardzo zła była sytuacja gospodarcza kraju. Bunt był więc naturalną konsekwencją tego stanu rzeczy.
Tymczasem według rzetelnych historyków teza ta jest zgoła nieuzasadniona, a co najmniej przesadzona. Druga połowa XVIII w. to okres wyjątkowo dynamicznego rozwoju gospodarki francuskiej niemal we wszystkich dziedzinach.    Louis Messance, autor pracy „Studium  zaludnienia” z 1766 r. ujął to tak: „Każdy człowiek myślący przyzna, że przez ostatnie czterdzieści lat handel zdumiewająco się rozwinął, manufaktury królewskie pracują jak nigdy przedtem, a obok starych warsztatów i wytwórni, które poczyniły postępy, pojawiło się w całym królestwie wiele nowych. Czegoś takiego nie znali nasi ojcowie”.
Albert Mathiez, historyk o zdecydowanie lewicowej orientacji, podkreśla: „Rewolucja nie wybuchła w kraju wyczerpanym, lecz w państwie kwitnącym i w chwili jego pełnego rozwoju”.
A co do ekonomicznego ucisku mas? Pogląd na tę kwestię daje poziom ówczesnego fiskalizmu. Według Pierre`a Gaxotte, autora „Rewolucji Francuskiej” wynosił on przeciętnie ok... 10 procent.
Mit czwarty: bohaterscy więźniowie Bastylii
Wzburzony lud Paryża uwolnił z twierdzy rzesze przeciwników politycznych reżimu. Ta teza wydaje się nawet przekonująca. Dla czego, czy raczej dla kogo innego, „patrioci” mieliby narażać życie? Według źródeł w szturmie Bastylii zginęło około 100 osób. Przyjrzyjmy się zatem „bohaterskim” przeciwnikom reżimu. Było ich... siedmiu: czterech fałszerzy, dwóch obłąkanych i jeden młody rozpustnik, uczeń osławionego Markiza de Sade, którego wkrótce po uwolnieniu z wielką pompą zaczęto przyjmować w klubach, gdzie wygłaszał wzruszające mowy przeciwko tyranii i despotyzmowi. Wkrótce też Zgromadzeniu Narodowemu przedstawiono narzędzia tortur, jakie znaleziono w twierdzy. Jedno „umożliwiało krępowanie ofiar i przetrzymywanie w takim stanie przez całe lata”. Przeznaczenia drugiego nie domyślano się z początku, „choć wyglądało równie złowrogo”. Okazało się, że pierwsze to średniowieczna zbroja, która była eksponatem niewielkiego muzeum, a drugie okazało się skonfiskowaną kilka lat wcześniej prasą drukarską. Grozę budziły szkielety znalezione w podziemiach. Powszechnie sądzono, że to szczątki ofiar reżimu. Tymczasem były to szkielety samobójców, które – zgodnie z tradycją – nie mogły zostać pochowane w poświęconej ziemi.

Mit piąty: budowa społeczeństwa obywatelskiego
Powszechne jest przekonanie, że rewolucja francuska dała początek budowy „społeczeństwa obywatelskiego”, co oznacza – upraszczając oczywiście – że to lud zaczął decydować o tym, kto ma go reprezentować w parlamencie. Jednak w pierwszych powszechnych i „wolnych” wyborach we Francji w roku 1792 skandalicznie niska była frekwencja wyborcza. Na 7 mln uprawnionych, w głosowaniu udział wzięło zaledwie 700 tysięcy, czyli 10 proc. Wyjaśniając ten brak zainteresowania podstawowym, demokratycznym uprawnieniem „suwerennego ludu”, historiografia posługuje się ogólnikami, np. dezorientacją mas chłopskich. Prawda jest jednak inna: jakobini do perfekcji opanowali techniki zastraszania zarówno kandydatów i posłów, jak i wyborców oraz eliminowania różnymi sposobami niepożądanych elementów przez ustalanie list proskrypcyjnych, banicję, aresztowania, zamykanie i przejmowanie gazet rojalistycznych, wtrącanie do więzień etc. A zatem prawdziwa jest inna teza: z chwilą upadku monarchii lud wycofuje się z życia publicznego, „a nad wielkim milczącym ludem zaczyna panować mały, gadający ludek jakobinów”.
Nie będzie tajemnicą, że wybory okazały się sukcesem jakobinów.

Mit szósty: rewolucja przeciwko klasom panującym
Jeśli rewolucja miała na celu zlikwidowanie nierówności społecznych i była skierowana przeciwko „wyzyskiwaczom”, to wydaje się logiczne, że ofiarami tej rewolucji powinni być arystokraci, szlachta i przedstawiciele burżuazji. Spójrzmy zatem na statystyki ofiar z okresu Wielkiego Terroru. Jak podaje Stanisław Salmonowicz w „Listach spod gilotyny”, z około 40 tys. ofiar gilotyny i rozstrzeliwań księża stanowili 6,5 proc., szlachta – 8,25, burżuazja – 14, drobnomieszczaństwo – 10,5. Natomiast chłopi – 28 proc., a robotnicy – 31,25. Czyli w 30 proc. tzw. klasy uprzywilejowane, a w 70 – nieuprzywilejowani.

Mit siódmy: Król
– zdrajca i spiskowiec
Ludwik XVI spiskował z obcymi dworami przeciwko własnej ojczyźnie, dlatego  został skazany na śmierć i stracony.
W listopadzie 1792 r. w tajnej skrytce znaleziono „dowody winy” Ludwika – listy paryskich agentów, listy płac rojalistów pozostających na emigracji, kwoty dotacji dla rojalistycznych gazet. Wielu historyków powątpiewa w ich autentyczność, przypuszczając, zapewne słusznie, że miały być jedynie pretekstem dla osądzenia i skazania króla. Ta kwestia była przesądzona niezależnie od tego, czy takie dowody rzeczywiście by się znalazły, czy nie. Dosadnie wyraził to Danton w Konwencie: „Nie chcemy bynajmniej sądzić króla, pragniemy go zabić”. Dlaczego? Przekroczenie tej linii oznaczało, że odwrót był niemożliwy. „Leżało w interesie deputowanych, którzy głosowali za karą śmierci, aby za żadną cenę nie dopuścić do restauracji monarchii, gdyż wówczas musieliby ciężko odpokutować za wydany wyrok” – twierdzi Albert Mathiez, historyk rewolucji. Drugi, nie mniej ważny powód, to walka jakobińskiej „góry” z żyrondystami o władzę.

Mit ósmy: Spodnie z ludzkiej skóry to mit
Wandea to wstydliwy „epizod” z okresu rozwoju „nowożytnej demokracji”, zaprzeczenie noszonych na sztandarach haseł o „wolności, równości i braterstwie”, dlatego w publikacjach historyków, zwłaszcza lewicowej proweniencji, rewelacje na temat wyczynów republikanów w Wandei są najczęściej pomijane lub zbywane ogólnikami. Warto zatem przypomnieć, że liczba ofiar tego ludobójstwa była nie mniejsza niż 200 tysięcy, choć nie brak autorów podnoszących tę liczbę do 400 tysięcy. W tej liczbie mężczyźni-powstańcy stanowią zaledwie niewielką część. Wyrok śmierci, jaki rewolucja wydała na krainę, która nie zaakceptowała jej metod, obejmował wszystkich: starców, kobiety i dzieci, a nawet pola, lasy i zwierzęta. Za nieposłuszeństwo Wandea miała zostać jednym gigantycznym cmentarzem. Warto zaznaczyć, że ofiary nie były arystokratami, ale prostym ludem o zwykłej, czerwonej, krwi.
Oto fragment listu republikańskiego oficera do domu: „Gdziekolwiek się udajemy, niesiemy pożar i śmierć. Wiek, płeć, nic się nie liczy. Wczoraj jeden z naszych oddziałów spalił całą wioskę. Jeden wolontariusz własną ręką zabił trzy kobiety. Co za wojna. Gwałt i barbarzyństwo posunięte do ostateczności. Widziano żołnierzy niosących dzieci na bagnetach albo pikach, przebitych przy matczynej piersi razem z matką”.
Budzące grozę opisy zebrał Paweł Jasienica. „Wiele z pędzonych do Loary kobiet [dla zaoszczędzenia kul wiele ofiar wpędzano na stare barki i topiono w rzece] oddawało swe dzieci przechodniom, wpychało je w milczący tłum widzów. Urzędowe rozporządzenie nakazywało niewcześnie litościwym, pod groźbą kary śmierci, niezwłocznie odprowadzić „bandycięta” do przepełnionych więzień, gdzie marły masowo”. Jasienica dodaje: „W wielu listach afirmacja dla tego typu metod poraża na tyle, że są to teksty trudne do czytania, a mentalność ich autorów musi budzić zdumienie i zadumę”.
„Pomysłowość”, z jaką żołnierze republiki rozprawiali się z niewinnymi, bezbronnymi mieszkańcami Wandei, poraża. Ciężarnym kobietom rozpruwano brzuchy, a płody nabijano na bagnety. Ludzi, nie pomijając małych dzieci, rozcinano szablami, gwałcono kobiety, przybijano do drzwi, mężczyznom obcinano genitalia. Jak podają liczni autorzy, wśród dowódców republikańskich oddziałów zapanowała wtedy moda na spodnie z wyprawionej, chłopskiej skóry.

Mit dziewiąty: Dobry cesarz Napoleon
„Brocząc jeszcze we krwi zdrajców, donoszę Wam z radością, że rozkazy Wasze spełnione, Francja pomszczona. Ani wiek, ani płeć oszczędzonymi nie były. Ci, których okaleczyły tylko armaty republikańskie, rozsiekani zostali mieczami wolności i bagnetami równości” (fragment z listu Napoleona Bonaparte do Konwentu po pacyfikacji zbuntowanej Wandei).

Piotr Piorun
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo zyciekalisza.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do