
Po blisko 90 dniach podróży do Kalisza wróciły Ola Wierzbowska i Nicol Kowalik. Dziewczyny samotnie przejechały na rowerach 3500 km. I choć jeszcze nie rozpakowały bagażu to myślą już o kolejnej wyprawie.
To była ich pierwsza tak długa wyprawa. Wyruszyły 15 stycznia, postanowiły, że w ciągu kilku miesięcy zwiedzą m.in. Bałkany. Za sobą mają przejechane drogi Czech, Słowacji, Austrii, Węgier, Serbii, Macedonii, Grecji, Albanii, Czarnogóry, Chorwacji, Bośni i Hercegowiny. Łącznie trzy i pół tysiąca kilometrów. Przyznają, że w ciągu tych prawie 90 dni podróży przygód przeżyły bez liku. – One szły wraz z ludźmi napotkanymi na drodze – mówi Ola Wierzbowska. Na początku nocowały w namiocie, ale zrezygnowały z niego z powodu m.in. niesprzyjającej aury. Wtedy rozpoczęły przygodę z couchsurfingiem, czyli serwisem umożliwiającym darmowy nocleg u lokalnych mieszkańców. – Dzięki temu poznałyśmy wielu ludzi, usłyszałyśmy masę historii, dzięki którym mogłybyśmy napisać książkę – dodaje ze śmiechem Nicol Kowalik. I choć nie planują na razie żadnej publikacji, to z podróży przyjechały z tomami dzienników, w których zapisywały to, co spotkało je po drodze. – Bez wątpienia będziemy dzielić się słowem, ale i obrazem, nagrałyśmy trochę materiału. Myślimy o prezentacjach. Nie chcemy, żeby ta wyprawa była tylko wartością osobistą, ale chcemy podzielić się nią z ludźmi, pokazać, że to wcale nie jest tak, jak w większości się słyszy, że te rejony są straszne, niebezpieczne. Dla nas to najwspanialsza część Europy i chciałybyśmy, żeby ludzie poznali ją z tej strony. To że tam wrócimy, nie ulega najmniejszej wątpliwości – zapewniają dziewczyny. Dzięki tym pozytywnym przeżyciom już dziś planują kolejne wyprawy.
Więcej w Życiu Kalisza
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie